Jakoś tak się stało, że o polskich paraolimpijczykach zrobiło się głośno bardziej za sprawą wypowiedzi Janusza Korwina-Miikke niż sukcesów, jakie odnoszą oni w Londynie.
Warto chyba jednak zwrócić uwagę na inny aspekt tej sprawy.
Jak to się dzieje, że polski sport dogorywa akurat tam gdzie aż roi się od działaczy, układów, roli państwa, stypendiów, sponsorów i telewizyjnych gadających mądrych głów znających recepty na wszystkie bolączki polskiego sportu?
Dlaczego tam gdzie ponoć najbardziej nam zależy na sukcesach ponosimy spektakularne klęski, że wspomnę tylko Euro 2012 czy zakończone igrzyska olimpijskie w Londynie?
Tymczasem tam gdzie nie ma stypendiów, setek działaczy i ingerencji ministerstwa sportu, a tylko ludzka ambicja, pasja i pracowitość, a także niestety skrajna finansowa bieda w porównaniu z flagowymi związkami sportowymi, odnosimy spektakularne sukcesy?
Przecież oprócz paraolimpijczyków, mamy także wielki sukcesy w piłce nożnej z tym, że tej dla bezdomnych. Dwukrotnie byliśmy wicemistrzami świata i dwa razy zajęliśmy trzecie miejsce. Warto też przypomnieć pokonanie Argentyny aż 8:1.
Ja widzę tylko dwa wyjaśnienia takiej sytuacji.
Albo jesteśmy państwem tak biednym, zacofanym i dotkniętym plagą inwalidztwa, że paradoksalnie właśnie staliśmy się kopalnią talentów, a ich łowcy mogą w tych środowiskach dokonywać selekcji przebierając jak w ulęgałkach.
A może jest tak, że w te czyste rejony sportu, nad którymi nie unosi się zapach wielkich pieniędzy nie dotarły stada leśnych dziadków oraz różnych cwaniaków i złodziei?
Polecam moja książkę:
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka