Zmarł Krzysztof Teodor Toeplitz . Słyny KTT. Wiele mnie z nim łączyło – choć wszystko dzieliło. On miał stryja – ja Ojca, który zmusił mnie na wzór Toeplitza do posługiwania się inicjałami w zastępstwie drugiego imienia.
Był felietonistą jak mój Senior i funkcjonował także wtedy, gdy memu Ojcu herbertowski "Smak" czy Przełęckiego "Obyczaje" kazały odchodzić. Razem funkcjonowali na ostatniej stronie w latach 1957-1963 jeszcze w gottesmanowskim „Przeglądzie Kulturalnym". Redakcja mieściła się nad warszawskim kinem "Kultura". Tam, gdzie dziś Instytut Sztuki Filmowej. Jeszcze jako siedmiolatek Toeplitza tam spotykałem.
Po likwidacji pisma "obrońcy Granady" z mym Ojcem na czele wybrali dostojne milczenie. Ci, którzy uznawali, że życie publiczne jest jedyną wartością dla pisarza współpracowali jak KTT z „Kulturą": Janusza Wilhelmiego.
Mój Ojciec z KTT serdecznie się nie znosili. Senior żył lat 56. KTT dobry Bóg dał dożyć w szacunku i dostatku 77 roku życia. Senior powiedział kiedyś „Pisarz umarł a więc żyć zaczyna”. I pewnie żyje jakoś w pamięci choć nie dane mu było cieszyć się wnuczkami.
Kto miał rację ? Co pozostanie z Dzieła KTT ? Najbliższy czas pokaże.
Nie pora o to pytać nad grobem z pewnością inteligentnego człowieka. Spotkałem go raz. Publicznie. Równo 18 lat temu – 3 kwietnia 1992 roku.To był mój debiut u Michała Komara przed kamerami. Strasznie się wtedy ... napytałem …
Inne tematy w dziale Rozmaitości