kalejdoskop kalejdoskop
125
BLOG

Ulkomaalainen: Helsinki, miasto żółwi

kalejdoskop kalejdoskop Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 Za pierwszym razem trafiłem do Helsinek już na samym początku podróży, kiedy samolotem z Rygi przylecieliśmy do stolicy Finlandii. Jadąc autobusem z lotniska uporczywie miąłem kartkę z gęsto zapisanymi instrukcjami: w jaki tramwaj trzeba wsiąść, gdzie jest przystanek, gdzie wysiąść itd. Zastanawiałem się, jak daleko jest do  hostelu, gdzie wynająłem pokój i gdzie jest dworzec, skąd następnego dnia miałem jechać do docelowego punktu wycieczki.  Aleksanterinkatu.

Gdzie to, do licha, jest? A może Alexanderinkatu? Czy w ogóle jest jakaś różnica? Był poniedziałkowy wieczór, słońce grzało jeszcze mocno, ale już nie upalnie. Gdy szliśmy ulicą, mijaliśmy roześmianych ludzi i niezliczoną ilość Hindusów. Są wszędzie.  Even in your house – głosiła jedna z reklam, jaką mijałem po drodze. Zacząłem się obawiać, że będę mieszkał z Hindusem.

Ale mniejsza o to. Dookoła nas tętniło życie, czuć było atmosferę wakacji. Szliśmy w trójkę, ze spokojem i śmiechem. Spoglądaliśmy spokojnie, oglądaliśmy rzeczywistość jak obserwator w muzeum. Podziwialiśmy tłoczne zaułki, neony barów i knajpek oraz wystawy sklepów, które robiły piorunujące wrażenie – zwłaszcza te z instrumentami. Najwymyślniejsze kształty i marki gitar, wszystko na wymiar i w konkretnym stylu. Wiadomo, Skandynawia to ojczyzna black i death metalu. To czuło się od razu. Wystarczyło spojrzeć na ludzi – galeria osobliwości, spośród których najbardziej wyróżniali się ci z kolorowymi włosami np. zielony, niebieski czy wściekle różowy; oraz miłośnicy ostrego grania, których co chwilę nęciły sklepy z płytami i wyszukaną odzieżą.

Cały tekst znajdziecie tutaj:

http://kalejdoskop.wroclaw.pl/raport-ze-swiata/ulkomaalainen-helsinki-miasto-zolwi.html

kalejdoskop
O mnie kalejdoskop

Młodzi dziennikarze. O wszystkim, co nas dotyczy, denerwuje i interesuje!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości