rozpylaczek rozpylaczek
1006
BLOG

Karne podatki. Kaczyński nie pamięta. Szydło: to metafora

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 14

Na początku września Jarosław Kaczyński (w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”) wypowiedział kilka szokujących poglądów gospodarczych, które – gdyby zostały wcielone w życie – oznaczałyby faktyczny powrót socjalistycznego podejścia do gospodarki i ręcznego nią sterowania. Szczególnie zbulwersował wszystkich pomysł z karnym podatkiem dla tych przedsiębiorców, którzy – zdaniem prezesa PiS – zaniżają pensje swoim pracownikom.

 

Zrobiła się wrzawa, zwłaszcza wśród ekonomistów i przedsiębiorców. No i oczywiście dziennikarzy. Jedni rwali sobie włosy na głowie, inni pukali się w czoło, jeszcze inni zarykiwali się ze śmiechu i sypali przykładami podobnych kuriozalnych wypowiedzi (lub czynów) z przeszłości.

Władysław Gomułka osobiście układał siatkę płac dla pracowników PGR-ów. Spędzał na tym wiele tygodni, pracowicie rysując (ołówkiem, na odwrocie już zapisanych kartek, bo był po chłopsku oszczędny i u niego nic się nie marnowało) tabele z uwzględnieniem wszystkich zależności: stanowiska, stażu pracy, wieku, sytuacji rodzinnej… Piotr Jaroszewicz poszedł w ręcznym sterowaniu gospodarką jeszcze dalej. Domagał się od inżynierów, aby zrobili mu w gabinecie tablicę sterowniczą, dzięki której mógłby punktowo karać wyłączeniem prądu w każdej fabryce, która nie przestrzega „stopni zasilania” (codziennych urzędowych komunikatów o ograniczeniach w używaniu prądu przez zakłady przemysłowe) i wściekał się, gdy ci tłumaczyli mu, że czegoś takiego nie da się zrobić. Gdyby się dało, prawdopodobnie premier Jaroszewicz osobiście zasiadłby za pulpitem sterowniczym tej tablicy i całym dniami wciskał odpowiednie guziki.

Jarosławowi Kaczyńskiemu chyba też marzy się taka tablica, z czerwonymi lampkami zapalającymi się przy tych zakładach, które „zaniżają płace” i przyciskami do nakładania karnych podatków. Tyle, że samemu wciskać guziki pewnie by mu się nie chciała, więc posadziłby przy niej Adama Hofmana.

Po paru dniach przywódcy PiS zorientowali się, że „karny podatek” robi furorę i ma szansę stać się jednym z najsłynniejszych cytatów z Jarosława Kaczyńskiego. No i, że ten rozgłos raczej nie działa na korzyść PiS. Przystąpili więc do kontrofensywy. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa, bo nikt wcześniej nie uzgodnił jednej obowiązującej wersji wytłumaczenia tej kuriozalnej wypowiedzi, więc niemal każdy z polityków PiS nagabywanych o to przez dziennikarzy udzielał innej odpowiedzi.

Sam Jarosław Kaczyński powiedział, że „chyba nie użył takiego określenie, w każdym razie niczego takiego sobie nie przypomina”. W ślad za nim zaprzeczaniu, że białe jest białe, a czarne jest czarne oddała się wierna aż po grób (a może i jeszcze dłużej) dziennikarka Małgorzata Raczyńska: „serwisy informacyjne wszystkich telewizji, publicznej i komercyjnych, trzymały się jednego tematu: a to karne podatki, chociaż prezes mówi, że tego sformułowania nawet nie użył (…)”.

Przypomnę więc odpowiedni fragment wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla „Rzeczpospolitej”:

 

Pytanie: Skażony komunizmem biznesmen to pańskim zdaniem główny problem relacji pracodawca-pracownik?

Jarosław Kaczyński: Uważam, że dziś w Polsce za pośrednictwem państwa należy wymusić podniesienie płac, bo są one zaniżone.

Pytanie: Jak pan chce to zrobić? Poprzez podniesienie płacy minimalnej?

Jarosław Kaczyński: Jest wiele metod. Można też wprowadzić karne podatki.

Pytanie: Za nienormatywne wynagrodzenia? Taki POPIWEK a rebours?

Jarosław Kaczyński: To jest mechanizm potrzeby, żeby zwiększyć w Polsce popyt.

Pytanie: Jak pan wyceni, czy kasjerka w supermarkecie zarabia za dużo czy za mało?

Jarosław Kaczyński: One zarabiają zdecydowanie za mało. Generalnie Polacy zarabiają za mało, biorąc pod uwagę pozycję gospodarczą naszego kraju. A powinni zarabiać więcej – żeby zwiększyć popyt, jakość życia.

Z wywiadu Kaczyńskiego i jego późniejszej wypowiedzi warto zwrócić uwagę na dwie sprawy.

1.                   Jarosławowi Kaczyńskiemu nie przeszkadza jednoczesne mówienie, że pod rządami Tuska polska gospodarka przeżywa katastrofę oraz, że ta sytuacja jest na tyle dobra, iż płace powinny wzrosnąć. Czyli jednocześnie jesteśmy na „Titanicu”, który właśnie zderzył się z górą lodową i tonie, ale pasażerowie zasługują na podróżowanie w lepszych kajutach.

2.                   Jarosław Kaczyński już po kilkunastu dniach nie pamięta kluczowych sformułowań z wywiadu o najważniejszych zamierzeniach PiS po zdobyciu władzy. W sumie żadna nowość, ale mimo wszystko pamiętajmy o tym, że prezes PiS lubi sobie trzepać dziobem bez specjalnego przywiązywania wagi do tego, co konkretnie chlapnął. Lech Wałęsa jest przy nim wzorem powściągliwości i precyzji. 

Inni czołowi politycy PiS nie są obdarzeni tym talentem łatwego zapominania słów sprzed paru dni, więc muszą sobie radzić inaczej. Niezrównany Adam Hofman próbował zrzucić winę na dziennikarzy, którzy przekręcają słowa Jarosława Kaczyńskiego i mylą „karny podatek” z „podatkiem karnym, a to przecież zupełnie co innego”.

Ale zdecydowanie przebiła go Beata Szydło (przypominam: główny ekspert ekonomiczny PiS), która – zmuszona do odpowiadania na żywo przed kamerą – powiedziała, że słów Jarosława Kaczyńskiego o „karnych podatkach” nie należy traktować dosłownie, bo to była „przenośnia”.

Też uważam, że wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego należy rozpatrywać wyłącznie w kategoriach literatury. Głównie SF.

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka