Pierwszy raz raz z Księciem Walli miałem do czynienia 17 lat temu, gdy JKW bawił w Polsce, gdzieś miedzy gdańskim teatrem elżbietańskim Jerzego Limona, warszawskim Sue Raderem, a ... Centrum Zdrowia Dziecka. O Centrum za chwilę.
Zabawne, że w tym czasie moje córeczki dojrzały i już kręcą dzióbkami w poszukiwaniu własnego gniazdka. Książę statusu nie zmienił.
Nie ma to jednak większego znaczenia . Bo wbrew sugestiom blogerki Voit, czyli znajmej z Facebooka Anki , która wreszcie mi wyjaśniła dlaczego wszyscy zawalają moi moje nadęte Posty jakąś angielską grafiką z Farmami - utożsamianie wielkiego świata z Księciem Walii i przeciwstawianie go nocnej zabawie w Salonowej Piwnicy - to coś najbłędniejszego w świecie.
Po czym poznajemy chama ? Ano po tym, że mu zależy, że coś chce przeprowadzić, miota się i gada. Krawat niedowiązany, przy stole macha rękami, plami obrus i prycha..
Przez trzy dni ganiałem za Księciem Karolem z kamerą. Podbiegałem do samochodu. Obserwowałem jak najpierw wysiadają jego Nogi. Łączą się Kolana. Unosi Tułów uważając by nie pognieść Kantów. Przy stole: nóż widelec, serwetka - w 99 % pochłania uwagę Arystokraty.
Po pierwsze sobie dogodzić. Po drugie się nie poplamić. Po trzecie - nikogo nie potrącić. Dopiero, gdy jesteśmy całkowicie pewni, że wszystko jest comme il faut , ewentualnie możemy posłuchac o czym mówią poddani. Oczywiście pod warunkiem, że na naszej Farm Ville nie pojawią się jakieś wirtualne ziemniaki.
Za komuny, która pogoniła arystokratów, odebrawszy często przekształcane potem w domy wczasowe, zbudowane na wyzysku klasy robotniczo-chłopskiej pałace - nawet tęskniliśmy za tym charmem, który wykpiwał Gombrowicz w Operetce
Jak dobrze nam w dyskrecjonalnej formie
Wieść lekki towarzyski flirt u Króla na Five o' clock
JEDNAK JAK NA TEN CHARM Z BLISKA POPATRZEĆ - TO SIĘ ODECHCIEWA.
Jeszcze bardziej sie odechciewa patrząc na upominającą się o niczym nieuzasadnione przywileje, cieszącą się tylko herbami, często wspomnieniami wszystkich możliwych kolaboracji polską rodową arystokracje jak i tę ze słomą w butach, która dziś zaczyna pięknie wydawać w trzecim pokoleniu - pieniądze podle zrabowane przez dziadów.
17 lat temu wolna Polska była w powijakach,a my jeszcze nie wiedzieliśmy co jej lepiej od Komuny posłuży. Dziś, gdy dzieci dojrzały i rozglądają się po świecie, gdy Prezydentem Polski ma ochotę zostać mieszkający w pałacu obywatel Brytyjski, który walczył w Afganistanie przeciw Rosji, był ministrem w Rządzie Olszewskiego, Kaczyńskiego i Tuska by po tym wszystkim stwierdzić, że nie ma przeszkód by Rosja znalazła się w NATO - bez sentymentu patrzę na brytyjskich arystokratów.
Szczególnie gdy sobie przypomnę rok 1939, Teheran, Jałtę los generała Sikorskiego, a i to ile grzeczności oraz hojności potrafił brytyjski następca tronu 17 lat temu okazać prostym ludziom z warszawskiej Pragi.
A było tak

W ostatnim dniu swojej wizyty 20 maja 1993 Książę walii Karol odwiedził warszawskie Centrum Zdrowia Dziecka. Stamtąd wyjechał do Majdanka skąd już udał do kraju
REPORTAĄ [ Dar Księcia Walii]
Punktualność jest grzecznością królów. Ale książąt nie zawsze to dotyczy. Do Centrum Zdrowia Dziecka jego Królewska Wysokość książę Walii raczył się spóźnić 20 minut. Wszystko dlatego, że przedłużyło się spotkanie z mieszkańcami Domu Sue Rader z Konsancina, które odbywało się w książęcej rezydencji.
Personel szpitala czekał i czekał na "królewski" dar. Wagę do ważenia niemowląt, których przynajmniej pięć winno znajdować się na każdym z dziesięciu pięter. I znajduje. Ich wartość nie przekracza przecież trzynastu milionów złotych.
Ale od przybytku głowa nie boli a darowanemu koniowi itd. Gdyby jednak ktoś naprawdę chciał zrobić przyjemność dyrektorowi Centrum powinien kupić lub wpłacić na Gammę Kamerę do badań izotopowych na której brak narzeka dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka. Ale to już około 10 mld złotych. O ty Karol!
Przygotował:A.T.Kijowski Zdjęcia:R.Rutkowski
Inne tematy w dziale Rozmaitości