Andrzej Wajda jednak nie otrzyma nagrody Moskwy dla obrońców praw człowieka. Rosja oszczędziła Panu Andrzejowi wstydu, jakim byłoby – moim zdaniem – jej przyjęcie. Rzecz wydawała się tak pewna, że napisałem o tym dziś w PlusieMinusie Rzeczpospolitej. Podtrzymuję wszystkie argumenty przeciwko niedoszłemu laureatowi:
www.rp.pl/artykul/619991,492919_Hajda_na_Wajde.html
Radio "Echo Moskwy" potwierdza, że reżyser był wśród osób nominowanych. Jednak kolegium nagrody działające przy prezydencie Rosji nie podjęło w tej sprawie żadnej decyzji. "Echo Moskwy" nie podało, dlaczego Wajda ostatecznie przepadł, jak donosi dzisiaj Gazeta Wyborcza.
Przy wydawaniu osądu, wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść podejrzanego. Może Pan Andrzej planował przeznaczenie tych 200 tysięcy dolarów na fundusz pomocy obrońcom praw człowieka w Rosji, ale władze dowiedziały się o tym i odrzuciły jego kandydaturę? A może planował demonstracyjnie odmówić przyjęcia i upokorzyć Kreml? Nie wiemy. Jednak także trzeba brać pod uwagę, że Pan Andrzej zamierzał przyjąć nagrodę w dobrej wierze.
Piszę w Rzeczpospolitej:Andrzej Wajda jest wybitnym artystą. W latach komunizmu był dla wielu z nas natchnieniem także w teatrze, gdzie pokazał głębię rosyjskiej duszy adaptując Dostojewskiego. Czy intuicja podpowiada mu teraz, że musimy ulec Rosji, bo jest nam bliższa duchowo aniżeli Niemcy? Może ma neoendeckie olśnienie, za którym nie nadążam. Może dlatego zrobił film o tragicznych początkach przyjaźni polsko-radzieckiej, zamiast o zderzeniu sowieckiego barbarzyństwa z Zachodem w Katyniu? Miejsce zagłady polskich oficerów leży akurat na granicy cywilizacji według mapy zamieszczonej w „Zderzeniu cywilizacji” Huntingtona.
Warto byłoby nam czerpać prawną i techniczną cywilizację z Zachodu ale zachować ludzką spontaniczność Wschodu. To poważny problem, który nam umyka w bieżącym jazgocie. Czy i w jaki sposób obie postawy mogą spotykać się w jednym człowieku, czy raczej kultura narodowa ma je rozdzielać pomiędzy jednostki, a utrzymać syntezę tylko w całości populacji? Czy nasza wtórność musi przekładać się na utratę suwerenności? Pan Andrzej nie ułatwia poważnego przemyślenia swych intuicji artysty z powodu jadowitego zaangażowania politycznego. Szkodzi tym swej sztuce.
Przy okazji tej nagrody i wcześniej wylało się wiele jadu również na samego Wajdę za jego konformizm w czasach komunizmu. Owszem, był konformistą, ale tylko dzięki temu mógł robić swe wybitne filmy. I cóż z tego, że w „Popiele i diamencie” Zbyszek Cybulski ginie na śmietniku historii, jako AK-owiec, skoro po tym filmie każdy chłopak chciał być albo chociaż wyglądać jak ten tragiczny, polski bohater. Owszem, w „Kanale” płynie w gównie ułańskie czako ale tradycja ułańskiej szarży doprowadziła do bezsensownego powstania warszawskiego. Tak, w „Lotnej” jest szarsza z szablami na czołgi, ale stanowi metaforę przepaści między techniką wojenną Polski i Niemiec.
Wajda jest krętaczem, jakim musi być artysta, który potrzebuje cudzych pieniędzy liczonych w milionach złotych do spełnienia talentu. Jest także wybitnym twórcą. Zawdzięczamy mu przeżycia wzniosłości, głębi duszy i pragnienia doskonałości, jakie wywołuje świetna forma artystyczna. Takich przeżyć nigdy nie wolno lekceważyć. Doraźne treści wydają się błahe wobec formy, bo ta w sztuce liczy się najbardziej. Ideologie są wymienne jak woda w dzbanie, ale formę dzbana doskonalą pokolenia artystów.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka