Szalenie mnie irytuje, kiedy koniecznie trzeba mieć FB, aby komentować. Wygląda na to, że tak funkcjonują komentarze w doRzeczy, gdzie chciałam dopisać parę słów do tekstu Ziemkiewicza, który, zresztą, całkiem mi się spodobał:
http://ziemkiewicz.dorzeczy.pl/id,9260/Gra-w-inteligenta.html
Tutaj, więc, te uwagi zamieszczę:
"Dobry, ciekawy tekst, z jedną uwagą. Pan adresuje krytykowane przez siebie osoby dokładnie tak samo, jak one adresują "chama". Mając im za złe. Co? To, że nie urodzili się w inteligenckich rodzinach o pochodzeniu szlacheckim? Nikt nie ma wyboru na to gdzie się rodzi - to raz. Dwa: bynajmniej nie wszyscy inteligenci o takim pochodzeniu służą i służyli narodowi "metodą Żeromskiego". Żeromski adresował swoje uwagi głównie do inteligencji pochodzenia szlacheckiego, bo innej, w jego czasach, nie było! Kryterium pochodzenia nigdy nie było najlepszą drogą na analizowanie mocno skomplikowanego problemu intencji i rozmaitości ludzkich postaw, a co dopiero na ich ocenę. Karol Marks też się nim posługiwał. I Lenin."
.........................................................................................................................
Czy my te rodziny o nieszlacheckim pochodzeniu (nieważne czy dziś inteligenckie, czy nie) zamierzamy na amen już zapędzić do getta gorszych, głupich i niezdolnych do rozwoju? Robić t o s a m o, co krytykowane przez nas środowisko, tyle, że w nieco innym kierunku, ale tym samym paliwem poczucia wyższości?
Czy doprawdy, wystarczy urodzić się w rodzinie o szlacheckim rodowodzie, aby mieć patent na 'przyświecanie swojemu ludowi"?
Przepraszam uprzejmie, ale po co w ogóle "przyświecać", jeżeli z góry zakładamy, że to nic nie da, że pochodzenie w każdym pokoleniu tworzy mur nie do przejścia.
Krytykowani przez Ziemkiewicza przedstawiciele pokolenia postkomunistyczngo praktykują dokładnie takie same kryteria: mądrzy, zdolni i godni ( także zaszczytów całkiem przyziemnych) są n a s i, z tego samego kręgu pochodzeniowego, ew. także ci, którzy taki stan rzeczy uznają za nienaruszalny, żarliwie się do nieco dostosowują i główek nie trudzą sobie odrobiną krytycyzmu czy wątpliwości ( a już co najmniej, nie ujawniają jeśli takie mają) Tym czerwone jaśniepaństwo daje szansę. Ale też natychmiast ją odbiera, jeśli ś m i ą próbować z tej smyczy się zerwać.
No cóż, arystokracja także powiększała swoje szeregi poprzez okazjonalne nadawanie zaszczytów - i ziemi! - starannie dobieranym, szczególnie lojalnym, ale dobrotki te natychmiast odbierała, jeśli ów nowozaszczycony śmiał próbować zerwać się z jaśniepańskiej smyczy swojego dobrodzieja.
....................................................................................................................................................
Nawet kiedy arystokracja zaczęła ubożeć ( proces ten nabrał tempa kiedy rozpoczęła się rewolucjia przemysłowa) i kiedy ratowała się małżeństwami z zamożnym mieszczaństwem, spoza "swojej klasy", e t o s urodzenia długo jeszcze przyświecał europejskim elitom. Dopiero rewolucja francuska zadała mu śmiertelny cios. Choć po niej, na krótko, nastapiła częściowa restauracja dawnych obyczajów, wiekie przyspieszenie rewolucji przemysłowej w połowie XIX w., które znacznie ulatwiło bogacenie się nie tylko przez posiadanie ziemi i nie tylko "dobrze urodzonym", definitywnie pogrzebało feudalne obyczaje. I feudalną ekonomię.
W Polsce proces ten zakłóciła nie tylko utrata niepodległości, ale istnienie w niej licznej ( w porównaniu z Zachodem) drobnej szlachy, która jeszcze w okresie głębokiego feudalizmu wywalczyła sobie status prawny i prestiżowy arystokracji niemal równy. Status - ale już nie majątek. Bardzo niewielu "hreczkowiczom" udało się zgromadzić ziemię zdolną do konkurencji z latyfundiami arystokracji. Samopoczucie poprawiała im świadomość prawnej i prestiżowej z wielmożami oraz ..... przewagi nad chlopem ( a nawet choćby i sto razy od nich lepiej wykształconymi i zamożniejszymi, mieszczanami).
Dziś mechanizm ten wykorzystuje tzw. eleganckie towarzystwo: przytakujący im, choćby chodzili w łapciach, c z u j ą się lepiej, ponieważ myślą, kłapią i głosują tak, jak im eleganckie towarzystwo wskazuje. I czują l e p s i od "nieudaczników" i "ciemnogrodu", nawet jeśli ów "nieudacznik" bije ich o głowę wykształceniem i stanem posiadania.
...................................................................................................................
Odnoszę wrażenie, że ziemkiewiczowskie wyprowadzanie współczenych problemów z pozycji pochodzenia współczesnych inteligentów, to też echa tamtej, zamierzchłej kultury, tamtych, zamierzchłych obyczajów.
Czytał tego Żeromskiego i n i c z niego nie zrozumiał!
Kaśka
Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo