Wiemy już krok po kroku, wręcz sekunda po sekundzie, jak dokonano zamachu na Lecha Kaczyńskiego. Z chirurgiczną precyzją wyjaśnił to nam Antoni Macierewicz.
Zamachów, a nie zamachu, bo zamachy były dwa. Pierwszy w roku 2008: „W odróżnieniu od rządowych ekspertów zespół parlamentarny bada całokształt tego, co się dokonało. I sięgamy do początków. Do roku 2008, czyli do pierwszego zamachu, który był przygotowany wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego w górach gruzińskich, gdzie żołnierze ubrani w obce mundury, ale najprawdopodobniej to Rosjanie, strzelali w stronę pana prezydenta. Jakie były cele tego zamachu, to osobna dyskusja, ale jedno jest pewne: chciano sprawdzić, jak zareaguje polska elita. Czy będzie można wywołać emocje społeczne przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu, czy też będzie odwrotnie.”
To był pierwszy akt i przygotowania do zamachu ostatecznego.
Następnie był „niezwykły” (jak z właściwym sobie wdziękiem mówi nasz ekspert) remont prezydenckiego samolotu. „Jedno wiemy na pewno, że to służby Federacji Rosyjskiej nadzorowały ten remont nie tylko na miejscu, ale także w Polsce.” Rzecz jasna, Antoni Macierewicz ma na poparcie swoich tez niezbite dowody. Jak na poparcie wszystkich swoich tez.
Ostatni akt zamachu przebiegał zaś tak: „kilka minut przed tragedią ośrodek decyzyjny w Moskwie przejął przemocą kierowanie samolotem, zakazał wskazania zapasowego lotniska i zakazał zamknięcia lotniska Siewiernyj. Następnie kontrolerzy lotów, działając pod presją, podawali fałszywe dane co do miejsca samolotu, a komendę do odejścia na drugi krąg podali, gdy już było wiadomo, że manewru piloci nie będą w stanie wykonać. Pilot, chociaż to było niemożliwe, próbował podnosić samolot i odchodzić na drugi krąg. I tę ucieczkę z pułapki przerwała eksplozja.”
Jak widać, perfidni Rosjanie byli przygotowani na każdą okoliczność. Założę się, że gdyby bomba jakimś cudem nie wybuchła i samolot odszedłby na drugi krąg, wówczas na prezydencki Tu-154 czyhałyby kolejne pułapki. Co pewnie niestrudzony Antoni Macierewicz prędzej czy później wykryje i poda do publicznej wiadomości. I to raczej prędzej niż później.
Targa mną tylko pewna wątpliwość. A raczej nie tyle wątpliwość, co niepokój. Skoro Antoni Macierewicz tak bezlitośnie zdemaskował mordercze knowania Rosji, to na pewno stanowi teraz dla niej zagrożenie co najmniej tak wielkie, jak kiedyś stanowił dla Rosji Lech Kaczyński.
Życie Antoniego Macierewicza jest zatem w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Lada dzień Rosjanie dokonają na nim zamachu. Co ja mówię, pewnie już od dawna dokonują. Może i po kilka dziennie, tylko poseł Macierewicz się nie daje, a z wrodzonej skromności nie chwali się, ile już tych zamachów było i jak one wyglądały.
Skromność skromnością, ale ja bym jednak chciał poznać prawdę. Skoro sam nasz bohater milczy, powinno się chyba powołać jakiś parlamentarny zespół do wyjaśnienie tych tajemnic.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka