rebeliantka rebeliantka
164
BLOG

Lekarz lekarzowi wilkiem

rebeliantka rebeliantka Polityka Obserwuj notkę 7

Historia zatoczyła koło. Lekarze walczący o przywrócenie samorządu lekarskiego, zlikwidowanego przez komunistów w roku 1950, zapewne nie przypuszczali jak będą działały izby lekarskie 30 lat po ich reaktywacji. Ustawę o izbach lekarskich uchwalono 17 maja 1989 roku. Przypomnijmy, że komuna nie chciała samorządu lekarzy, gdyż wykazywali oni wobec totalitarnej władzy niezależność. Dzisiaj, mając pełnię kompetencji do decydowania o sprawach środowiska, izby dobrowolnie stały się swoistą agendą WHO i innych organizacji międzynarodowych. Jednym z przejawów tego uzależnienia jest wytaczanie procesów dyscyplinarnych lekarzom, którzy mają krytyczny stosunek do proponowanych przez te organizacje przepisów pandemicznych.

Nowy 35-letni prezes Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) - Łukasz Jankowski co do zasady jest przeciwnikiem „dwugłosu w środowisku lekarskim”, gdyż ma to – w jego ocenie - nie służyć autorytetowi lekarzy (wypowiedź dla portalu natemat.pl). Medycy podnoszący wątpliwości dotyczące obostrzeń pandemicznych lub szczepionek są określani przez niego „koronasceptykami”, nieposługującymi się danymi medycznymi i naukową wiedzą.

Stanowisko to jest arbitralne i bezprawne. Nie wiadomo skąd prezes Jankowski czerpie wiedzę o braku podstaw naukowych w wypowiedziach lekarzy krytycznie oceniających niektóre metody postępowania podczas pandemii. Jest wprost przeciwnie. Lekarze ci przywiązują wielką wagę do merytorycznego charakteru podnoszonych przez siebie argumentów. Powołują się na literaturę naukową, cytują najnowsze opracowania, analizują je rzeczowo. Swoje opinie poddają osądowi publicznemu na wyspecjalizowanych portalach i w drukowanych publikacjach. Zyskują publiczne uznanie. Jawią się jako osoby wiarygodne, gdyż wiele z ich przewidywań potwierdziło się. Choćby w sprawie poziomu skuteczności i bezpieczeństwa szczepień. Jest już dzisiaj bezsporne, że nie są one ani tak skuteczne, ani tak bezpieczne, jak zapowiadali producenci. Zresztą badania kliniczne prowadzone przez producentów (a więc firmy mające interes w sprzedaży swoich produktów na masową skalę) nadal nie są zakończone, a więc prawdziwe informacje o faktycznych skutkach szczepionek są wręcz pożądane.

Karygodne postępowanie wobec 114 lekarzy

Niedawno dowiedziałam się o postępowaniu inicjowanym przez Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej lek. Grzegorza Wronę pod sygn. NRO-30/20 wobec 19 lekarzy z powodu domniemanego naruszenia Kodeksu Etyki Lekarskiej. Rzecznik zarzuca lekarzom naruszanie godności zawodu, podważające zaufanie do niego oraz propagowanie postaw antyzdrowotnych. Zwróciłam się o informacje do rzeczniczki prasowej NIL.

W dniach 25 i 26 sierpnia pani Renata Jeziółkowska wyjaśniła, że: „Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej prowadził pod sygn. NRO 30/20 postępowanie wobec lekarzy, którym zarzucono propagowanie postaw antyzdrowotnych, niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną - m.in. poprzez podpisanie „Listu otwartego polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia do polskich władz oraz mediów” z dnia 5 października 2020 r., dostępnego publicznie w internecie. Część lekarzy, których dotyczy postępowanie, podpisała się również pod „Apelem naukowców i lekarzy w sprawie szczepień na koronawirusa SARS-CoV-2. Listem Otwartym do Prezydenta i Rządu RP” z dnia 30 listopada 2020 r. dostępnym publicznie w internecie oraz „Drugim apelem naukowców i lekarzy w sprawie szczepień na koronawirusa SARS-CoV-2 i powrotu do normalności. Listem otwartym do Prezydenta i rządu RP” z dnia 14 grudnia 2022 r., również dostępnym publicznie w internecie.

Z uwagi na fakt, iż postępowanie zakończyło się postawieniem zarzutów 114 lekarzom, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej podzielił sprawę – na trzy osobne postępowania – i wystawił trzy wnioski o ukaranie. 1. wniosek dotyczy 52 lekarzy, 2. dotyczy 43 lekarzy, 3. dotyczy 19 lekarzy. Wszystkie trzy wnioski wystawione w sprawie dotyczą podobnych zarzutów wymienionych powyżej. Sprawa została podzielona na trzy odrębne postępowania z uwagi na aspekt organizacyjny pracy sądów”.

Zdaniem rzecznika odpowiedzialności zawodowej NIL lekarze nie mają prawa publicznie artykułować wątpliwości związanych z polityką pandemiczną, mimo że przywołują literaturę naukową, dane medyczne i opierają się na ugruntowanej wiedzy lekarskiej. Zarzut rzekomej niezgodności z aktualną wiedzą medyczną jest przy tym nieusprawiedliwiony i niezrozumiały.

Wielokrotne karanie za występowanie w obronie praw pacjentów

Niektórzy lekarze są nawet wielokrotnie ciągani przed sądy lekarskie. Należy do nich dr Anna Prześlica-Martynowska z Lądka-Zdroju. Nie tylko jest ona na „czarnej liście” 114 lekarzy podpisujących publiczne apele, ale wytoczono jej dwa dodatkowe postępowania.

16 września odbyła się w Warszawie rozprawa odwoławcza od orzeczenia Okręgowego Sądu Lekarskiego Dolnośląskiej Izby Lekarskiej. Lekarka była wcześniej dwukrotnie zawieszona na pół roku w prawach wykonywania zawodu za „propagowanie zachowań antyzdrowotnych” poprzez kwestionowanie „zasadności noszenia masek, istnienia choroby bezobjawowej, wiarygodności i skuteczności testów na COVID-19 oraz perspektyw opracowania szczepionki”. Sąd lekarski stwierdził, że postawa lekarki „jest w opozycji do aktualnej wiedzy medycznej” i należy ją odizolować od pacjentów, gdyż stanowi „zagrożenie dla ich bezpieczeństwa”. 25 lutego 2022 r. Sąd wydał orzeczenie, w którym uznał dr Martynowską za winną i orzekł karę w postaci roku zawieszenia prawa wykonywania zawodu, przy czym na poczet kary zaliczył już „odbyte” zawieszenie. Jak się nieoficjalnie dowiedziałam odwołanie od tego orzeczenia zostało odrzucone.

To prawdziwy skandal. W orzeczeniu o skazaniu lekarki z dnia 25 lutego 2022 r. posiłkowano się przede wszystkim opinią biegłego dr. n. med. Pawła Grzesiowskiego Wyrażona w niej konkluzja, iż obwiniona prezentuje publicznie poglądy niezgodne z bieżącą wiedzą medyczną, a poprzez negowanie działań profilaktycznych w postaci ograniczenia mobilności i stosowania masek ochronnych wprowadza opinię publiczną w błąd, co może prowadzić do zagrożenia zdrowia i życia ludzi, jest arbitralna. Na poparcie swoich tez biegły nie przywołał żadnej literatury naukowej, posługiwał się wyłącznie rekomendacjami instytucji (WHO, ECDC, PAN, AOTMIT, Rada Medyczna).

W wydanej przez Fundację Ordo Medicus w tym roku „Białej Księdze pandemii koronawirusa” na stronach od 161-208 przedstawiono analizę skuteczności masek ochronnych. Wynika z niej, na podstawie kontrolowanych badań randomizowanych, iż maski są nieskuteczne lub ich skuteczność jest zbyt mała, aby mogła być wykazana przez naukę. Nie brakuje badań wskazujących na istotne klinicznie niepożądane skutki medyczne noszenia masek. Autorzy skonkludowali, iż: „Masowe stosowanie masek generuje istotne straty zdrowotne przy braku lub niewielkiej skuteczności, nie jest efektywne kosztowo, rodzi szereg wątpliwości etycznych i prawnych, stanowi istotne zagrożenie ekologiczne, jest nieuzasadnione wobec skali zagrożenia epidemiologicznego związanego z koronawirusem”. Przywołane piśmiennictwo (strony 193-208) to około 300 pozycji naukowych.

Podobnie dowiedziono fałszywości innych strategii „pandemicznych”: masowego testowania testami PCR, lockdownów, kwarantann, zamykania drzwi szpitali przed pacjentami i innych interwencji niefarmaceutycznych.

„Biała księga” liczy 450 stron i zawiera wiele tysięcy pozycji bibliograficznych. Jest opracowana wyłącznie na podstawie publikacji naukowych. W świetle przedstawionych w niej wniosków nie ma żadnych podstaw do przypisywania dr Martynowskiej rzekomego czynu propagowania postaw antyzdrowotnych. Wprost przeciwnie, wykazała się ona mądrością, przenikliwym przewidywaniem skutków strategii przyjętych przez Ministerstwo Zdrowia oraz odwagą w przeciwstawianiu się przepisom, które – trafnie – oceniała jako błędne.

Adwokat lekarki, mecenas St. Zapotoczny wskazał na bezsporny fakt, iż biegły dr Paweł Grzesiowski zlekceważył w swojej opinii błędne przepisy pandemiczne, na podstawie których „odmówiono milionom ludzi leczenia szpitalnego w sytuacji chorób zagrażających życiu i zdrowiu oraz kilkudziesięciu milionom uniemożliwiono dostęp do lekarzy pierwszego kontaktu, co zaskutkowało rozwojem chorób, które na lata będą obciążać system ochrony zdrowia”.

Poprzedni Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) wskazywał w stanowisku z 2021 r., że nawet: „„….prezentowanie poglądów, które nie pozostają w zgodzie z przeważającym stanowiskiem nauki, jeśli tylko znajdują oparcie w rzetelnych badaniach naukowych, nie może – w ocenie RPO – prowadzić do podejmowania względem lekarzy działań dotyczących odpowiedzialności zawodowej. Ograniczenie możliwości prezentowania naukowych, choć mniejszościowych twierdzeń, może bowiem mieć negatywny wpływ na rozwój działalności naukowej, która dążyć winna do zgłębienia prawdy, tj. do „ustalenia obiektywnie weryfikowalnego opisu rzeczywistości”.

Dr Martynowska ma jeszcze jedną sprawę. Za sygnalizowanie naruszeń praw pacjentów poprzez uniemożliwianie rodzinom kontaktu z umierającymi chorymi. To istne kuriozum, o którym napiszę oddzielnie. Nota bene Rzecznik Praw Pacjentów ma taką samą opinię jak oskarżana lekarka.

Nowy RPO prof. Marcin Wiącek żąda wyjaśnień

W wypowiedzi z 17 stycznia RPO napisał: „W obecnej fali pandemii w Polsce jest kilka razy więcej zgonów niż w krajach zachodnich. Np. dane z 4 stycznia co do tygodniowej liczby zgonów wskazują, że w Bułgarii było ich ponad 12 na milion mieszkańców, a w Polsce – 11,8 na milion. W Niemczech wskaźnik ten wyniósł 3,2, a w Wlk. Brytanii, która teraz bije rekordy pod względem dziennej liczby zakażeń, mniej niż 2. Problem większej umieralności na COVID-19 w porównaniu z innymi państwami jest złożony oraz zakorzeniony w słabości i niewydolności systemu opieki zdrowotnej. Pandemia uwypukliła bowiem jego wieloletnie wady (…)

Ważny jest również problem śmiertelności pacjentów z COVID-19, leczonych na oddziałach intensywnej terapii. Według niepotwierdzonych informacji np. w szpitalu w Raciborzu dla chorych na koronawirusa spośród setek chorych, którzy byli tam podłączeni do respiratora, tylko kilku opuściło placówkę; reszta zmarła. Według mediów takich placówek, w których śmiertelność osób na intensywnej terapii sięga niemal 100 proc., jest więcej (np. także w Łódzkiem, w Małopolsce, na Podlasiu) (…)

Kolejną bolączką, która wyłoniła się z analizy ekspertów, jest niejasność wytycznych postępowania i brak nadzoru nad ich stosowaniem w diagnostyce i leczeniu COVID-19. Na stronie Ministerstwa Zdrowia widnieją liczne dokumenty wypracowane przez konsultantów krajowych oraz medyczne towarzystwa naukowe. Wytyczne są również ogłaszane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji i inne gremia naukowe. Jednocześnie wraz z dużą liczbą dokumentów brak jest jasności co do aktualnie obowiązujących wytycznych. Ponadto nie ma również mechanizmów monitorowania i nadzoru nad ich stosowaniem przez poszczególne szpitale”.

Najwyższy czas wyciągnąć wnioski, zamiast karać zaangażowanych i kompetentnych lekarzy.


rebeliantka
O mnie rebeliantka

Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosłownie: sprzedających dym). Lubi podróże, kontempluje - sztuki plastyczne i muzykę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka