Konstancjusz1 Konstancjusz1
3919
BLOG

Dlaczego zniszczono polskie stocznie

Konstancjusz1 Konstancjusz1 Polityka Obserwuj notkę 50

"W ubiegłorocznym wywiadzie radiowym przeprowadzonym przez Janinę Paradowską dla TOK FM Donald Tusk za jeden z największych sukcesów swojego rządu uznał to, że już do nich [do stoczni] nie dopłacamy. Inny polityk Platformy Obywatelskiej Rafał Grupiński przekonywał w innej audycji, że także w Niemczech całkowicie upadł przemysł stoczniowy, nie ma się więc co dziwić, że upadł w Polsce".

Tymczasem:

"Jak doniosła 2 czerwca „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „dzięki państwowej pomocy praca w stoczniach Hegemanna w Stralsundzie i Wolgast postępuje naprzód”. Otrzymają one 326 milionów kredytu z Nodrdeutsche Landesbank i państwowego banku KfW IPS. Kredyt jest gwarantowany przez rząd federalny i land Mecklemburgia-Pomorze Przednie.

Dyrektor tych stoczni Dieter Brammertz stwierdził, że: „dzięki tym kredytom osiągnęliśmy bezpieczeństwo finansowe na następne cztery lata. Stwarzają one nam możliwości sfinansowania istniejących i przyszłych zamówień”.

Stocznie zatrudniają 1800 pracowników. W tej chwili mają 19 zamówień. Jednak tylko nowe zamówienia pozwolą na utrzymanie zatrudnienia na dotychczasowym poziomie". "Jak stwierdził koordynator gospodarki morskiej Hans-Joachim Otto: „Nie chcemy zrezygnować z przemysłu stoczniowego w Niemczech. Jest on niezbędny ze względów strategicznych” („FAZ”, 12 maja 2010)".

Dlaczego Niemcy i Francuzi ratują swoje stocznie dopłatami? Ano okazuje się, że taka jest strategia wielu państw na świecie. Przede wszystkim w krajach azjatyckich rządy w ogromnym stopniu dotują stocznie i dlatego ich produkty są dużo bardziej konkurencyjne niż europejskie. Mądre rządy w Berlinie i Paryżu wyczuły szybko pismo nosem i postanowiły ograniczyć swoją dogmatyczną wiarę w rzekomo niezawodne prawa rynku. Francuzi i Niemcy po prostu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i ratować stocznie.

Rząd PO nie tylko doprowadził do upadku stocznie, przez co pozbawił pracy wiele osób, ale i zniszczył strategiczny sektor przemysłu, dodatkowo pochwalił się przed ludźmi, że upadek stoczni jest sukcesem. Osiągnięciem zatem okazało się to, że choć Polska ma dostęp do morza to nie ma stoczni, w których buduje się statki a dodatkowym tryumfem stał się upadek następnej gałęzi przemysłu oraz strata kolejnych miejsc pracy. A największym zwycięstwem było to, że nie trzeba dopłacać do stoczni, choć inne kraje na świecie dopłacają.

Kryzys stoczniowy dotyka wiele krajów i jest związany z ogólnym kryzysem w gospodarce światowej. W innych krajach rządy postanowiły wspomóc swoje stocznie, aby ratować strategiczny sektor i miejsca pracy. A nasz obecny rząd wpadł na lepszy pomysł. Postanowił zlikwidować jeden z sektorów gospodarki i w taki sposób uwolnić Polskę od skutków kryzysu. Czyż to nie genialne myślenie? Jeśli zlikwiduje się stocznie to nie będzie kryzysu w przemyśle stoczniowym. Po upadku stoczni z czystym sercem można było ogłosić, że wszyscy Polacy mają się z czego cieszyć, bo nie ma u nas kryzysu gospodarczego. (czyt. bo w zasadzie i samej gospodarki już prawie nie ma). Morał z tego taki, że rząd opowiada bajki niezgodne z prawdą. A, że wszyscy lubią bajki, więc i nasz rząd kochamy.

http://www.rp.pl/artykul/9157,493654_Stocznie__czyli_jak__sie_pozbyc_klopotu.html

Ps.  Co ciekawe "Polska przekaże 115 mld zł na ratowanie krajów strefy euro", czyli na ratowanie swoich stoczni nie chcieli dać pieniędzy, a teraz wywalają taką kasę, za którą nie tylko uratowaliby dotychczasowe stocznie, ale jeszczeby nową zbudowali.

patriota

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka