Aktor John Rhys-Davies, odtwórca roli krasnoluda Gimlego w ekranizacji „Władcy Pierścieni” Tolkiena był gościem trwającego w Krakowie 6. Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Off Plus Camera, gdzie zasiada w jury festiwalowego konkursu głównego.
I wygłosił tam opinię, że "Polacy kojarzą mu się z mieszkańcami Gondoru".
Zawsze lubiłem tego krasnoluda i - jak widać - wszyscy mamy podstawy, aby polubić grającego go aktora.
John Rhys-Davies okazał się bowiem istnym geniuszem - nieważne, że najprawdopodobniej przez czysty przypadek - w syntetycznej ocenie obecnej sytuacji Polski, połączonej z dużą dozą sympatii do Polaków. Niech będzie, że sympatii podszytej znaczącą porcją okolicznościowej kurtuazji.
Proszę sobie bowiem przypomnieć, jak się zaczyna, opisana w filmowej wersji "Władcy Pierścieni" historia Gondoru, z ubezwłasnowolnionym przez siły zła władcą i pogrążonym w apatii ludem.
I nie zapomnieć, jak się ta historia kończy.
Inne tematy w dziale Polityka