Bardzo rzadko we współczesnym kinie opowiada się o ludziach po 50-tce czy 60-tce. Zwykle aktorzy w tym wieku okupuje drugoplanowe role mam i ojców głównych bohaterów, którzy nie wnoszą zbyt wiele do fabuły. Jak udowodnił tegoroczny „Hotel Marigold” można jednak w inteligentny sposób zaadaptować kino popularne na potrzeby starszego pokolenia. Być może jeszcze lepszym, a na pewno dużo odważniejszym, zmierzeniem się z tematem jest rewelacyjny film Davida Frankela „Dwoje do poprawki”.
Frankel swoim specyficznym, nienarzucającym się stylem opowiadania kreuje historię pary małżonków, Kay i Arnolda (w tych rola Meryl Streep i Tommy Lee Jones – co za para!), którym zupełnie ostatnio ze sobą nie po drodze. Ona pragnie czułości, której nie zaznała od wielu lat, on zaś tych potrzeb nie jest w stanie dostrzec, a tym bardziej zrealizować. Wyruszają więc do Maine na intensywną terapię małżeńską, którą prowadzi doktor Bernie Feld (najlepsza rola w filmowej karierze Steve’a Carrella).
Historią, którą pokazuje Frankel pozornie nie odbiega od prostego schematu komedii romantycznej. „Dwoje do poprawki” ma jednak w sobie tak dużo zaskakujących elementów, że bardzo trudno jednoznacznie skatalogować ten film. Najbliżej mu zdecydowanie do dramatu, w tym wypadku bardzo ludzkiej, wręcz intymnej jego formy. Obserwujemy wszak bardzo osobiste rozterki pary małżonków, którzy kiedyś byli w sobie niesamowicie zakochani, a teraz ledwo mijają się w drzwiach. Jednak cele obydwojga są z goła inne – ona chce zmian, jemu odpowiada status quo. Ten konflikt Frankel idealnie wykorzystuje do stworzenia nie tylko wielu przezabawnych sytuacji komediowych, ale także do pokazania prawdziwych problemów ludzi po 50-tce czy 60-tce.
Czytaj dalej:
http://kalejdoskop.wroclaw.pl/kino/dwoje-do-poprawki.html
Młodzi dziennikarze. O wszystkim, co nas dotyczy, denerwuje i interesuje!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości