Wydarzenia związane z zamianą przez Rosjan tablicy pamiątkowej na miejscu smoleńskiej tragedii to kolejny element testu, jakiemu poddawani są politycy obecnie rządzący Polską przez władze Federacji Rosyjskiej. Test ten można zatytułować: "Poszukiwanie granicy uległości władz sąsiedniego kraju". Trwa on od momentu objęcia władzy przez rząd Donalda Tuska. Rosjanie, będący niedościgłymi mistrzami uprawiania skutecznej polityki zagranicznej, błyskawicznie zauważyli, iż ten rząd zamierza w każdej dziedzinie odwracać wektory prowadzonej przez poprzedników polityki, a w przypadku polityki zagranicznej owo odwracanie zostało wzmocnione przez pragnienie rywalizacji z prezydentem RP śp. Lechem Kaczyńskim. Prowadzona przez niego polityka zagraniczna była przez rosyjskie władze postrzegana bardzo źle, gdyż nakierowana była na budowanie silnej pozycji Polski w regionie oraz na wspieranie państw pragnących wyrwać się spod rosyjskich wpływów. Najbardziej wyraziście ukazana została owa polityka w trakcie rosyjskiego ataku na Gruzję, gdy prezydent RP błyskawicznie zorganizował wyprawę kilku przywódców państw Europy Środkowo-Wschodniej do Gruzji, dzięki czemu dziejące się tam wówczas wydarzenia nabrały międzynarodowego wymiaru, co przyczyniło się do zatrzymania rosyjskiego ataku na ten kraj. Cała polityka zagraniczna poprzedniego rządu i prezydenta Lecha Kaczyńskiego nacechowana była dystansem i ostrożnością w stosunku do Rosji, a równocześnie była ona mocno osadzona w realnej analizie wzajemnych potrzeb i interesów obydwu państw, z wyciąganiem z niej wniosków mających służyć umacnianiu Rzeczypospolitej. Była to polityka trudna, niekiedy wręcz karkołomna, dodatkowo mająca wielu przeciwników w Polsce i bardzo chłodno traktowana w Unii Europejskiej. Bowiem państwa, które nie były przed 1990 r. w sowieckiej strefie wpływów, kompletnie nie rozumieją problemów Europy Środkowo-Wschodniej, jak też nie rozumieją zasad uprawianej przez Rosję polityki i owładnięte są niechęcią do podejmowania drażliwych dla niej kwestii, a Rosjanie - jak to oni - znakomicie to wykorzystują.
Po objęciu władzy przez ekipę Donalda Tuska nowy rząd, pośród istotnych dla siebie spraw, sformułował także jako swój ważny cel kreowanie polsko-rosyjskiego pojednania. Rosjanie znakomicie zrozumieli, jak skutecznie (korzystnie dla siebie) na to odpowiedzieć i rozpoczęli całą serię działań, w ramach których wykonywali niewiele ich kosztujące gesty, a polska strona ogłaszała nieustannie, jak poprawia relacje z potężnym i ważnym sąsiadem, tak bardzo popsute przez okropnych poprzedników. W ramach tych działań 01.09.2009 r. na Westerplatte pojawił się premier FR Władimir Putin. Ową wizytę przedstawiono w polskich mediach głównego nurtu wręcz jako epokowe wydarzenie, a z ust naszych polityków padały później zdania, że wówczas ostatecznie wszyscy goście zagraniczni (w tym niemiecka kanclerz) potwierdzili winę Niemiec za rozpętanie II wojny światowej. Szkoda, że starano się nie zauważać, iż premier Rosji wcale nie przyznał, że jej współsprawcą był wierny (przez prawie dwa lata) sojusznik Hitlera, czyli Związek Sowiecki. Tak na marginesie, każdy rozsądny Polak powinien się zamyślić nad stanem ducha polityków radujących się, że nikt nie ma wątpliwości, kto odpowiada za wybuch wojny. Czyżby uważali oni, że wcześniej rozsądny człowiek mógł mieć takowe…
Po serii drobniejszych prób Rosjanie na początku 2010 roku postanowili przeprowadzić najpoważniejsze sprawdzenie i zaproponowali polskiemu premierowi wspólne uroczystości rosyjsko-polskie w Katyniu, z udziałem premierów, ale bez prezydenta RP. Wcześniej w Polsce przygotowywane były uroczystości polskie, ze wspólnym udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. I ta właśnie próba okazała się dla nich ogromnym sukcesem: oto polski premier zamiast w sposób zdecydowany odrzucić taką propozycję godzącą w prestiż polskiego państwa, bo czymże innym jest dyktowanie przez ościenne mocarstwo składu polskiej delegacji, przyjął rosyjskie warunki. W efekcie doszło do zaplanowania dwóch uroczystości katyńskich. Tak oto Rosjanie napisali naszym politykom scenariusz. Wówczas jeszcze nikt nie przewidział najbardziej tragicznego jego fragmentu. Po dramacie 10 kwietnia 2010 r. i śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego z małżonką oraz członkami polskiej delegacji, rosyjski test nabrał przyspieszenia z aktywnym udziałem polskiej strony, w której coraz większą rolę zaczął odgrywać ówczesny marszałek Sejmu RP, a obecnie prezydent państwa Bronisław Komorowski. Natychmiast po tragedii w Polsce rozpoczęła się zupełnie niezwykła akcja "jednania się" z Rosjanami. W jej ramach mieliśmy akcję palenia zniczy na rosyjskich grobach, w uznawaną przez Rosjan rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie. Nie słyszałem, aby podobną akcję podjęto w tym czasie w Rosji w stosunku do polskich grobów.
Pragnę zaznaczyć, iż wielu Rosjan zachowało się po 10.04.2010 r. w stosunku do nas spontanicznie i wspaniale. Jednak rosyjskie władze od początku podjęły precyzyjne działania; rozpoczął się festiwal rosyjskich kłamstw, którego cel był jasny - cała wina za doprowadzenie do tragedii miała spaść na Polaków. Tutaj znowu spolegliwość polskiego premiera bardzo Rosjanom pomogła, oto oddał on im prowadzenie śledztwa, praktycznie bez próby doprowadzenia do wspólnych polsko-rosyjskich działań. Przez wiele dni po 10 kwietnia słyszeliśmy o wspaniałej pracy rosyjskich śledczych, ich ogromnym otwarciu na polskie postulaty, padały nawet słowa o tym, iż robią oni więcej niż powinni (słynne przekopywanie ziemi do głębokości jednego metra), ale wszystko przebił (nie po raz ostatni) rzecznik rządu Paweł Graś, który na konferencji prasowej polskiego premiera, wygłosił po rosyjsku "przymilne" przeprosiny pod adresem rosyjskich służb.
Polacy epatowani byli po 10 kwietnia doniesieniami, że teraz to Rosjanie już na pewno i powszechnie dowiedzą się prawdy o Katyniu, w czym szczególnie pomocne miało być wyświetlenie w rosyjskiej telewizji publicznej filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy. Jest czymś niezwykłym, jak ważnym wydarzeniem uczyniono ową projekcję w polsko-rosyjskich stosunkach. Równocześnie każdy tydzień po smoleńskiej tragedii pokazywał, z jaką konsekwencją realizują swoje cele Rosjanie, kompletnie nie licząc się z polską stroną, która skądinąd nawet nie próbowała im w tym specjalnie przeszkadzać. W efekcie, w rok po tragedii w Polsce nie ma ani wraku rozbitego samolotu, ani jego czarnych skrzynek, czyli własności polskiego państwa. W międzyczasie Rosjanie ogłosili swój raport, w którym spostponowali polskich pilotów i ich dowódcę, bez specjalnej reakcji ze strony polskiego rządu i prezydenta. Od ogłoszenia raportu MAK minęło już wiele tygodni, a polskiego ciągle nie ma. Jak wreszcie się pojawi to niewiele osób poza Polską go zauważy, a raport MAK omawiały najważniejsze światowe media. Zresztą szef polskiej komisji, minister SWiA Jerzy Miller już dawno oświadczył, że będzie on dla nas bolesny. Radbym wiedzieć co miał na myśli, a poza tym dziwna to praktyka, gdy szef komisji na początku badania formułuje wnioski.
W ramach szaleństw pojednania mieliśmy także głuchą ciszę w medialnej przestrzeni o okrągłej rocznicy wspaniałego zwycięstwa naszych przodków nad Rosjanami pod Kłuszynem oraz postawienie pomnika bolszewickim najeźdźcom w Ossowie. I zawsze słyszeliśmy, że wszystkie działania rządzących nakierowane są na budowanie przyjacielskich relacji z Rosją. W ramach tej przyjaźni przepłacamy za rosyjski gaz na podstawie niekorzystnej dla nas umowy z Gazpromem. Być może również (czegóż się nie robi dla przyjaciół) sprzedamy Rosjanom akcje Lotosu. A co na to Rosjanie - patrzą zadowoleni i robią swoje. W ramach tego zdjęli tablicę pamiątkową w Smoleńsku i powiesili własną, tłumacząc to, z właściwą dla siebie delikatnością, troską o własnych obywateli. Przy okazji zmienili treść napisu usuwając fragment odnoszący się do Katynia i usunęli z niej krzyż. Poza wszystkim ich tablica jest zwyczajnie brzydka. I co na to nasi rządzący - znowu praktycznie nic. Prezydent Komorowski spotkał się w Smoleńsku z prezydentem Miedwiediewem, jak gdyby nic wcześniej się nie stało.
Wszystkie wydarzenia polsko-rosyjskie w ostatnim okresie łączy jedno: twarda i zdecydowana postawa Rosjan w zasadniczych i ważnych dla nich sprawach oraz miękkość polskiej strony. Otóż rządzący Polską obecnie politycy są gotowi, jak się zdaje, złożyć prawie każdą ofiarę na ołtarzu wydumanego przez siebie pojednania i za każdym razem starają się wytłumaczyć rosyjskie działania, sugerując że krytycy ich polityki nie rozumieją jej dalekosiężnych celów. A może rozumieją lepiej niż oni? Co ciekawe, o czym byśmy nie próbowali rozmawiać to zawsze ze strony rządzących i ich akolitów pada stwierdzenie, iż prowadzona przez nich polityka jest jedyną możliwą. Tymczasem, kto pamięta czasy peerelu nie może pozbyć się natrętnej myśli, że taką politykę polsko-rosyjską już miał okazję obserwować i nawet komentarze rządzących i ich propagandystów były podobne.
Sądzę, że rosyjski test przebiega dla Rosjan lepiej niż sobie zaplanowali, zyskują wszystko na czym im zależy, a nasi naiwni rządzący nie przestają się radować, iż tak zdecydowanie odróżniają się od swoich poprzedników, w czym zresztą wtóruje im medialny mainstream. A co z tego ma Polska? Odpowiedź na to pytanie zdaje się nie zaprzątać ich uwagi. A co na to Polacy…
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości