Paulo Coelho to wciąż jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy. Jego książki spotkały się z bardzo mocną krytyką ze strony środowisk literackich, jak i samych czytelników. „Alchemik” czy „Weronika postanawia umrzeć” okazały się bogactwem aforyzmów na poziomie dzieci z podstawówki, banalnych myśli, które udają jedynie mądrość i znajomość życia. Co więc myśleli sobie twórcy „Atlasu chmur”, że postanowili nakręcić niemal 3-godzinną reklamę twórczości Paulo Coelho?!
Rzecz jasna film rodzeństwa Wachowskich i Toma Tykwera nie ma nic wspólnego z żadną z książek słynnego Brazylijczyka. Niemniej uważam, że porównanie jest uzasadnione. Złożony z bodaj sześciu osobnych historii „Atlas chmur” jest bowiem wypełniony całą masą banalnych myśli, ocen, aforyzmów, wypowiedzi o istocie życia człowieka, Boga, wolności. Wszystko to podane jest w sposób wręcz zatrważająco poważny, a przez to koszmarnie irytujący. Psychologizacja postaci też jest jakby wyjęta z dzieła Coelho – bohaterowie są papierowi, żeby nie powiedzieć głupi, pozbawiony kompletnie dystansu do samych siebie. Historie właściwie niczym się ze sobą nie łączą, poza tym, że grają w nich ci sami aktorzy. Co najgorsze, abstrahując już od tego wyjątkowo nieznośnego przekazu, są one wręcz fatalnie opowiadane, manierycznie wyreżyserowane, a przez to pozbawione napięcia.
Cała recenzja tutaj
Młodzi dziennikarze. O wszystkim, co nas dotyczy, denerwuje i interesuje!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości