Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
4942
BLOG

Niechciana tablica? Niechciana samodzielność?

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 92

W czasie wizyty prezydenta Węgier Pala Schmitta w Polsce, w Warszawie w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza, odsłonięto tablicę upamiętniająca pomoc Węgrów dla walczącej z bolszewickim najazdem Polski. Uroczystość odbyła się 23 marca w Dniu Przyjaźni Polsko- Węgierskiej, a odsłonięcia dokonali prezydenci Polski i Węgier. Napis na tablicy przypomina dotarcie do Skierniewic z Budapesztu 12 sierpnia 1920 r. (w najbardziej dramatycznym dla nas momencie wojny 1920 r.) transportu 22 mln pocisków.

Taka informacja pojawiła się w polskich mediach i pewnie została przez odbiorców potraktowana jak typowa wiadomość o wizycie głowy zaprzyjaźnionego państwa. Tymczasem bardziej dociekliwi uczestnicy warszawskiej uroczystości mogli zdziwić się jej skromną oprawą i niezbyt licznym gronem uczestników. Dzień później pojawiła się informacja, iż urzędnicy Kancelarii Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego starali się usunąć to wydarzenie z programu wizyty węgierskiego prezydenta (jej źródłem był tekst zamieszczony w "Naszym Dzienniku"). Czynili to jakoby w trosce o zachowanie dobrych relacji z Rosją. Z jednej strony czytając te informacje miałem wrażenie jakiegoś absurdu, z drugiej jednak zdałem sobie sprawę, że to niestety jest możliwe, gdyż pasuje do sposobu myślenia ludzi, którzy inicjowali nie tak dawno budowę pomnika bolszewików w Ossowie, a następnie twardo go bronili. Stąd też pomimo tylko jednego źródła tej informacji, po spokojnej analizie przebiegu uroczystości odsłonięcia tablicy, można uznać, iż może ona być prawdziwa. Dodatkowo ten drobny z pozoru fakt lokuje się w ciągu wydarzeń ukazujących proces mentalnego uzależniania się ludzi z kręgów obecnej władzy od zgodnego z rosyjskimi oczekiwaniami sposobu myślenia. To doprawdy zaczyna przypominać sposób traktowania polsko-rosyjskich relacji przez peerelowskie władze. Jednak póki co świadomość urzędników Kancelarii Prezydenta, iż pojawienie się w mediach informacji o zablokowaniu przez nich uroczystości odsłonięcia tablicy wywoła publiczny skandal, sprawiła, że odstąpili oni od swoich pomysłów. Czyli obywatelskie protesty wobec stawiania bolszewikom pomnika w Ossowie czegoś owych urzędników nauczyły. Swoje znaczenie miała także postawa strony węgierskiej, dającej do zrozumienia, że traktuje takie zachowanie jako coś niebywale skandalicznego. Zachowanie przedstawicieli naszych władz (nawet uwzględniając wątpliwości wokół informacji o niechęci do odsłonięcia tablicy, pozostaje oprawa absolutnie nieodpowiadająca randze wydarzenia) musi budzić głęboki smutek, gdyż może przyczynić się do ochłodzenia naszych relacji z tradycyjnie nam przyjaznymi Węgrami, a poza tym jest przejawem wyjątkowego braku pamięci i wyczucia historycznego. Warto przypomnieć urzędnikom prezydenta Komorowskiego, iż walcząca z bolszewikami Polska musiała się także zmagać z powszechną niechęcią w Europie (to jeden z wielu swoistych paradoksów europejskich dziejów), a Węgry były krajem, którego władze wraz z obywatelami doskonale rozumiały bolszewickie zagrożenie i w sposób realny starały się Polsce pomóc, dostarczając naszym przodkom broń i amunicję.

Ta sprawa skłania do refleksji nad stanem naszych obecnych relacji z Węgrami, jak też innymi krajami Europy Środkowej. Trzeba przypomnieć, iż premier Węgier Viktor Orban pierwszą wizytę zagraniczną złożył w Warszawie, deklarując pragnienie wzmacniania relacji polsko-węgierskich. Tymczasem strona polska odniosła się do tej deklaracji dość chłodno, co było i jest widoczne w braku wsparcia przez nią rządu węgierskiego na unijnym forum. Takowe wsparcie byłoby bratankom bardzo przydatne, gdyż rząd Viktora Orbana jest co najmniej niechętnie traktowany przez dominujące w Unii środowiska polityczne. Warto także zauważyć, iż Węgrzy, podobnie jak Czesi, starają się prowadzić politykę zagraniczną nie zawsze zgodnie z oczekiwaniami europejskich elit politycznych, niezbyt przejmując się wyrażanym przez nie niezadowoleniem. Niestety takiej uwagi nie można sformułować w odniesieniu do obecnego polskiego rządu, który bardzo baczy, aby nie narazić się głównym unijnym graczom. Tymczasem Unia Europejska to miejsce twardej gry o własne interesy i Polska powinna być jej ważnym uczestnikiem i liderem krajów Europy Środkowo- Wschodniej. Właśnie z nimi łączy nas najwięcej i występując wspólnie na unijnym forum moglibyśmy osłabiać niemiecko-francuską dominację. Równocześnie naturalne wręcz wsparcie mogłyby te państwa uzyskiwać ze strony Wielkiej Brytanii. Taki sposób myślenia prezentował w polityce zagranicznej śp. Prezydent RP Lech Kaczyński.

Obecnie obserwując polską politykę zagraniczną można odnieść wrażenie (bardzo bym chciał się mylić), iż wyznacznikiem naszych działań jest szczególna troska o bycie w nurcie myślenia dominujących w Unii graczy, a oni z kolei starają się ze szczególną atencją traktować Rosję. Wiele z podjętych z takich przesłanek działań ma już i będzie miało w przyszłości fatalne konsekwencje dla naszej gospodarki. Tutaj trzeba przywołać nieszczęsny pakt klimatyczny, który może stać się przysłowiowym gwoździem do trumny dla polskiej energetyki, jak też rozmaite ograniczenia nakładane na naszą produkcję rolniczą, o likwidacji stoczni tylko wspominając. Sądzę, że nie przypadkiem Polska nie dołączyła do Wielkiej Brytanii, Szwecji, Węgier i Czech, które zdystansowały się od europejskiego paktu na rzecz euro. Tymczasem Polska bez specjalnych oporów dołączyła do owego paktu tworzonego przez kraje strefy euro. Szkoda, że polska opinia publiczna nie otrzymała w tej materii precyzyjnych i jasnych informacji o korzyściach i zagrożeniach, jakie mogą dla nas z uczestnictwa w nim wypływać.

Wiele osób w Polsce uznaje taką politykę zagraniczną naszego obecnego rządu i prezydenta, w tym dość jednostronne "jednanie się z Rosją", za przejaw realizmu politycznego. Niestety, jest to raczej polityczna naiwność, bardzo przypominająca myślenie tych naszych przodków, którzy uważali, że jak Rzeczpospolita będzie miała niewielką armię i nie będzie prowadzić aktywnej polityki zagranicznej, to będzie krajem szczęśliwym i bezpiecznym. Tymczasem sąsiedzi uznali ją za państwo słabe i postanowili bezpośrednio zapewnić jej "bezpieczeństwo". Realna polityka to umiejętność maksymalnego wykorzystywania posiadanego potencjału dla wzmacniania swojej pozycji. Taka polityka zmusza często do trudnych decyzji, naraża na cierpkie słowa w zagranicznej prasie, ale długofalowo buduje szacunek u partnerów. Dzisiaj pomimo samozadowolenia ministra Sikorskiego nasza polityka zagraniczna wielce od tego odbiega.

Zacząłem ten tekst od kwestii zawirowań wokół pamiątkowej tablicy i ani się spostrzegłem, gdy dotknąłem "dużej" polityki, gdyż ten drobny z pozoru fakt wywołuje ciąg takich właśnie skojarzeń. Trzeba również zauważyć, że zachowanie urzędników prezydenckiej kancelarii jest mocno uwarunkowane ogólną atmosferą, która sprawia, że w każdej kwestii (nawet tak oczywistej) dokonują oni analizy: "co też sobie pomyślą sąsiedzi". W przypadku Rosji, ma miejsce dodatkowo proces utożsamiania wszystkich Rosjan z ich obecną władzą. Tymczasem jest wielu szlachetnych Rosjan, będących prawdziwymi przyjaciółmi Polski (jak chociażby ludzie Memoriału), którzy nie utożsamiają się z bolszewicką Rosją. Może trzeba uświadomić środowisku prezydenta Komorowskiego, iż z bolszewikami po polskiej stronie walczyło wielu Rosjan i to im należałoby stawiać pomniki, a nie najeźdźcom z czerwonymi gwiazdami na czapkach.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Rozmaitości