Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
7944
BLOG

Po co komu smoleńskie rocznice

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 139

   Utalentowany wywiadowca „Rzeczpospolitej” Robert Mazurek skarży się, że nie mógł zdzierżyć pod pałacem prezydenckim obchodów drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Uważa, że był to czas na żałobę i modlitwę, a nie na politykę. Za niestosowne uznał więc wypowiedzi i okrzyki o treści rządowi nieprzychylnej.
   Taki inteligentny publicysta, taki dociekliwy wobec swych rozmówców, taki czasem przewrotny, a jakby nie rozumiał, że były to obchody najbardziej politycznej katastrofy lotniczej w dziejach świata. W katastrofie przegląda się całe nieszczęście III RP AD 2012, gdzie nie wiadomo kto rządzi, ale raczej nie tutejszy rząd. Może naszym krajem rządzą jakieś rządy sąsiednie przez swoich zaufańcow? A może jakiś superrząd lokalny na zapleczu? Jednak chyba nie jest to rząd pana Donalda Tuska.
   Rząd, który na prawdę rządzi nie oddaje śledztwa państwu podejrzanemu o sprawstwo nawet jeżeli było nieumyślne. Nie podejmuje takiej decyzji na miejscu katastrofy na podstawie ustnej umowy między wstrząśniętym premierem Polski a kamiennym premierem Rosji w chłopięcym oczekiwaniu Polaka, że były pułkownik KGB jak dobry ojciec poprowadzi śledztwo i ukarze niegrzecznych. A to przecież symbol polityki tego rządu-nierządu chwiejnej i pozoranckiej. I co się dziwić, że przy okazji największej katastrofy wypomina mu się również mniejsze. Kogo to razi, niechaj pomyśli, czy prezydent Lech Kaczyński byłby z tego niezadowolony. Czy wolałby nad swoim grobem tylko żałobę i modlitwę, czy również mobilizację obywatelską w obronie swego państwa?
   Wobec tych obchodów można mieć jednak inne wątpliwości. Zwolennikom PiS stan kraju wydaje się z Warszawy ponury, ale stwarza nadzieję odzyskania władzy, choćby przy pomocy tragedii smoleńskiej. Zwolennicy PiS mają prawo sądzić, że działają w stanie wyższej konieczności i dla dobra Polski. Ciekawe wszakże, jak takie obchody wyglądają z punktu widzenia Kremla. Bo wberw pozorom można sądzić, że całkiem korzystnie. 

   Oto Polacy załatwiają się własnymi rękami. Opozycja pomawia rząd o zdradę stanu. Rząd urządza wobec opozycji kolejne kampanie pogardy. To wiedzie do wewnętrznego paraliżu narodu. Nawet jeśli w rezulatacie tego konfliktu PiS dojdzie do władzy, to ma zagwarantowaną nienawiść Moskwy. Ma także gwarancję oporu stolic Europy Zachodniej, dla których Polska nie jest warta poświęcenia współpracy z Rosją. Jak w takich warunkach prowadzić politykę zagraniczną? A co zrobić z rozjuszonymi strachem przed odpowiedzialnością wrogami wewnątrz kraju?
  Jeśli po stronie opozycji jest jakiś mąż stanu - a zdaje się, że jest - to niech przedstawi opinii publicznej rozwiązanie tego dylematu, zanim kompletnie zniszczy wiarygodność obecnego rządu, żeby sięgnąć po władzę. Niech poda program zaprowadzenia pokoju wewnętrznego pod swoimi rządami i polityki zagranicznej skutecznej w obecnych realiach posmoleńskich. Może wtedy Robert Mazurek pójdzie pod pałac prezydencki żeby nie tylko się przeżegnać ale i wznieść jakiś okrzyk. Bo odnoszę wrażenie, że w gruncie rzeczy brakuje mu realnej wizji tego buntu a nie nastroju żałobnego.

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka