Darek O. Darek O.
1259
BLOG

Bezimienne miasto - tożsamość mieszkańców stolicy Kazachstanu w kontekście zmiany nazwy

Darek O. Darek O. Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Niemal miesiąc temu minęła niepostrzeżenie pierwsza rocznica nadania nowej nazwy stolicy Kazachstanu. Astana stała sie Nur-Sułtanem. Przy tej okazji publikuję tekst, który napisałem przed rokiem, a w którym poruszyłem socjologiczne - tożsamościowe aspekty tego wydarzenia. Sprawa jest interesująca i z pewnościa niebawem wrócę do niej, by poszperać wśród informacji, które pomogą, choćby po części, odpowiedzieć na pytania postawione w poniższym tekście:

Stojąc na schodach przed głównym wejściem do największego w Azji Centralnej centrum handlowego Khan Shatyr możemy podziwiać rozciągający się na kilka kilometrów w głąb horyzontu reprezentacyjny deptak stolicy Kazachstanu. Jego przestrzeń otwiera monumentalny budynek-brama (siedziba koncernu naftowego KazTrans Oil) wiodący wprost do najsłynniejszego symbolu miasta, Wieży Bajterek i dalej, do Pałacu Prezydenckiego oraz zespołu industrialnych budowli będących świadectwem potęgi narodu i jego władcy. Na placu przed gmachem KazTrans Oil ustawiono kilkumetrowej wysokości litery składające się w napis „I love Astana”, przy czym słowo love zastąpione jest – jak to zwykle w tego typu obiektach bywa – wszechświatowym symbolem miłości, ogromnym czerwonym sercem. Pod tym napisem ustawiają się pojedynczy mieszkańcy miasta, pary, wycieczki szkolne i przyjezdni z odległej prowincji lub ze świata. Wszyscy chcą mieć zdjęcie z Astany i z Astaną w tle, a w dzisiejszym zglobalizowanym świecie trudno o symbol lepiej potwierdzający obecność w danym miejscu lub przywiązanie do jakiegoś miasta, zachwyt nad nim, niż zdjęcie z napisem „I love…”. W stolicy Kazachstanu to miłosne wyznanie dzieli zresztą przestrzeń po sąsiedzku z Parkiem Zakochanych.

I love Astana/D. Olejniczak
I love Astana/D. Olejniczak

Zmiany, zmiany, zmiany…

Kiedy Nursułtan Nazarbajew, od trzech dekad dzierżący niepodzielnie stery Kazachstanu, ogłosił swoją decyzję o ustąpieniu z funkcji prezydenta kraju, rozpoczęły się spekulacje na temat tego, kto obejmie schedę i stanowisko po ustępującym władcy. Domysły ucięła decyzja Nazarbajewa, który wyznaczył tymczasowo (do czasu kolejnych wyborów prezydenckich) na swoje miejsce dotychczasowego przewodniczącego Senatu, Kasyma-Żomarta Tokajewa. Nowo namaszczony prezydent postanowił odwdzięczyć się wielkiemu poprzednikowi (dożywotnio już noszącemu tytuł Pierwszego Prezydenta) i uhonorować świetność jego rządów oraz znamienitość jego osoby w najlepszy możliwy sposób. Wydał dekret zmieniający nazwę stolicy państwa z Astana – co znaczy ni mniej, ni więcej, Stolica – na dumnie brzmiące miano Nur-Sułtan (co znaczy po kazachsku Władca Światła). To była pierwsza decyzja Tokajewa na stanowisku prezydenta. I kto wie, czy nie najważniejsza w całej prezydenckiej karierze.

Analitycy badający polityczną i społeczną codzienność państw postsowieckich od momentu abdykacji Nazarbajewa nie ustają w tworzeniu scenariuszy przyszłego rozwoju sytuacji w Kazachstanie ze szczególnym uwzględnieniem roli rodziny byłego (ale nie zapominajmy, bo to ważne - Pierwszego Prezydenta), choćby jego córki Darigi Nazarbajewej. Dariga zastąpiła Tokajewa na dotychczaso pełnionej przez niego funkcji w parlamencie, a mówi się, że w niedalekiej przyszłości może zastąpić go także w roli prezydenta (bo wszystko musi zostać w rodzinie). Czy te, poparte niewątpliwie rzetelną wiedzą o regionie i sprawach wewnętrznych Kazachstanu, domysły się potwierdzą, czas pokaże.

O ile analiz i prognoz politologicznych przy okazji „kazachskiego szoku” nie zabrakło, o tyle brakuje refleksji nad mało chyba znaczącym z punktu widzenia wielkiej polityki aspektem całej sprawy. Bodaj żaden badacz społeczny, żadna badaczka, socjolożka, czy antropolog nie podjęli oficjalnie tematu zmiany tożsamościowej, jaka być może zajdzie w mieszkańcach stolicy Kazachstanu – do niedawna jeszcze Astany, dziś już Nur-Sułtana (Nur-Sułtanu?).

A może żadna zmiana nie nastąpi? Jaka jest dziś tożsamość mieszkańców stolicy Kazachstanu? Jaka jest tożsamość tego miasta? Jak mówić o tożsamości w mieście, które zmiany nazwy ma zwyczajowo wpisane w historię, a co za tym idzie, które jakby własnego imienia nie miało? Czy możemy mówić o jednolitej, spójnej tożsamości w mieście, którego funkcje zmieniły się na przestrzeni niespełna trzydziestu lat tak diametralnie? Jaka jest tożsamość miasta, którego tkanka urbanistyczna jest tak niespójna i różnorodna? Jaka jest wreszcie tożsamość miasta będącego od dwudziestu lat wielkim placem budowy? Niejedno opracowanie na ten temat powstało, ale teraz potrzebne będą nowe, aktualne dociekania.

Fakt, że na razie nie czytamy o podjęciu tematu przemian tożsamościowych w ujęciu badawczym nie znaczy, że badacze społeczni o nich nie myślą. Natrafiłem na ciekawy tekst dotykający w pewnym stopniu problemu – wywiad z socjolożką miasta (specjalistką od Astany), Alimą Bisenową. Jej ciekawym spostrzeżeniem jest przekonanie, że nazwa Nursułtan będzie nazwą „papierową”, urzędową, a ludzie i tak będą we wzajemnych relacjach nazywać swoje miasto Astaną. To też może być pewien trop w badaniach tożsamości mieszkańców miasta w obliczu zmiany.

W tekście publicystycznym trudno stawiać tezy ostateczne (pomijam łatwość, z jaką można to zrobić właśnie w formule publicystycznej). Brak dostępu do odpowiednich badań i źródeł, konieczność dotarcia do szerokiej literatury i czas niezbędny do jej przetworzenia, ograniczają pole manewru. Jedyne co pozostaje i co należy, to prześledzenie kilku tropów i postawienie pytań, które nie tyle powinny oczekiwać natychmiastowej odpowiedzi, ile mogą być sygnałem do dalszych poszukiwań. Bowiem odpowiedź musi być wynikiem rozciągniętych w czasie badań - procesu, w którym okres przemiany i przystosowania jest jedną z kluczowych zmiennych. Czy takie będą prowadzone? To kolejne pytanie.

Bez historii ani rusz

Tożsamość wiąże się z historią, z dziejami, z opowieścią o przeszłości, korzeniach. Bez pobieżnego choćby naszkicowania historii miasta nie możemy mówić o jego tożsamości. Historia Astany sięga roku 1998, ale oczywiście historia tego miejsca jest znacznie starsza. Wszystko zaczęło się od założonej w VIII w. przez plemiona tureckie (Oguzów) osady. Odkrył ją w 1998 r. archeolog Archeolog Kemal Akishev. Początkowo chciał nadać jej miano Akzhol, ale w źródłach pisanych o historii Turków-Oguzów odkrył toponim Buzukta, zachowany w nazwie jeziora. Ponadto do formowania nazwy wtrącił się Nursułtan Nazarbajew, który wolał słowo Buzuk oznaczające promień słońca. A skoro on tak wolał, to tak się stało.

Buzuk rozwijał się i dotrwał do XVIII wieku. Nieco później, w roku 1831, ziemie kazachskie trafiły w ręce cara Mikołaja I, a ten zezwolił w łaskawości swojej na utworzenie obwodu Akmolińskiego. W miejscu dawnej osady Buzuk, ówcześnie już będącej wsią Akmolińsk, pułkownik carski, Fiodor Shubin zbudował twierdzę dla ochrony południowych granic kazachskich stepów przed chińskimi (dżungarskimi) zakusami. 31 lat później Akmolińsk otrzymał prawa miejskie. Miasto Akmolińsk liczyło 2 tysiące mieszkańców. Jego nazwa wywodziła się od słowa Akmoła. Co ono znaczy? Dosłownie rzecz ujmując, biały grób. Grobów pewnie w dawniejszych i ówczesnych czasach w okolicy nie brakowało. Tamtędy przebiegały szlaki karawan, a Dżungarowie najeżdżali te ziemie dość często. Tak czy inaczej, w roku 1915 Akmolińsk liczył już 19 tysięcy mieszkańców.

W roku 1961 mieszkało tam już 100 tysięcy ludzi, a nazwę miasta zmieniono na Tselinograd. (Uwaga! Nowa nazwa nie miała nic wspólnego z żadną Celiną. Целинный znaczy po rosyjsku dziewiczy. W tym przypadku chodziło o ziemie uznane za dziewicze). Zmiany dokonano najpewniej po to, by odciąć się od „carskiej tradycji” w nazewnictwie. Rozwój miasta przyspieszył. Nic dziwnego, skoro Plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego podjęło uchwałę „w sprawie dalszego wzrostu produkcji zbóż w kraju i rozwoju dziewiczych i odłogowanych gruntów”. Celem było zagospodarowanie 1,3 mln hektarów kazachskiej ziemi. Pociągami do Tselinogradu zaczęli zjeżdżać młodzi ludzie, a budowa nowych domów ruszyła z kopyta.

Nic nie trwa wiecznie, a historia lubi się powtarzać. Dlatego w 1992 do oficjalnej nomenklatury wrócił Akmolińsk. No, może nie do końca, bo nowa nazwa miasta brzmiała po prostu Akmoła. Działo się to już w niepodległym Kazachstanie. Miasto liczyło wówczas 300 tysięcy mieszkańców.

Dwa lata później Nursułtan Nazarbajew postanowił, że stolica państwa zostanie przeniesiona z dotychczasowej – Ałmaty, właśnie do Akmoły. Oficjalnie stało się to w 1997 r. Ale nazwa Akmoła niespecjalnie się chyba prezydentowi podobała, bo uznał, że warto ją zmienić.

O swoim niebanalnym pomyśle na nowe imię dla nowej stolicy pisał tak:

Pamiętam, jak w 1998 roku, w drodze z lotniska, zasugerowałem nadanie miastu miana Astany. Podczas rozmów na ten temat miałem poważne argumenty: słowo ma jasno określone znaczenie - oznacza stolicę, po drugie, nie jest obarczone żadnymi negatywnymi interpretacjami politycznymi lub historycznymi, po trzecie, dokładnie odzwierciedla funkcje miasta, brzmi harmonijnie zarówno w języku państwowym, jak i innych językach i wreszcie może stać się symbolem miasta podczas prezentacji stolicy, która zostanie wpisana na światową listę najważniejszych miast świata (…). Argumentacja, zdaje się być logiczna. Szczerze powiedziawszy jednak, moim zdaniem nazwanie stolicy Stolicą ma charakter dość… prowizoryczny (a właściwie pozbawia miasto charakteru w ogóle). Że to prowizorka może świadczyć fakt, iż w listopadzie 2016 roku były parlamentarzysta kazachski i szef Komisji ds. Praw Człowieka przy Prezydencie Kazachstanu, Majilisman Kuanysh Sultanov, złożył wniosek o zmianę nazwy Astana na cześć pierwszego prezydenta. Argumentował dodatkowo, że Astana (Stolica) to nie jest dobry brand dla stolicy. Wtedy jego wniosek nie został wzięty pod uwagę (przez Nursułtana Nazarbajewa), a dziś, kiedy doszło do przemianowania nazwy zaczęto w mediach zachodnich spekulować, że cała operacja ze zmianą nazwy z Akmoła na Astana (dziś ponad milion mieszkańców) była szytą grubymi nićmi przez samego Nazarbajewa intrygą. Intrygą zmierzającą do… nadania stolicy imienia Nursułtana. Tyle że nie wprost i nie od razu, a w drodze „oddolnej” ewolucji.

Tożsamość niejedno ma imię

W 2017 roku Astana obchodziła 20 urodziny w roli stolicy. To był wyjątkowy rok, bo rocznica nadania miastu statusu stołecznego zbiegła się z Wystawą Światową Expo 2017. Z tej okazji Astana przybrała odświętny wystrój, na ulicach i placach pojawiło się wiele instalacji nawiązujących do Expo, a oczy cieszył oddany do użytku budynek Muzeum Energii Przyszłości Nur Alem. Ten ośmiopiętrowy budynek w kształcie kuli o średnicy 80 metrów i wysokości 100 metrów stał się najważniejszym symbolem Wystawy Światowej w Astanie. Rok później z radosnego wystroju zostało niewiele. Może jeszcze tylko kule pomalowane w barwy i symbole państw uczestniczących w Expo upchnięte stadnie przed wejściem do Parku Miejskiego przypominały o tym prześwietnym wydarzeniu. Obchodzono za to dwudziestolecie zmiany nazwy. I o tej rocznicy pamiętano. Świadectwem tej pamięci były porozstawiane w różnych punktach miasta instalacje, na których umieszczono – wykonaną w narodowych błękitno-żółtych barwach Kazachstanu – liczbę 20 z nazwą miasta. tak zarządziły władze miasta, a może nawet władze państwa? Widać, że władza dumna jest ze swej stolicy. Możliwe nawet, że mieszkańcy podzielają tę dumę.

Ta duma z historii i współczesności to jeden z elementów składowych miejskiej tożsamości. Dotyczy bodaj większości miast i ich mieszkańców (weźmy za przykład Gdańsk, Warszawę czy Gdynię, żeby nie szukać daleko). Przyjąć można zatem, że jedną ze składowych tożsamości Astany/Nursułtanu jest duma z jej legendy – miasta, które wyrosło ze stepowej wioski i któremu, po latach radzieckiej dominacji po pierwsze oddano, co się należało, czyli starą, historyczną nazwę, a po drugie – wyznaczając nową dziejową rolę w służbie kraju i narodu, nadano nową nazwę odzwierciedlającą nowe zadania i funkcje. Nie bez udziału Pierwszego Prezydenta rzecz jasna.

Nowa Astana

Czy za tym poczuciem dumy z przynależności do stołecznego miasta kryje się coś więcej - duma z historii, z tego, jak Astana się rozwija, co ma do zaoferowania mieszkańcom i przyjezdnym?

Kolejny element tożsamości, to Astana budująca się od nowa – miasto piękne (to zawsze rzecz subiektywna), nowoczesne i aspirujące do miana jednej z ważnych światowych stolic. Cała architektura i układ urbanistyczny nowej części miasta jest podporządkowany budowaniu takiego wizerunku stolicy. Od wspomnianej już Wieży Bajterek począwszy, przez Pałac Prezydencki i inne nowoczesne budynki użyteczności publicznej i wysokie szklano-aluminiowe biurowce. Do tego dochodzą powstające jeden po drugim kwartały nowych osiedli. Dziś jeszcze Nusrułtan to głównie stare dzielnice z klasyczną postradziecką, blokową zabudową. Ale to się zmienia. Niewykluczone, że plan jest taki, by z czasem Astana/Nursułtan przeniosła się z tych dawnych budynków i dzielnic, do tych nowych wieżowców, godnych stołecznej rangi. Wszak pamiętające jeszcze czasy przed Wielką Wojną Ojczyźnianą wiejskie zabudowania na obrzeżach miasta są z wolna wyburzane. Co z tego wyniknie? Czas pokaże. Marzenia budują tożsamość nawet w satrapiach, o ile są wspólnymi marzeniami satrapy i jego poddanych.

Tkanka miejska, czyli domy i ulice, place, parki – jeśli chodzi o Astanę sprawa nie jest taka prosta i jednoznaczna. Astana nie jest pod tym względem jednolita. To żadna nowość, mało które miasto jest spójne architektonicznie. Inaczej być nie może, skoro miasta są żywymi organizmami. W Astanie jednak owa niespójność kłuje w oczy wyjątkowo boleśnie. Stolica to jakby zlepek kilku miast – począwszy od slumsów na obrzeżach, przez osiedla blokowisk i kwartały ulic stanowiących spuściznę radzieckiej myśli urbanistycznej, przez nowe osiedla wieżowców, po ścisłe – nowe – centrum ze wszystkimi obiektami opisanymi na wstępie. To nowa architektura, monumentalistyczna, stworzona ze szkła nadającego budynkom odrealnione barwy przechodzące od ciężkiej morskiej zieleni w różne odcienie błękitu i brązu, do złotych powierzchni wielopiętrowych tafli. Dosłownie złotych. Do tego wymyślne kształty inspirowane nie wiedzieć, jakimi wpływami (oczywiście są tacy, którzy wiedzą, że to wszystko sprawa masonerii). Dla budynków mieszkalnych z reguły przeznaczone są kształty i barwy inspirowane wpływami kultur Azji Centralnej. To bardziej strawne, choć dla przybysza z zewnątrz dość egzotyczne.

Myślę, że mieszkańcy Astany nie utożsamiają się z tym fragmentem miasta odizolowanym od ich codziennych potrzeb i wyrastającym ponad ich możliwości. Dlatego na spacer wolą iść do parku w innej części miasta (naprawdę, w miejscu, w którym latem temperatura osiąga ok. 50 stopni są pełne zieleni parki i skwery!) czy nad rzekę. Zakupy robią na bazarze, osiedlowych sklepach albo w kilku centrach handlowych, nie wyłączając największego - Khan-Shatyr. W dzielnicy szklanych wieżowców nie mają czego szukać. I nie muszą.

Swoją drogą, najdziwniejsza i najbardziej dojmująca jest pustka przed Pałacem Prezydenckim Ak Orda. Plac ogromy, betonowy, ze sporym kwietnikiem. A nieopodal bardzo miły park. Też pusty. W punkcie centralnym oczywiście siedziba prezydenta. Ta pustka wokół jest chyba najlepszym świadectwem dystansu, jaki dzielił Nursułtana Nazarbajewa od podwładnych. Nowy prezydent tego dystansu wcale nie zmniejszy jak sądzę. Taki styl.

image
Pałac prezydencki/D.Olejniczak

Tożsamościowy czynnik trzeci – marka, brand. Czy rzeczywiście słowo Astana nie było marką, jak twierdził Sultanov? Moim zdaniem miał rację, choć dla nas, obcokrajowców słowo Astana brzmi całkiem zgrabnie (o czym od początku przekonany był w swojej bezbrzeżnej mądrości Nursułtan Nazarbajew). Kiedy jednak uświadomimy sobie, że nazwał stolicę Stolicą… Żadnego zakorzenienia w historii, tylko wybujała do wszechświatowej skali obietnica świetlanej przyszłości. Astana przyjęła się w obiegu, ale emocji raczej nie budziła. Ot, była… Dziś emocje już są, ale o tym niżej.

Przy okazji okazało się, że nazwa to tylko nazwa. Nic więcej. Można ją zmienić w zależności od potrzeb epoki i woli władcy. Jak utożsamiać się z tak niepewna marką? Co myśleć o mieście, którego nazwa zmienia się co kilka dekad, jakby nie miała żadnego znaczenia, albo była jedynie odpowiedzią na uwarunkowania epoki? Przecież równie dobrze to miasto może nazywać się po prostu Qala (Қала), co po kazachsku znaczy… Miasto.

Czynnik czwarty – stołeczność Stolicy. Owa przewodnia rola miasta, które miało stać się w zamyśle Nursułtana настоящим урбанистическим шедевром. Jego zamiarem było danie Kazachstanowi „młodego, silnego serca”. Zamarzyło mu się, by być niczym Filip II, który swego czasu przeniósł stolicę z Toledo do Madrytu…

Co ciekawe, często (acz nieoficjalnie) panująca opinia mówi, że Astana to miasto stołeczne z nazwy, bo tak naprawdę najlepsze biznesy robi się w dawnej stolicy kraju Ałmatach. Ałmaty tętnią życiem (niemal 2 miliony mieszkańców), mają stołeczna historię. Są i tacy, którzy twierdzą, że są po prostu ładniejsze i ciekawsze od Astany. Krajobrazowo położenie geograficzne byłej stolicy z pewnością przemawia na jej korzyść.

Astana to centrum administracyjne, siedziba banków i instytucji rządowych, w tym oczywiście prezydenta i parlamentu. Poza tym to miejsce, w którym skupia się życie gospodarcze kraju w pryzmacie geostrategicznym. Ot, zwykłe instrumentalne funkcje stolicy. Zero ducha.

Nie byłoby miasta bez ludzi funkcjonujących w jego przestrzeniach. O ile w przestrzeni miejskiej „starej” Astany życie płynie wartko, o tyle „nowa” Astana (tak, pamiętam, że to już Nursułtan) jakby zatrzymała się w czasie. To ciekawe, bo właśnie ten fragment miasta miał być najprężniejszy, najbardziej dynamiczny, progresywny. Nic z tego. Główny deptak miasta świeci w ciągu dnia pustkami. Czasem przemknie wycieczka szkolna z prowincji, czasem jakiś urzędnik przemierzy odcinek z jednego wieżowca do drugiego. To potęguje wrażenie, że oto znaleźliśmy się w jakimś surrealistycznym świecie wymyślonym przez… no właśnie, kto mógł wymyślić coś takiego? Odpowiedź oczywiście wszyscy znamy.

Kolejny czynnik wpływający na poczucie tożsamości mieszkańców miasta - lokalne tradycje, historia poszczególnych ulic i podwórek, wspólnota wspomnień, sąsiedztwo, dzieje rodzin. Lokalność w każdym przejawie. Tego jak sądzę nie brakuje, bo wszelkie skupiska ludzkie tworzą tę lokalną, rodzinną, sąsiedzką wspólnotę wspomnień, symboli, tradycji. W tym przypadku oczywiście myślę o „starej” Astanie. Tam, gdzie ludzie mieszkają od pokoleń. Nowe osiedla są dopiero na „tożsamościowym dorobku”. Głębiej w ich mieszkańcach tkwią wspomnienia i związki z rodzinnymi miejscowościami, z których do stolicy przyjechali albo ze starymi dzielnicami Astany, w których się wychowali, niż z blokowiskami, do których właśnie się wprowadzili. Dla ich dzieci te wieżowce to już będą małe ojczyny ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Jest coś jeszcze, co bierze się pod uwagę w badaniach tożsamościowych. Ludzie i ich środowisko naturalne, czyli inni ludzie – ich narodowość, przynależność klasowa (tak, tak!), domy rodzinne, profesje, wykształcenie, tradycje kulturowe, wyznanie. W Astanie mieszka zbiorowość, o której można powiedzieć to, co zwykle mówi się o mieszkańcach dużych miast – tygiel etniczny, narodowościowy, językowy. Kazachowie, Niemcy, Koreańczycy, Polacy, Rosjanie itp. itd. Ważne są ich wzajemne relacje i sieci powiązań. Ważne jest nawet, kto jak długo w Astanie mieszka, od ilu pokoleń i w której dzielnicy. Tu pozwolę sobie na truizm - tożsamości tych wszystkich ludzi (jednostkowe i zbiorowe) są z pewnością złożone. Ile w nich tożsamości skoncentrowanej na Astanie?

image
Nowa Astana/D. Olejniczak

Tożsamość w czasach poddaństwa

Wspomniałem o tym co nieco, ale teraz trzeba powiedzieć o tym nieco szerzej - miasto stołeczne Astana to od początku do końca pomysł jednego człowieka, który do jego urzeczywistnienia zaangażował zespoły ludzi podporządkowanych jego decyzjom bezapelacyjnie. Bezapelacyjnie, bo Kazachstan (czego też chyba jeszcze dość jasno nie powiedziałem) to dyktatura, w której Pierwszy Prezydent miał, ma i mieć będzie pierwsze i ostatnie zdanie. Nawet jeśli już oficjalnie nie pełni urzędu. Specustawa, której przegłosowanie zapewnił sobie jakiś czas temu, gwarantuje mu ten przywilej dożywotnio. A jeśli dyktatura, to nie ma miejsca na nieskrępowaną aktywność oddolną, na aktywizm miejski i swobodny udział w kształtowaniu oblicza miasta, na działalność społeczną i monitoring poczynań władz miejskich. Trudno w takich warunkach utożsamiać się z miastem traktowanym instrumentalnie przez włodarza, w którym nawet nazwa nie jest niczym pewnym i historycznie zakorzenionym. Pamięć o urodzinach Astany tylko wtedy ma znaczenie, kiedy wygodna jest władzy. Za rok będzie oficjalnie obchodzona rocznica nadania imienia Nursułtan stolicy, a zdaniem niektórych naszych rodzimych komentatorów o Astanie (oficjalnie) nie będzie się zbyt usilnie pamiętać. Faktem jest, że dziś już nawet przeciwko zmianie nazwy zaprotestować nie wolno. Ale ludzie protestowali. Wbrew oficjalnym informacjom i zdjęciom z wiecu radosnego poparcia dla zmiany nazwy na Nursułtan zamieszczonym na stronie internetowej miasta, nie wszystkim spodobała się ta zmiana. Świadczyły o tym prawie tygodniowe protesty w Astanie i byłej stolicy oraz największym mieście kraju Ałmaty. W rezultacie zatrzymano dziesiątki antyrządowych demonstrantów. Kazachowie pokazali także swój sprzeciw w internecie. Jedna z petycji internetowych przeciwko zmianie nazwy zebrała blisko 36 000 podpisów, mimo że jej strona internetowa została zablokowana na terytorium Kazachstanu. Czy protesty mieszkańców Astany nie były przejawem poczucia astańskiej tożsamości?

Kazachstan to dyktatura (a Nazarabejw to dyktator) w pełnym tego słowa znaczeniu. Wszelka działalność państwa i jego obywateli jest regulowana odgórnie, opozycję zamyka się w więzieniach, wolne media w zasadzie nie istnieją, do buntowników się strzela. Jak choćby 17 grudnia 2011 roku – oficjalnie 14 ofiar zamieszek w Żanaozen, 86 osób rannych. Opozycja podała liczbę 70 zabitych. Zabici to głównie nafciarze i górnicy domagający się wypłaty zaległych wynagrodzeń i poprawy warunków pracy. Do miasta wkroczyło wojsko, wprowadzono stan wyjątkowy, który trwał kilka tygodni. To nie są żarty. Trzeba mieć świadomość, że sprzeciw wobec zmiany nazwy stolicy jest traktowany wprost jako sprzeciw decyzji władz państwa i samego Nursułtana Nazarbajewa ad personam. A to najcięższe przestępstwo.

Podczas spacerów po Astanie i innych kazachskich miastach uderza kompletny brak wizerunków najwyższego władcy, a przynajmniej ja ich nie widziałem. W innych satrapiach widywałem portrety wodzów często, gęsto. Tu nie spotkałem bodaj ani jednego. W Astanie ich nie ma. W Astanie kult wodza (zgodnie na pewno z wolą wodza) uprawia się inaczej – w bardziej trwałej formie – jest lotnisko im. Nursułtana, jest muzeum Nursułtana, uniwersytet im. Nursułtana, ulica Nursułtana, park dendrologiczny im. Nazarbajewa, najważniejszym elementem wnętrza przeszklonej kuli na wieży widokowej Bajterek jest odcisk dłoni Nazarbajewa itp. itd. Teraz cała Astana przeistoczyła się w Nursułatana. Zresztą, doroczny Dzień Miasta obchodzony i tak był tradycyjnie w dniu urodzin Nazarbajewa. Astana od dawna była w całości pomnikiem Nursułtana Nazarbajewa. Właściwie zmiana nazwy to usankcjonowanie stanu faktycznego. Astana to Nursułtan. I bez najmniejszego znaczenia jest, że jako prezydent tymczasowy Kasym-Żomart Tokajew nie ma prawa wnoszenia poprawek do konstytucji, a tego wymaga zmiana nazwy stolicy.

Niby to wszystko jasne i wiadome, ale słowo Astana zostało przyswojone i oswojone przez świat. Zdążyliśmy je chyba nawet polubić. Niektórzy pewnie pokochali Astanę jako taką ze wszystkimi jej oczywistymi wadami i wątpliwymi zaletami. Tak, czy inaczej, niejeden i niejedna zrobili sobie zdjęcie pod napisem „I love Astana” (ja nie, bo jestem niefotogeniczny). Teraz to już historia. Czy równie chętnie przyjezdni i mieszkańcy będą sobie robić fotki pod napisem „I love Nur-Sultan”? Astana dała się lubić, ale Nur-Sułtan?

Pytań ciąg dalszy

Tak czy inaczej, próbując mówić o tożsamości Astany (Nur-Sułtanu) i jej mieszkańców nie sposób nie myśleć o tym, czym jest to miasto i jaką niesie wartość, jaki ma potencjał tożsamościowy, bez względu na to, jak się nazywa. To trudne, bo imię miasta w znaczącym stopniu określa jego tożsamość i ducha. Jest nośnikiem pewnego wielowątkowego kodu. Było tak również w przypadkach m.in. Konstantynopola, Stalinogrodu, Leningradu. To nazwy miast, które zastąpiły imiona przeszłe.

Badacze podejmujący temat nie będą mogli pominąć odniesień do kodów ukrytych w kolejnych nazwach. To ważne, bo w pewnym stopniu (jest rzeczą do ustalenia w jakim) determinuje świadomość mieszkańców. (Swoją drogą to bardzo ciekawe zagadnienie z punktu widzenia teorii nazw geograficznych. Zarówno nosząca znamiona prowizorki – moja prywatna opinia – Astana, jak i Nursułtan, określają stołeczność tego miasta w sposób pełny we wszystkich możliwych światach. Są z nią tożsame. A już w świecie kazachskiej dyktatury na pewno).

Zapobiegawczo niniejszemu tekstowi nadałem tytuł zapowiadający cały zestaw pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Dlatego teraz, do pytań już postawionych z czystym sumieniem mogę dołączyć kolejne. Oczywiście równie ważne.

Jaką rolę w kreowaniu tożsamości mieszkańców odgrywają takie czynniki jak władza? Ile jest udziału władzy w tworzeniu tożsamości mieszkańców miasta stołecznego? Jakimi metodami (bezpośredni nacisk, nakazowość, metody miękkie, perswazje, propaganda i in.) władza wpływa na jednostkową i grupową tożsamość Astańczyków? Czy te metody ulegną zmianie, czy zostaną zachowane w przypadku Nursułtańczyków, będących wszak tymi samymi ludźmi, tyle że pod innym szyldem? Nowe imię dla miasta nie oznacza próby stworzenia nowego mieszkańca. Takiej potrzeby nie ma, bo w warunkach kazachskich model podejścia władzy i jej organów do obywatela jest niezmienny od co najmniej trzech dekad. Warunkiem przystosowawczym dla mieszkańców jest akceptacja zmiany. Stopień przystosowania podlega ocenie władz różnego szczebla, z władzą najwyższą włącznie. Celem jest nie tyle bardziej ścisły związek z miastem, ile bardzo ścisły związek z Nursułtanem. Teraz to z nim trzeba się utożsamiać i jego słowa i czyny brać za fundament tożsamości.

Jak sądzę, możliwe perspektywy są dwie: pierwsza zakłada, że poza nazwą żadne inne czynniki tożsamościowe nie ulegną zmianie w wyniku nadania miastu nowego imienia. Nursułtan zostanie przyjęty do wiadomości i zaakceptowany, albo przynajmniej spotka się z obojętnością mieszkańców. Druga perspektywa przewiduje, że właśnie zmiana nazwy wpłynie na poczucie tożsamości mieszkańców Astany. Związek ze starą nazwą, symbolizującą w pewnym sensie stary czas i porządek, w którym Stolica znaczyła stolicę, będzie tym silniejszy, im mocniej słowo Astana w konkretnym, stołecznym, kontekście będzie wypierane ze zbiorowej świadomości obywateli.

Niektóre źródła:

AIR, Protesty przeciwko zmianie nazwy stolicy z Astany na Nursułtan. (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24574352,kazachstan-trwaja-protesty-przeciwko-zmianie-nazwy-stolicy.html – dostęp: 27.03.2019)

Akanov, K.G., Kovalskaya S.I., Перенос столицы как инструмент политики нациестроительства и миграционная динамика населения Астаны, 2016

Astana.gov.kz, Концерт в поддержку переименования столицы прошел на городской площади (http://astana.gov.kz/ru/news/news/18722 - dostęp: 27.03.2019)

e-history.kz, Астана началась с Бозока, (https://e-history.kz/ru/publications/view/2259 - dostęp: 27.03.2019)

Europost, Kazakhstan renames its capital as Nursultan, (https://europost.eu/en/a/view/kazakhstan-renames-its-capital-as-nursultan-24952 - dostęp: 27.03.2019)

Kosmarsky, A., Астана VS Нур-Султан. Как имя Елбасы повлияет на городскую идентичность столицы Казахстана, (https://fergana.agency/articles/106102/ - dostęp: 27.03.2019)

Kulmenow, A., Kazakhstan: Social media reacts to resignation with shock, joy and jokes, EurAsiaNet, (https://eurasianet.org/kazakhstan-social-media-reacts-to-resignation-with-shock-joy-and-jokes - dostęp: 27.03.2019)

Nazarabjew, N., Эра Независимости, 2017

Vaaks, A.N., Трансформация идентичности жителей Астаны (на примере одной семьи) [Молодой учёный, nr 18 (152) s. 272-274], 2017

Darek O.
O mnie Darek O.

Dariusz Olejniczak - #socjologia #polityka #repatriacja #Kazachstan #AzjaŚrodkowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka