Nie wiem co pisać. Przygarnęłam dzisiaj pod strzechy swojego em jeden trzy ksiązki: Apokalipsę Cegielskiego, W cieniu milczącej większości Baudrillarda oraz Prędkość i Politykę Paula Virilio. Satysfakcję sprawie mi ich trzymanie, dotykanie opuszkiem palca i wąchanie powietrza nasyconego papierowym zapachem... Nie wiem skąd ta miłość się wzięła, niespodziewanie i z hukiem spadła z nieba czy jest pozostałością po codziennych naiwnie dziecięcych podróżach do biblioteki. Spadła, ale ja tego chciałam, nie zabilabym takiej miłości nigdy. Chyba jeden z lepszych związków, jaki mógł mnie spotkać. Niezobowiązujący, bo książkę zawsze można spalić. Mówią, że jak kobieta kocha, to wącha. Tęsknię. I niech nikt mi nie mówi, że marudzę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości