Ze wszystkich metod ograniczania dostępu do wiedzy, czytaj - ogłupiania Polaków - ta chyba najlepiej oddaje prawdziwe intencje takie metody wprowadzających.
"Od października wchodzą opłaty za drugi kierunek studiów. Najwyższe sięgną nawet 20 tys. złotych, a zwolnieni z nich będą tylko najlepsi. (...)
Tylko 10 proc. z najwyższymi ocenami lub tych, którzy angażują się w różne aktywności na uczelni, ma szansę na zwolnienie z opłat."
Drugi kierunek studiów, a więc dodatkowe, często ogromne obciążenie wybierają prawie wyłącznie najzdolniejsi i najbardziej pracowici, czyli ci, których każde, znające swoją powinność państwo powinno do tego zachęcać i wspierać, a nie tępić.
Dodatkowy kierunek studiów nie jest żadnym, dodatkowym obciążeniem dla uczelni, oznacza wyłącznie inne wykorzystanie puli miejsc na danym kierunku.
Nie zapominajmy przy tym, że szkolnictwo wyższe to system naczyń połączonych. Im więcej tam ambitnych, najzdolniejszych studentów, tym większa presja na podnoszenie wiedzy i umiejętności dla tych, którzy wykładają i uczą.
Wprowadzanie opłat za drugi, i kolejne kierunki studiów jest więc wyłącznie jednym z etapów galopującej bantustanizacji polskiej strefy subcywilizacyjnej.
Tak, wiem że nawet ukończenie studiów z wyróżnieniem nie gwarantuje dziś w Polsce otrzymania dobrze płatnej pracy, ale jeśli stopień ogłupienia polskiego społeczeństwa jest już tak daleko posunięty, że tego procesu nie będzie w stanie przerwać, problem rozwiąże się za jakiś czas sam.
Każdy, komu będzie zależało na zdobyciu i wykorzystaniu ekstra wiedzy i umiejętności, będzie jej szukał na zagranicznych uczelniach. I zagranicą próbował ją spożytkować, bo w Polsce nie będzie już nikogo, z kim by tak wykształcona osoba mogła współpracować, a nawet się skomunikować.
Inne tematy w dziale Polityka
