rebeliantka rebeliantka
140
BLOG

Za kim głosowałby Salomon w II turze?

rebeliantka rebeliantka Polityka Obserwuj notkę 21

Cytuję przemyślaną opinię dr. Mariusza Błochowiaka Prezesa Fundacji Ordo Medicus.


Mądrość Salomona podczas II tury wyborów. Czy i na kogo głosować?

maj 26, 2025 | dr Mariusz Błochowiak

Czy istnieje mniejsze zło i wolno je wybierać?

Chciałbym poruszyć bardzo istotną kwestię dotyczącą właściwego rozumowania dotyczącego wzięcia udziału w II turze wyborów prezydenckich.

Z moich obserwacji wynika, że spore grono osób nie uznaje istnienia mniejszego (a zatem i większego) zła i uważa, że nie wolno z moralnego punktu widzenia głosować na żadne, a tym samym na mniejsze zło, że taki wybór obciąża ich sumienie. Jest to błędne myślenie oraz postępowanie, które może mieć fatalne skutki dla naszej ojczyzny.

Najpierw przedstawię racjonalne argumenty na rzecz istnienia i moralnego obowiązku wyboru mniejszego zła, a zatem ograniczania zła:

Evangelium vitae (encyklika św. Jana Pawła II):

„Kiedy nie jest możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy dopuszczającej przerywanie ciąży, parlamentarzysta, którego osobista absolutna dezaprobata przerywania ciąży jest wyraźna i wszystkim znana, może zgodnie z sumieniem popierać propozycje zmierzające do ograniczenia szkodliwości takiej ustawy i do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Czyniąc tak, nie ponosi on odpowiedzialności za niedozwolone współdziałanie w złu, ale dokonuje słusznego działania, które w danych okolicznościach jest możliwe, by ograniczyć zło i w ten sposób przyczynić się do większego dobra.”

o. prof. Jacek Salij, tomista:

1. Sama rzeczywistość domaga się tego, żeby rozróżniać zło większe i mniejsze. Mniejszym złem jest ukraść 2 zł niż ukraść 200 zł, mniejszym złem jest kłamstwo niż morderstwo.

2. W odniesieniu do zła doznawanego – a więc tego, które nie jest złem moralnym – zawsze wolno nam wybierać zło mniejsze. Dlatego np. kiedy wybuchnie pożar, wzywamy strażaków, mimo że narobią nam oni całkiem niemało szkód i bałaganu. Jest to bowiem mniejsze zło, niż gdyby miał nam spłonąć cały dom. Podobnie – podam jeszcze klasyczny przykład ze starych podręczników – lepiej się zgodzić na ucięcie nogi, niż gdyby gangrena miała spowodować moją śmierć. A przecież nikt nie ma wątpliwości, że również amputacja nogi jest bardzo wielkim złem, jednak mniejszym niż utrata życia.

3. W odniesieniu do zła moralnego obowiązuje natomiast zasada, że mniejszego zła nie wolno czynić nigdy. Bo wierzymy, że ten świat jest Boży, i wobec tego nie może być takiej sytuacji, w której skazani bylibyśmy na konieczność paktowania ze złem. Zresztą ilekroć ktoś próbuje się bronić przed jakimś nieszczęściem za pomocą czynienia zła, sądząc, że wybiera w ten sposób mniejsze zło, zawsze okazuje się w końcu, że wybrał jednak większe zło. Owszem, zdarza się niekiedy, że ktoś nie widzi innej drogi ratunku jak za pomocą popełnienia takiego lub innego grzechu. Zawsze jednak istnieje w takich sytuacjach wyjście trzecie – może najtrudniejsze, niekiedy wymagające aż męczeństwa – pozwalające jednak ocalić duszę i nie wystawiać jej na pastwę grzechu. Wzorcowym przykładem takiej postawy jest np. biblijna Zuzanna, która wolała przyjąć niesprawiedliwą hańbę i karę śmierci, niż obrazić Boga grzechem, mimo że to ocaliłoby jej życie oraz szacunek u ludzi.

4. W jednym tylko przypadku wolno nam wybierać grzech jako mniejsze zło: kiedy chodzi o grzech czyniony nie przeze mnie, ale przez kogoś zdecydowanego czynić zło, a ode mnie zależy tylko to, że on uczyni zło większe albo mniejsze. Kiedy bandyta stawia mnie przed alternatywą: pieniądze albo życie, to wolno mi, rzecz jasna, tak się zachować, żeby on dokonał raczej rabunku niż morderstwa.

pch24

Z powyższego, ale też ze zdroworozsądkowego myślenia wynika, że istnieje mniejsze zło i z moralnego punktu widzenia należy ograniczać zło. Przykładowo, jak wyżej, poseł katolicki może i powinien nawet głosować za ustawą aborcyjną, jeśli ta bardziej chroni życie niż poprzednia.

Podobnie jest z wyborami. Należy kierować się racjonalnym myśleniem, a nie emocjami i nawet wbrew uczuciom niechęci czy żalu (do danej partii czy jego kandydata) podejmować decyzje, które potencjalnie mają większe szanse na ograniczenia zła, czyli wybrać zło mniejsze (lub większe dobro).

Czy bojkot wyborów jest moralnie neutralny?

Uważam, że mając na względzie dobro naszego narodu i państwa zarówno Sławomir Mentzen, jak i Grzegorz Braun oraz inne, opiniotwórcze osoby powinni zachęcać swoich wyborców do oddania głosów na mniejsze zło, czyli na kandydata, który po chłodnej analizie daje większe szanse na uczynienie mniej zła (bądź więcej dobra). Z racjonalnego punktu widzenia rekomendowanie niepójścia na wybory ma jedynie wtedy sens i jest słuszne, jeśli kandydaci byliby tacy sami, czy mieli identyczne poglądy i tym samym szanse na uczynienie takiego samego zła/dobra. W przeciwnym razie z moralnego i racjonalnego punktu widzenia należy wziąć udział w wyborach.

Brak uczestnictwa w wyborach nie jest bowiem moralnie neutralny (poza wspomnianym wyżej przypadkiem identyczności kandydatów), ale niesie ze sobą konsekwencje. Aby to zobrazować wyobraźmy sobie, że jeśli 5 osób ciągnie linę z jednej strony, a 4 osoby z drugiej, to kolejna osoba może zrównoważyć siły, a następna doprowadzić do zwycięstwa tę stronę, która na początku zawodów liczyła zaledwie 4 zawodników.

Na tym prostym przykładzie widać, że zaniedbanie dwóch osób (nie włączenie się do walki) doprowadzi do całkowicie odmiennego wyniku. Widać jasno, że te dwie bierne osoby wsparły silniejszego (5 osób), a zatem twierdzenie, że nikogo nie poparły jest błędem. Wobec powyższego brak uczestnictwa w wyborach może być jak najbardziej wyborem zła i to nie mniejszego, ale większego. Przez zaniedbanie.

Porównanie kandydatów z II tury

Następny punkt, to ustalenie, który kandydat lepiej rokuje. Żeby nie przedłużać tego wywodu skupmy się na jednej, fundamentalnej różnicy między obu kandydatami, mianowicie kwestii podejścia do zabijania dzieci nienarodzonych, chociaż tych różnic jest więcej. Ten problem wydaje się być marginalizowany w debacie przed II turą, gdy tymczasem powinien być na pierwszym miejscu przynajmniej dla katolików.

Zacytujmy krótko samych kandydatów na urząd prezydenta.

Karol Nawrocki:

„— Nie podpisałbym ustawy o powrocie do kompromisu aborcyjnego. Nie mógłbym pozwolić na to — jako przyszły prezydent — aby aborcji były poddawane dzieci z zespołem Downa „

businessinsider

Karol Nawrocki:

„Jestem katolikiem. Jestem chrześcijaninem. Jestem członkiem Kościoła katolickiego. Jestem za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci, to jest dla mnie naturalne”.

wszystkoconajwazniejsze

Rafał Trzaskowski:

„Oczywiście podpiszę, jeśli zostanę prezydentem, ustawę liberalizującą prawo antyaborcyjne. A jeśli trzeba będzie, sam wystąpię z taką inicjatywą, bo to kobieta powinna decydować o swoim życiu i o swoim zdrowiu”

radio zet

Rafał Trzaskowski:

„Zobowiązuję się do złożenia ustawy liberalizującej to średniowieczne prawo aborcyjne. Będę naciskał moich kolegów i koleżanki, aby ta zmiana stała się faktem”

onet

Zdaję sobie sprawę, że są to deklaracje, ale tylko takie dane mamy. Komu zatem warto dać szansę i zwiększyć prawdopodobieństwo przeżycia bezbronnym i niewinnym?

Czy niewinnym i bezbronnym dzieciom nienarodzonym przez następne 5 lat będzie obojętne, czy katolicy (i inni ludzie) pójdą na wybory, pomimo tego, że Rafał Trzaskowski chce je zabijać, a Nawrocki deklaruje, że jest przeciwnikiem aborcji i jest nawet bardziej restrykcyjny niż kompromis aborcyjny, który pozwalał na zabijanie chorych dzieci?

Jak powinni zachować się byli kandydaci?

Skoro Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun oraz inne osoby opiniotwórcze wypowiadają się krytycznie lub pochwalnie co do konkretnych osób wymieniając je z imienia i nazwiska, to dlaczego temat nazwisk w II turze wyborów (na kogo konkretnie lepiej zagłosować) staje się tematem tabu? Jakie jest tego racjonalne (i katolickie) uzasadnienie? Jest to postępowanie niespójne. Niektóre osoby i środowiska kończą swoją analizę na rekomendowaniu nie głosowania na Rafała Trzaskowskiego, ale nie podejmują (wprost) tematu głosowania na kontrkandydata i uczestnictwa w wyborach, które, jak uzasadniłem, nie jest moralnie neutralne.

Jest oczywiste, że nie można „przerzucić” głosów wyborców Grzegorza Brauna czy Sławomira Mentzena na innego kandydata, ale można i trzeba przeprowadzić chłodną i „naukową” analizę obu kandydatów i wskazać publicznie, co z tej analizy wynika, czyli na kogo były kandydat zagłosuje jako mniejsze zło (większe dobro). Dlaczego polityk nie może ujawnić wyniku takiej analizy podając konkretne nazwisko? Przecież podanie nazwiska nie zobowiązuje żadnego wyborcy do głosowania zgodnie z poglądem byłego kandydata na prezydenta, a może przekonać osoby niezdecydowane czy uważające, że nie wolno głosować ani na mniejsze zło ani nawet na żadne.

Tacy ludzie nie uświadamiają sobie, że żaden kandydat nie jest idealny, a zatem i tak w I turze wybierali (naj)mniejsze zło, bo przecież żaden anioł z nieba nie kandydował na prezydenta gwarantując przez kolejne 5 lat wyłącznie dobre decyzje. Takie błędne zapatrywania i rozumowanie trzeba prostować i wobec niektórych osób może tu zadziałać tylko autorytet byłego kandydata.

Mądrość Salomona w II turze

Warto i trzeba, żeby kandydaci, którzy odpadli stawiali pytania kandydatom walczącym w II turze wyborów. Nie można jednak oczekiwać, że podpiszą się oni pod wszystkimi postulatami, bo przecież reprezentują odmienne ideowo środowiska. Wskazanie mniejszego zła (bądź większego dobra) polega bowiem na przypisaniu odpowiedniej wagi poglądom kandydatów i w konsekwencji opowiedzenie się za lepszym.

Zdaje sobie sprawę, że wskazanie wprost na kogo odda się głos może nie być politycznie bezpieczne dla byłych kandydatów, ponieważ cześć wyborców Sławomira Mentzena czy Grzegorza Brauna odbierze to negatywnie, ale od strony moralnej i dobra naszego narodu jest to słuszne. Czasami trzeba się poświęcić, jak to zrobiła dobra matka podczas procesu przed królem Salomonem.

Przed jego tron przyszły dwie kobiety. Obie przyniosły swoje dzieci, który urodziły w tym samym czasie. przy czym jedno było martwe, bo zmarło w nocy. Obie kobiety twierdziły, że żyjące dziecko jest ich i oskarżały się nawzajem o kradzież. Wówczas król rzekł:

«Przynieście mi miecz!» Niebawem przyniesiono miecz królowi. A wtedy król rozkazał: «Rozetnijcie to żywe dziecko na dwoje i dajcie połowę jednej i połowę drugiej!» Wówczas kobietę, której syn był żywy, zdjęła litość nad swoim synem i zawołała: «Litości, panie mój! Niech dadzą jej dziecko żywe, abyście tylko go nie zabijali!» Tamta zaś mówiła: «Niech nie będzie ani moje, ani twoje! Rozetnijcie!» Na to król zabrał głos i powiedział: «Dajcie tamtej to żywe dziecko i nie zabijajcie go! Ona jest jego matką». Kiedy o tym wyroku sądowym króla dowiedział się cały Izrael, czcił króla, bo przekonał się, że jest obdarzony mądrością Bożą do sprawowania sądów. (1 Krl 3:24-28)

Dzisiaj mądrość salomonowa polega na tym, żeby byli kandydaci i inne osoby opiniotwórcze były w stanie powierzyć naszą ojczyznę pod opiekę złej, ale mimo wszystko lepszej matki od tej, która chce ją rozciąć, czyli uśmiercić.

„Nawrocki-Trzaskowski jedno zło”?

Ponadto warto zwrócić uwagę, co jest nagminnie podnoszone, ze hasło „PiS-PO jedno zło” jest uproszczeniem. Jest różnica w kwestiach choćby rewolucji kulturowej czy podejścia do aborcji, a to są bardzo ważne kwestie przynajmniej dla katolika. Powyższy slogan zatem nie jest prawdziwy.

Poza tym pogląd „PiS-PO jedno zło” nie jest tożsame z Nawrocki-Trzaskowski, ponieważ prezydent jednak może (jeśli zechce) być niezależny od partii i jest niezerowa szansa, że tak będzie przynajmniej w niektórych kwestiach. A zatem „PiS-PO jedno zło” w przypadku kandydatów na prezydenta jest kolejnym uproszczeniem, a więc nieprawdą.

Jeśli więc istnieje szansa, że jeden kandydat będzie lepszy od drugiego, to z moralnego i racjonalnego punktu widzenia należy zagłosować właśnie na takiego kandydata, żeby w największym możliwym dla wyborcy stopniu ograniczyć (przyszłe) zło. Twierdzenie, że obaj kandydaci są tacy sami jest oczywistą nieprawdą. A jeśli są różni, to oznacza, że jeden może być lepszy niż drugi, że można ich uszeregować w hierarchii potencjalnego zła lub dobra. Logika.

Mój wybór

W II turze zagłosuję na Nawrockiego, ponieważ uważam, że jest większa szansa, że będzie lepszym prezydentem niż Trzaskowski. W pierwszej nie głosowałem na żadnego z nich.

Niestety część rodaków podchodzi emocjonalnie i w sposób upraszczający do wyborów zamiast na zimno, „naukowo” i racjonalnie przeanalizować i „zważyć”, który kandydat jest lepszy i zagłosować nawet wbrew swoim uczuciom niechęci czy żalu do danej partii czy osoby.

Dr Mariusz Błochowiak

Prezes Fundacji Ordo Medicus

Mądrość Salomona podczas II tury wyborów. Czy i na kogo głosować?

rebeliantka
O mnie rebeliantka

Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosłownie: sprzedających dym). Lubi podróże, kontempluje - sztuki plastyczne i muzykę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka