"Nie ma żadnych podstaw do tego, by obarczyć polskich pilotów odpowiedzialnością, a tym bardziej winą, za katastrofę smoleńską - powiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, pytany o sugestie rosyjskiego Komitetu Śledczego. (...)
- Nic z dowodów, którymi dysponuje strona polska, nie wskazuje na to, aby można było zrzucać odpowiedzialność na polskich pilotów - zapewnił. (...)
Minister pytany, co zrobi polski rząd, gdy pojawi się orzeczenie prokuratorów rosyjskich wskazujące, że jedyni winni to polscy piloci, odarł: "Stanowisko strony polskiej będzie równie jednoznaczne, jak to, co ja dzisiaj mówię (...), pełne świadomości, że tę ogromną tragedię, największą, jaka spotkała Polskę w czasach pokoju, strona rosyjska wykorzystuje do politycznych rozgrywek przeciwko Polsce i do dzielenia Polaków".
O czym ten Gowin gada???
Czyżby NPW z laskami nebeskimi tego świata musiały za parę godzin wydać w tej sprawie kolejne, stanowcze dementi?
Co pocznie fizykoterapeuta z USA, "ksiądz - jezuita" - przyjaciel Millera, Hypka Flanelka i wielu, wielu innych?
Gowin pcha się na krzesło elektryczne, dedykowane do tej pory przez Salon wyłącznie dla Antka?
A teraz poważniej. Nie ma większego znaczenia, czy jest to jeszcze jedna, świadoma próba uszczknięcia przez tę "ostatnią nadzieję rozumnej prawicy" paru głosów z grona mniej zorientowanych ludzi po naszej stronie, czy tylko kolejny dowód na postępującą dekompozycję obozu władzy.
Na galopującą pląsawicę myśli i czynów, w której być może niebawem usłyszymy z najmniej oczekiwanych ust rzewne wspomnienia o wspólnej z Antonim Macierewiczem walce w opozycji z czasów PRL.
Nieważne. Należy zachować do tego trzeźwy, naukowo-laboratoryjny dystans. I jeśli się tylko da, wykorzystywać, ale broń Boże zgodnie z możliwymi intencjami montażystów.
Tak czy siak, po wszystkim na pewno zostanie jedynie to, co w tytule tej notki.
I trzeba będzie posprzątać.
Inne tematy w dziale Polityka