"Parasole w cieniu Tian’anmen"
Dawna brytyjska kolonia (do 1997 roku) na integralnym terytorium Chińskiej Republiki Ludowej, Hongkong, wrze. Chiny to wielonarodowy kraj o niesamowitych tradycjach kulturowych, lecz od czasu przejęcia władzy przez komunistów na czele z Mao Zedongiem, to państwo cechuje szczególna zawziętość oraz nieustępliwość wobec jakichkolwiek prodemokratycznych żądań jego obywateli.
Między innymi słynne protesty z roku 1989, miały swój tragiczny koniec na Placu Tian’anmen 4 czerwca, tegoż roku. Podczas zamieszek zginęło wtedy ponad kilkaset demonstrantów (oficjalne dane różnią się od tych, podanych między innymi przez Chiński Czerwony Krzyż). I choć komuniści od kilku dekad zliberalizowali swoją gospodarkę, czyniąc tym samym ChRL (Chińska Republika Ludowa - przy. red.) jedną z największych potęg gospodarczych naszego świata, to w kwestiach zwiększenia demokracji lub co gorsza, jakichkolwiek dyskusji nad zmianą ustroję, ich pogląd pozostają niezmienne od czasu zdobycia władzy. Protesty swoich obywateli zawsze tłumią w krwawy sposób, lecz tym razem sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Rozwiązanie sytuacji protestów w Hongkongu nie może przebiegać jak zwykle, gdyż na podstawie brytyjsko-chińskiej umowy miasto to posiada spory zakres autonomii , która dotyczy praktycznie wszystkich dziedzin, poza polityką zagraniczną oraz sprawami wojskowymi, co władzom w Pekinie w naturalny sposób komplikuje sprawę.
Wielka Brytania oraz USA, choć mają silne związki z chińską gospodarką już wyraziły poparcie wobec aspiracji mieszkańców Hongkongu. Jednak ich akceptacja przez władze centralne oznaczałaby porażkę Pekinu i wytyczyła niebezpieczny precedens w kwestii prodemokratycznych żądań w kraju, w którym istnieje wiele miejsc zapalnych (między innymi w Tybecie). Dla utrzymania rządów, chińscy komuniści są gotowi na wiele, tym bardziej, że sami z komunizmem nie mają już wiele wspólnego. Dzieci oraz rodzina chińskich notabli studiuje zagranicą, na przykład w USA, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były traktowane jako ich największy wróg, także wielomilionowe fortuny są zazwyczaj ulokowane w "kapitalistycznych" zachodnich bankach, niemniej na zewnątrz nadal politycy rządzą w kraju na podstawie komunistycznej ideologii.
Jednak ludzie, którzy protestują w Hongkongu nie mają zamiaru obalić centralnego rządu. Nie są również wichrzycielami, pragnę po prostu odrobinę demokracji, w kraju, w którym bardzo o nią trudno. Miejmy nadzieję, że naprzeciw ich żądań, władze także przedstawią jakieś rozsądne propozycje, a nie swoim starym zwyczajem załatwią problemy przez użycie karabinów.
(-) Kamil Niesyto