Patryk Wrzesień Patryk Wrzesień
918
BLOG

Polska liga piłkarska i alternatywna rzeczywistość

Patryk Wrzesień Patryk Wrzesień Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

To co za chwilę przeczytacie zapewne nigdy się nie wydarzy, ale gdyby można było przenieść się do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której nasz kraj ma taką ligę, byłbym bardzo szczęśliwy i o wiele spokojniejszy o jej poziom piłkarski. 

Po pierwsze najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce, czyli, tak jest się nazywa obecnie – Ekstraklasa, powinna liczyć maksymalnie 10 zespołów. Np. takich jak:

1. Legia Warszawa

2. Lech Poznań

3. Wisła Kraków

4. Jagiellonia Białystok

5. Widzew Łódź

6. Cracovia Kraków

7. Śląsk Wrocław

8. Pogoń Szczecin

9. Górnik Zabrze

10. GKS Katowice

Dlaczego tylko 10 zespołów? W mojej opinii mniejsza liczba klubów podniosła by sportowe zmagania i każdy mecz stałby może już nie tyle na najwyższym poziomie, bo już nie przesadzajmy, ale na pewno na wyższym niż ma to miejsce obecnie. W każdej kolejce grałby zespół, który teoretycznie miałby aspiracje i możliwości finansowo-infrastrukturalne do tego, żeby zakwalifikować się do fazy grupowej europejskich pucharów, tak sądzę. Wymieniłem te 10 klubów, jak wyżej, gdyż uważam, że teraz/niebawem/za kilka lat będą one stanowiły o sile i będą raczej w czołówce naszej ligi. Jednak w alternatywnej rzeczywistości wszystko jest możliwe, więc taką 10 napisałem i niech tak pozostanie przynajmniej na czas pisania tego tekstu. 10 klubów - czyli rozgrywając cztery rundy na koniec każdy rozegra 36 meczów, obecnie mamy ich 37, a więc wychodzi taka sama liczba spotkań, a poziom jest lepszy. Podział miejsc w europejskich pucharach byłby tak sam jak teraz. W tym zakresie nie trzeba nic zmieniać, zresztą nawet nie za bardzo się da... Czyli dla formalności:

1 miejsce – Liga Mistrzów

2 miejsce – Liga Europy

3 miejsce – Liga Europy

Puchar Polski – Liga Europy

Jeżeli chodzi o drugi koniec naszej 10-zespołowej tabeli, to spadkiem nagradzane były by zawsze dwa kluby:

9 miejsce – spadek

10 miejsce - spadek

Zespoły, które były na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej i które biłyby się o Ekstraklasę byłyby z miejsca gotowe na to, żeby wskoczyć o poziom wyżej i bić się ambitnie o jak najlepszy wynik. Ale do tego wrócimy za chwilę.

Jeżeli chodzi o pozostałe kwestie regulaminowe, to np. w przypadku takiej samej ilości punktów, o miejscu w tabeli w pierwszej kolejności decyduje dodatni bilans bramek, a nie bezpośredni mecz, żeby doceniać zespół, który przez cały sezon lepiej się spisywał i nie możemy, dzięki 10-zespołowej lidze użyć argumentu, że to niesprawiedliwe, bo: „nastrzelali bramek ogórkom i dlatego mają teraz tyle goli!”. Nie. Każdy zespół jest na zbliżonym poziomie i takie pogromy zdarzały by się sporadycznie.

Jeżeli chodzi o sam terminarz rozgrywek to można by jedynie przesunąć wszystko o miesiąc do przodu, bo styczeń już wcale nie jest takim styczniem jak kilka lat temu i można wtedy grać w piłkę, tym bardziej mając tak nowoczesne obiekty. No i sezon zaczynałby się miesiąc później co byłoby bardziej zbliżoną porą startu do lig zagranicznych, lepszych od polskiej.

Czyli podsumowując, mamy 10 klubów i każdy gra z każdym cztery razy. Amen. Oto cała Ekstraklasa w alternatywnej rzeczywistości.

Przejdźmy teraz płynnie do 2 ligi, czy jak to się obecnie nazywa - 1 Ligi.

Mamy 24 zespoły, np. takie jak:

1. Zagłębie Lubin

2. ŁKS Łódź

3. Korona Kielce

4. Lechia Gdańsk

5. Arka Gdynia

6. Piast Gliwice

7. Miedź Legnica

8. Zagłębie Sosnowiec

9. Ruch Chorzów

10. Motor Lublin

11. Polonia Warszawa

12. Odra Opole

13. Warta Poznań

14. Stomil Olszyn

15. Wisła Płock

16. Chrobry Głogów

17. Stal Mielec

18. Raków Częstochowa

19. Górnik Wałbrzych

20. Sandecja Nowy Sącz

21. Podbeskidzie Bielsko-Biała

22. Chojniczanka Chojnice

23. Resovia Rzeszów

24. Wigry Suwałki

Skład naszej 1 Ligi w alternatywnej rzeczywistości jest w mojej ocenie bardzo ciekawy i chciałbym zobaczyć takie zaplecze Ekstraklasy. Każdy mecz, nawet jeżeli nie miałby super poziomu piłkarskiego, to w niektórych przypadkach nadrabiałby kontekstem historycznym, czy geograficznym. Jak dla mnie ciekawie oglądałoby się mecz Górnik Wałbrzych vs. Motor Lublin, nawet jeżeli przez 89’ kopaliby się po czołach. Byłaby to liga pełna kontrastów i przez to niezwykle ciekawa pod wieloma względami, a jej atutem byłoby to że każdy znalazłby w niej coś dla siebie. No, ale teraz przejdźmy to kwestii czysto technicznych, czyli kto awansuje, a kto spada?

Awansowała by oczywiście zawsze drużyna, która wygrywa ligę - normalne i sprawiedliwe, a więc po kolei:

1 miejsce – Awans do Ekstraklasy

Miejsca od 2 do 5 walczyłyby o awans w bezpośrednich meczach między sobą, na zasadzie mecz i rewanż. 2 miejsce grałoby z 5, a 3 miejsce grałoby z 4. Czyli:

2 miejsce – mecz o awans z 5 miejscem

3 miejsce – mecz o awans z 4 miejscem

4 miejsce – mecz o awans z 3 miejscem

5 miejsce – mecz o awans z 2 miejscem

Zwycięscy meczów, grają później między sobą już bezpośrednio o awans, również na zasadzie mecz i rewanż.

Dzięki temu pięć pierwszych miejsc dawałoby szansę na awans, to chyba lepiej niż obecnie (w prawdziwej rzeczywistości) gdzie premiowane są tylko dwa.

I teraz uwaga, pewnie zastanawiacie się, a co z tymi klubami w środku tabeli. Przecież przy tylu zespołach od połowy sezonu będą już na wakacjach. Otóż nie! A to dlatego że z 1 Ligi spadały by aż cztery zespoły, a jeszcze dwa grałyby baraże o utrzymanie. Czyli teoretycznie co sezon mogłoby spaść nawet 6 klubów! Dzięki temu zawsze klarowałaby się 18-zespołów, które stawałyby na rzęsach, żeby albo walczyć o awans, albo o bezpieczne pozostanie z perspektywą ataku za rok, albo o utrzymanie do samego końca. Łącznie 13 klubów na koniec sezonu miałoby status quo, ale po jakiej męce! Przecież to trzeba rozegrać, aż 46 meczów! To nawet więcej niż w poprzednim sezonie rozegrał sam Cristiano Ronaldo.

Czyli bezpośrednio spadają 4 kluby, a dwa grają w barażach z miejscem 5 i 6 z 2 ligi. Z 2 Ligi może awansować łącznie nawet 6 zespołów.

2 Liga liczyłaby 20 klubów – ale tutaj nie podejmę się zmontowania tabeli, bo to byłaby już zbyt duża abstrakcja, nawet jak na alternatywną rzeczywistość. 6 klubów może awansować, ale spadają tylko 2. O te dwa miejsca grają dodatkowe mecze zwycięzcy każdej z czterech grup 3 Ligi.

Podsumowując byłoby się o wiele trudniej dostać do 2 Ligi niż do 1 Ligi. Ale to tylko w teorii, bo przypomnę – 46 meczów! Gdybym miał tak skonstruowaną ligę, mógłbym co weekend z o wiele większą przyjemnością patrzeć jak piłkarze z naszej rodzinnej ligi kopią się po kłodach.

Jeżeli chodzi o jakieś zakazy z obcokrajowcami, limitami i przymusem wystawiania Polaków czy młodzieżowców, to dla mnie to są martwe i głupie przepisy, które dobrze wyglądają tylko na papierze, albo w prezentacjach na rzutniku w PZPN-ie czy w Ekstraklasie. A w rzeczywistości nie wnosi to nic do poprawy poziomu rozgrywek.

Może to napiszę, bo to trzeba napisać. Jeżeli młody piłkarz jest utalentowany, trafił na dobrego trenera i jest w klubie gdzie inni chłopcy też mają potencjał to będzie dobry. A jak będzie dobry to będzie grał w każdym klubie Ekstraklasy niezależnie od tego czy będą jakieś limity, przepisy i przymusy czy nie. Tak jak w gospodarce wolny rynek weryfikuje przedsiębiorstwa, które mają potencjał na rozwój i dużą kasę, tak samo w piłce umiejętności piłkarskie wraz z wytrenowaniem i ambicją powodują to, że młody chłopak wskakuje do składu i gra w nim pierwsze skrzypce. Weryfikują go jego własne umiejętności i praca. I tylko to o tym decyduje, a nie jakieś sztuczne przepisy! To, że gdzieś tak jest w innej lidze to nie znaczy, że trzeba od razu wszystko powtarzać. Tutaj znowu odwołam się do gospodarki i sytuacji Polski, którą skomentował kiedyś amerykański ekonomista Milton Friedman: „Polska nie powinna naśladować bogatych krajów zachodnich, bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Polska powinna naśladować rozwiązania, które kraje zachodnie stosowały, gdy były tak biedne, jak Polska.” I tak samo powinniśmy robić w naszej piłce. Trzeba zacząć od tych najmłodszych i tam ewentualnie wprowadzać jakieś przepisy, bo tylko tam jest czas i miejsce na porażki oraz ćwiczenie pewnych wariantów. Tylko tam jest czas na prawdziwy szlif, a nie w najwyższej klasie rozgrywkowej kraju, który marzy o tym, żeby zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów. To na poziomie juniorów nie przejmujmy się porażkami i pchajmy do przodu utalentowanych chłopaków nawet jak mamy przez to w trampkarzach przegrać mecz (apel do trenerów), a nie w Ekstraklasie, bo jeżeli będą grać tam tylko dlatego, że zapewnia im to przepis to nie dość, że osłabiają zespół to jeszcze sami tracą wiarę w swoje możliwości.

Niestety, rzeczywistość pokazuje jednak, że ani w gospodarce, ani w piłce nożnej nie robimy tego co trzeba, czyli nie zachowujemy zdrowego rozsądku i szukamy małej różowej tableteczki, która z miejsca rozwiąże wszystkie nasze problemy. Może i te problemy znikną na chwilę, ale za jakiś czas obudzimy się z takim bólem głowy, że nie będziemy nawet wiedzieli jak się nazywamy co wykorzystają inny, żeby nas okraść i wykorzystać (czytaj - zabrać piłkarzy za półdarmo i zmarnować ich talent w przeciętnym zagranicznym klubie) jak to miejsce obecnie.

Wracając jednak do mojej alternatywnej rzeczywistości, to już tak jeszcze bardziej fantazjując, myślę że po kilku latach z taką ligą przyszedłby w końcu jakiś poważny sukces w piłce reprezentacyjnej. Jednak nawet w alternatywnej rzeczywistości inne federacje nie śpią i również w pocie czoła wymyślają coraz to nowe sposoby na to jak wydobyć jeszcze większy potencjał ze swojej ligi i reprezentacji.

Można by to podsumować tak, że nawet jakby była taka liga jak sobie wymarzyłem i nawet jak reprezentacja byłaby lepsza, to inni także zrobiliby jakiś mniejszy bądź większy, ale jednak krok do przodu. Świat nie stoi w miejscu i musi być w nim jakaś harmonia, więc jak mówi pewne powiedzonko:

"By równowaga nie była zwichnięta,

Podnosząc suknię, spuszczała oczęta"

PS.

Trzeba mieć tylko nadzieję, żeby tą spuszczającą oczęta nie była nigdy polska piłka.

salonowe podziemie, na to wygląda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport