Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
152
BLOG

Spacer z aniołami - Część I

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 2


SPACER Z ANIOŁAMI - część pierwsza



Zygmunt Jan Prusiński




NAMASZCZENIE UROKU NOCĄ...


Małgorzacie Główce



Potajemnie jak motyle
ukryjemy się nocą.
Będziemy zbliżać ciszę – uczynimy ślub
z przyrodą zaprzysiężeni.

Wypijemy szampana z liści
akurat po deszczu.
Przeschły zachcianki w ogrodach -
poszły dalej za głosem wędrowca.

Księżyc nad twoimi włosami
zaświecił mocniej.
A kwiat wplątany dekoracyjnie
ożył z uśmiechem – atrakcja w pełni.

Akacje nocą nie wróżą
i wróżka zasnęła w leśnej chacie.
Zostało nam Małgorzato
przytulić serca – rozebrać cichy Erotyk.



19.08.2010 – Ustka
Czwartek 11:24





SNY NA PIASZCZYSTEJ DRODZE


Angelice Kwiatek



Otwieram książkę,
autor nieznany pisze o tobie Angeliko – jest może ptakiem,
ukrył się pod czerwoną morwą, kosztuje owoce,
zaprasza do poczęstunku właśnie ciebie.

Zostań mu baśnią na skrzydłach łabędzia,
otwórz mu serce kobiety -
rozpala poeta drobne ogniska słów,
chce przytulić się do piersi – zgadnąć iloraz wieczności
i rozpościelić akcenty cichej leszczyny.

To tango z drzewami,
wziął rękę twoją i poszliście dalej niż mgła dociera.

A tam jest taki spokój że każdy dźwięk usłyszysz -
w otoczce rozśpiewania poeta pokocha na pewno.



19.08.2010 – Ustka
Czwartek 10:33





A TA TWARZ, A TE OCZY, A TE USTA...


Anicie Boroń



Spoglądam na ciebie
z uczuciem smaku od strony
czerwonego wina i dymu od papierosów.

Twoje zdjęcie mam przy sobie,
siedzę w knajpie patrzę i piszę
nigdy nie skończony poemat.

Nie wiem o czym mam napisać,
wiem tylko co bym robił
z twoimi oczami i ustami. -

To takie dzikie pragnienie
rosnące gdzieś w człowieku,
jakbym nad sadzawką straszył żaby.

Anito moich intymnych wędrówek,
nie chowaj niczego co masz dla mnie!

Zejdź po schodach soczystych myśli,
soczyście zbliż się do mnie
i soczyście zamilcz – nie mów nic,

bo wystraszysz motyla odpoczywającego na firance.



18.08.2010 – Ustka
Środa 22:10





KOBIETA W RÓŻOWEJ SUKIENCE


Magdalenie Warach



Łąkowe aksamity i szczerość światła,
promienie obliczają odległość
pomiędzy nami a tajemnicą trawy.

Leżysz oswobodzona od czasu,
rysujesz myślami obrazy na niebie
w malutkich odstępach dodajesz uczucie.

Jaskółki krążą nisko - będzie deszcz,
martwię się o różową sukienkę
i o twoje włosy - daleko do drzew.

Każdy ma swoją odległość życia,
w moim małym świecie masz miejsce
pod intymnym parasolem ramion.

A w tej poezji możesz być królową
od jednej pory deszczu do drugiej -
wystarczy zabłysnąć odwagą...

Wystarczy Magdaleno być kobietą!



18.08.2010 – Ustka
Środa 18:38





W SAMEJ RZECZY TY I MOKRY EROTYCZNY SEN


Elżbiecie Ostrowskiej



Pokochałbym cię do świtu.

Ten jeden dzień zerwij z kalendarza,
przewróć się specjalnie -
udaj ranną bym mógł złagodzić ból,
podotykać intymne narządy -
zwiedzić z tobą Krainę Miłości!

Pokochałbym cię do świtu.

W słonecznych trawach uspokoić
serce by szumiało radością,
a samo już drganie nad nami liści
spełniałoby boskie ciepło rąk,
przy każdym zaszumie gałęzi.

Pokochałbym cię do świtu.

W tych niespokojnych miejscach
które masz jako kobieta dojrzała,
szeptem jak wszystko jest szeptem
przetwarzałbym cielesny obrachunek
zawirowań pod sam księżyca łuk.

Pokochałbym cię do świtu.

Rozsuń łydki, kolana, uda -
w tej maleńkiej zatoczce
ucałuję soczyste brzegi snu.



17.08.2010 – Ustka
Wtorek 23:21





UKRYCI POD PALMAMI


Izabeli Jarzynce



W cichej izdebce siedzi na fotelu poeta,
pisze coś na skrawku gazety - znalazł miejsce.
Jest tajemniczy, nic nie mówi, pisze i głową
rusza na boki. Komary brzęczą i atakują,
odpędza te odważniejsze, kilka zostało
wgniecionych na gazecie, szeleści w głębi
izdebki bosa Izabela. Obserwuję jej nogi,
są jakby z motylowym temperamentem,
tak jakby tańczyły - podłoga się cieszy.

- Co poetę zachwyca w takiej scenerii?
Oczywiście kobieta w jego wierszu -
więc pisze ze szczegółami już dla siebie,
popija czarną kawę, plącze rzeczywistość
z fantazją maniaka, skrobie pusty talerz
paznokciem, skraca oddech by zbliżyć
ekstrawagancję z głodem intymnym. -
Jak pamięta ostatnią datę to było dawno,
nawet i imię kobiety znikło z pamięci.

Poeta pragnie kochać, i mgłę i tęczę.
Może z bosonogą kobietą pod palmami
zagości na dłużej w jej ramionach.



17.08.2010 – Ustka
Wtorek 20:57





PODWIECZOROWE SCHLEBIANIE


Agacie Julii Chrapek



Dojdź do moich myśli.
Akurat wracam z pól
chabrowych,
kilka kwiatów niosę
dla ciebie.

Dzwony w wiejskim kościółku
zamilkły.
Szerzy się ciemność
na ziemi,
gdzieś ogniska palą –
echo spóźnione powraca.

Jeśli usłyszysz moje wołanie,
przybądź pod te trzy jabłonie -
zaświecę ci słowami miłości...

Przytulimy się chmurami
w nagim lustrze oswobodzeni -
nie będziesz Agato samotna.

Tej nocy
pieśń w tobie popłynie.



17.08.2010 – Ustka
Wtorek 16:36





TWOJE PIERSI W MOICH DŁONIACH


Magdalenie L.



To złote piersi.
Żywe jak z pąków kwiaty -
pozwalam sobie na ich dotknięcie,
jestem kochankiem niewidzialnym jak wiatr.

Pastwiska o świcie natężone rosą.
W tych piersiach pieśni układam,
tak według koloru podróżowania...

Magdaleno o złotej nucie na pięciolinii,
bądź gotowa w naszych roślinnościach
ułożyć powroty do Kolczastego Lasu.

Zagram ci rycerskiego bluesa,
w czeluści korytarzy gwiazd na niebie -
zabłyśniesz głosem wdzięczności.

- Nie odchodź od tego wiersza -
stwórz Oazę dla nas i dla ptaków.



17.08.2010 - Ustka
Wtorek 14:49





POSPIESZĘ Z WIATREM KU TOBIE...


Angelice Sękowskiej


 
Jesteś.
Lustro ci nie jest potrzebne -
wabisz ciche instynkty,
tak mi się zdaje
liście układają słoneczny wiersz.

Angeliko w rytmie kobiecej sławy,
ciało twoje rośnie -
w głębi nad dzikim stawem
kaczki tańczą,
zatańcz ze mną bez muzyki.

Poprowadzę rytm,
kilka szeptów wyłapiesz z powrotów -
akurat żurawie wracają.
Płonie na piasku znak;
jesteś w moim lustrze roześmiana.

Dlatego idę tam,
gdzie jesteś prawdziwa -
dotykam zupełnie inaczej owoc
uśmiechasz się soczysta.
Wchodzę.


 
16.08.2010 – Ustka
Poniedziałek 22:17





KĄTY TWOICH UST CZERWONYCH...


Violetcie Valskiej


 
Gramy w pokera.
Stoisz za mną palisz papierosa,
mamy dziesięć minut do szczęścia.
Las Vegas nie dla słabych,
wygrywają kochankowie nocy.

Ogrywam przez chwilę Casino.
Osobliwe zaklęcia węży
podpowiadają mi grę - osobliwa
jak Merlin Monroe grasz w filmie
o gangsterach z lat trzydziestych.

Rozśpiewany – mam szczęście,
stoisz nadal za mną jak dobry duch.
Dyskretnie dotykam twoje pośladki,
poddajesz się kobieco – całujesz
moje usta zostawiając szminkę.

Wtem tysiące motyli jakby zlot -
w Bogu tajemnice jak w kobiecie.
W hotelu „Pod Złotą Palmą”
w jedwabiach kryjesz nagie ciało,
odkrywasz się na znak zgody.

- Wchodzę w inny świat Violetto!


 
 16.08.2010 – Ustka
Poniedziałek 00:42





JEDNA GWIAZDA Z MOJEGO OGRODU


Motto: „Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć,
bo nikt za mnie nie umrze”.
- Małgorzata Woźniak  Zdrojewska -



Pozdrawiam według wszystkich mądrych nut słownych!
Zatańcz Małgorzato boso nasz taniec skryty
w zagubionym Kolczastym Lesie...

Zgubimy się naprawdę, by nikt nie był świadkiem
poetyckiej miłości bioder, nóg, rąk -
otworzymy strofy według błękitnych modlitw.

Z liści powstanie wiersz – dopiszesz kilka dźwięków
z pieśni drozdów, z pieśni kosów, z pieśni wiatrów,
z pieśni ciała – postaraj nadać to piękno!

Otwórz te wartości które ręką dotknę -
we mgle o świcie powiem ci słowa ważne,
że Erotyk nasz urośnie dębem naprawdę!



15.08.2010 – Ustka
Niedziela 21:56





MIŁOŚĆ NA PIASKU


Iwonie Dreschsler



Niepowtarzalna, jak liść kasztana.
Bagna z wrażenia wyschły wczoraj,
mogę przejść do niej leżącej na piasku,
werbować czynniki dźwięku i postu.
- Szukam odpowiedniego rytmu...

Lustra nieba zaniemówiły, sączy wola
poznania w odpowiedni sposób. -
Deszcz mija to piękno ułożone, wedle
soczystych kolorów w kobiecie
leżącej na złocistym piasku.

Iwono spod cienia królewskiego kasztana,
zaproś mnie do środka, gdzie ognisko
rozpala światło nocnej ciszy. -
Uchyl tajemnicę swego ciała – popłynę,
popłynę bez wioseł do twej zatoki.

A jeśli ta ballada zgubi nutę po drodze,
lustra ożyją ponownie, akcentując
zbliżenie pomiędzy czystej miłości.
Powolutku otworzę cię pocałunkami -
będziesz mi wdzięczna jak motyl...



14.08.2010 – Ustka
Sobota 23:37





MUSKAM TWÓJ CIEŃ


Joannie Szybowskiej



Jesteś w tym samym miejscu.

Oglądam twoją kibić -
stopy moczysz w piasku.
Szukasz pieszczot od nóg.

Całuję tę ukrytą kobiecość,
włosy luźne jak twoje ciało.
Szerzysz we mnie odbicie luster.

Zaczekaj zaraz nadejdzie fala.

Uciekniemy przed nią na chwilę,
w tym czasie odkryję podróż.
Poczujesz moje palce jak pianino.

Ściszaj synkopy – przedłużaj frazy!



14.08.2010 – Ustka
Sobota 20:39





W SAMYCH NAMIĘTNOŚCIACH


Patrycji D.



Patrzysz na mnie Patrycjo.

W tłumie widzisz mój temperament,
rozgłaszam swój głód - kierujesz oczy,
gdzie stoję i milczę kamieniem.

Wiesz o co mi chodzi w wierszu.

Erotyk sam w sobie jest bluesem,
maluję zielone ściany w sypialni,
otrzymasz zaproszenie ode mnie.

Horyzont kokietujesz świadoma.

Drzewa jakby szły w twoją stronę,
widzę popłoch ptaków na gałęziach,
steruję wewnątrz melodię miłości.

Czekam na stuk twoich pantofli.

Wejdziesz otwarta i z uśmiechem,
rzucisz dar kobiety spragnionej -
w wir rzeźbienia zapomnę o klęskach.



14.08.2010 – Ustka
Sobota 18:49





ŚWIATŁO NA DRODZE


Agnieszce Woźniak - Maszkiewicz


 
Jest ona z Otwocka,
chodzi zapewne po tych samych drogach -
zostawiłem tam światło...

Najpierw mieszkałem na Wierzbowej,
później na Matejki, Warszawskiej, Reymonta -
wędrowne życie romantyka.

A teraz dorosły i dojrzały,
zbieram wspomnienia stamtąd -
Agnieszka biegnie na bosaka.

Wysokie trawy nad Świdrem
zasłaniają mi jej nagość ułożoną -
biała kobieta z różowymi sutkami.

Taką we śnie ją poznałem,
rozkochaną na różowe światło zachodu -
by ją dotknąć muszę przejść przez most.

Wiem że czeka obok jabłoni -
ta droga ma moje światło...
zdążę ją pokochać!


 
 13.08.2010 – Ustka
Piątek 23:25




__________________

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

04.08.2012 12:13


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, pozdro, czytam Pana, uważnie i między wierszami etc. Mój problem z Panem jest taki, że, młodzicy startujący w różnych konkursach o np. „Laur Chrzanowa” wymyślają bardziej efektowne niż Pan metafory, tylko że to jest wymyślone i jakby zmałpowane u dwudziestolatka – a u Pana jest to przeżyte. Pan wie, co mówi i co pisze - oni zaś nie. Człowiek jest taką genialną małpą, że w młodości może się wyuczyć (jego mózg tak poskłada sprzeczne znaczenia) używania słów w zdaniach, które nie mają pozornego sensu i dopiero kontekst kulturowy nadaje im (może im nadać) „poetycki” sens. Ale to często jest tak przypadkowe, dzieje się takim trafem przypadku, jakby dać milionowi małp maszyny do pisania, aby bezrozumnie stukały w nie jednym palcem, to u kilku z nich musi się wystukać prawem rozsiewu statystycznego, jakieś sensowne zdanie.

Sprawa jest prosta, gdy mamy do czynienia z wypowiedzią prozatorską, bo pytamy i prawidłowość składni, gramatykę i ortografię, ale przy wypowiedzi poetyckiej sprawa się komplikuje i już nie można wymagać poprawności gramatycznej (formującej w pewnym stopniu zrozumiały sens), bo metafora wymaga odsyłania do treści leżących poza desygnatami jej poszczególnych składników. Jeśli sens zdania prozatorskiego leży poza tym zdaniem, to w metaforze dzieje się to tym bardziej wyraźnie. W procesie rozumienia logicznych treści zdania bierze udział, tak samo jak w rozumieniu prawideł logicznych, akt psychicznego uznania, że coś wynika z czegoś, że coś jest implikacją innej rzeczy, jeden sąd pociąga za sobą inny, logicznie powiązany. Wszystko jest powiązane w relacjach, które rozumiemy, czyli uznajemy za prawdziwe lub fałszywe (entailment) i to zarówno w prozie jak w poezji. Owszem, można pisać wiersze, bawić się, eksperymentować, wyrażać metaforycznie to, co się da napisać prozą, a nawet szukać wyrazu dla treści niewyrażalnych etc., ale zasadniczo (tak rozumiem) pisanie „poezją” ma sens wtedy, gdy trzeba przekazać treści, których nie da się przekazać prozą. W tym ujęciu poezja byłaby więc prozą, ujmowaną i „pisaną” inaczej.


W każdym razie, w wypowiedzi zarówno prozatorskiej jak i poetyckiej chodzi o zdanie. Nauczyciele od języka twierdzą, że zdanie może się składać z jednego wyrazu, który będzie orzeczeniem. Podmiot może być domyślny i nie może tworzyć jednowyrazowego zdania. Dlatego ja tak maniakalnie przyglądam się treściom każdego wiersza. Nie szukam w nim bynajmniej tego, „co” mówi, lecz zwracam uwagę na to „jak” mówi, ale za każdym razem „jak”, implikuje „co”. Powiedz mi, „jak mówisz”, a powiem ci „co mówisz”. Ludziom (również „twórcom” i poetom) się wydaje, że wiedzą , „co mówią”, albo widzą, „jak mówią”. Niestety, w każdym przypadku ta wiedza jest myląca. Język potrafi zwodzić na manowce. Co innego się chciało powiedzieć, a co innego się powiedziało i nawet się o tym nie wie.

Proszę nie myśleć, że „coś wymyślam” przeciwko Pana pisaniu, że szukam jakiejś dziury w całym. Nic podobnego. Dziura w całym jest we wszystkim, we wszystkich wierszach i prozach świata, w całej rozciągłości. U Pana są prawdziwe metafory typu: „dwa dni to wiek krzyku”, albo: „rozpościera się srebrzysty pokłon światła”. To jest nowa treść, nowy (a może część prawdziwej istoty – w sensie kantowskim) sens (a przy czym jest to zdanie mający podmiot i orzeczenie, tudzież rzeczownik, czasownik i przymiotnik), czyli wszystko co trzeba, żeby nie zamieniać poezji w estetyczny dom wariatów.

Natomiast przy wierszu zaczynającym się od słów: „Podejrzewam, że jestem głodny” mam ochotę zastanawiać się nad tym, co uczeni lingwiści i gramatycy pisali o zdaniu. Czy ciąg normalnych, logicznych zdań, ułożonych osobno, jedno nad drugim, może tworzyć nową wartość artystyczną i poetycką.


Zygmunt Jan Prusiński Wrzosowiska i wodorosty - część I

________________________


Rozważania filozoficzne i metafizyczne o książce
pt. „Kobieta białych luster”...



Karol Zieliński


KRYTYK I POETA

- część trzecia -


Poezja Zygmunta Jana Prusińskiego nie jest makatką. Poeta nie mówi na niej nic wprost. Mówimy ciągle o wierszach w których nie ma Zygmunta, tylko jakiś obcy mężczyzna. Gdyby w tych wierszach Zygmunt mówił o sobie, to przecież by umarł, gdyby kazał kochance oglądać "swoje otwarte serce w wazonie"! Poeta sam mówi, że jest to miłość wirtualna. Dokładnie to znaczy istniejące na granicy realizacji, bliskie realizacji lecz jeszcze nie zrealizowane. To termin z filozofii egzystencjalnej! A nie z pogaduszek przy kawie, gdzie wirtualne rozumie się jako coś zmyślonego, czego nie ma, za co się nie bierze odpowiedzialności, takie kawiarniane ple ple…  A tymczasem odpowiedzialność moralna w poezji istnieje. Gdyby w wierszach poeta Prusiński mówił o sobie, jako Prusińskim, to wiele rzeczy byłoby tak niedorzeczne, żeby go trzeba było zamknąć w domu wariatów.


Wiem, każdy traktuje miłość dosłownie (i jakoś tak istnieniowo prymitywnie), że gdyby poważnie traktować wyznania kochanków podczas uniesień, też wielu, trzeba by zamknąć w domu wariatów, bo mówią od rzeczy w miłosnym natchnieniu. Poeta wie, i to jest wspaniałe, bo on wie, co ma robić i wie intuicyjnie (natchnieniowo, bo jest oświecony przez Geniusz i Psyche (pisane z dużej litery) - wcale nie kadzę, bo bym robił z siebie błazna, gdybym coś takiego twierdził, żeby mi pierwszy lepszy dupek i dureń mógł zaprzeczyć! Tu cudów nie ma! - o co mi chodzi. Prusiński "to wie", że ja "widzę" to co on, podobnie jak on, te jego odkryte (przez niego) światy, które są dostępne każdemu otwartemu umysłowi, jako światy transcendentalne i istniejące realnie zarówno w umysłach Tristana i Izoldy, kiedy się kochali, jak i w umysłach Abelarda i Heloizy itd. A składają się one zarówno ze składników infernalnych tego i tamtego świata, jak i z wielkiego szacunku do siebie nawzajem. Ten wzajemny szacunek pozwala im okiełznać właśnie w sferze jako składniki infernalne, (czy ja muszę tu pisać wykład albo nawet esej?) potrzebne do istnienia świata!


Właściwie mówiąc o miłości, powinno się przywoływać przykład Tristana i Izoldy, którzy byli naczyniami tylko wypełnionymi kosmiczną energią miłości, do tego stopnia, że nawet gdy ich pochowano w osobnych grobach po śmierci, to krzak głogu wyrosnął jednocześnie na ich grobach i połączył się nad nimi w miłosnym uścisku. Więc miłość jest również bytem realnym po osobniczej śmierci! (jest książka wydana na KUL-u o pośmiertnych obowiązkach wobec człowieka). Więc o jakiej miłości my tu mówimy? Prusiński ma na myśli miłość Tristana do Izoldy, a nie sugeruje, że w jego wierszach jest pretensja do wszystkich megier i idiotek spotkanych przy barze podczas konsumpcji krupniku a' 20 zł 50 gr (bądźmy dokładni!).


Ja twierdzę, właśnie, że nie ma w jego wierszach żadnej pretensji, tylko jest miłosierne przebaczenie, że panie myślą odbytnicą (zamiast sercem). Zamiast łączyć się z Zygmuntem-Tristanem – który w wierszu nie jest Zygmuntem, tylko Quasi - osobowym, (bo nawet "to" nie ma konkretnej osobowości) podmiotem lirycznym! - w miłosnym, seksualnym (a jakże!) stosunku, jak złotowłosa Izold z kochankiem (Tristanem - podmiotem lirycznym)... i myśleć nieustannie obsesyjnie o nim - (czyli o "waleniu"! ale jakim "waleniu") (co jest piekielną męczarnią), one wolą... my wiemy co wolą i miłosiernie wybaczamy, bo któraż kobieta zamiast gotować jakieś swoje brudne rosoły (bo i o gotowaniu rosołu nie ma systematyzującego pojęcia!) to myśli, że jej Tristan nadchodzi i trzeba zdjąć majtki, radził, żeby mi pierwszy lepszy dupek i dureń mógł zaprzeczyć! Tu cudów nie ma! - o co mi chodzi. Prusiński "to wie", że ja "widzę" to co on, podobnie jak on, te jego odkryte (przez niego) światy, które są dostępne każdemu otwartemu umysłowi, jako światy transcendentalne i istniejące realnie zarówno w umysłach Tristana i Izoldy, kiedy się kochali, jak i w umysłach Abelarda i Heloizy itd. A składają się one zarówno ze składników infernalnych tego i tamtego świata, jak i z wielkiego szacunku do siebie nawzajem. Ten wzajemny szacunek pozwala im okiełznać właśnie w sferze jako składniki infernalne, (czy ja muszę tu pisać wykład albo nawet esej?) potrzebne do istnienia świata!


Tak jest! zdjąć majtki i to wcale nie w trywialnych celach! Żeby doznać zwierzęcych konwulsji orgazmu i krzyczeć: "pierdol mnie jeszcze głębiej"!, ale właśnie doznawać boskich uczuć ulgi, Pokoju i mistycznego zjednoczenia, które płynie z podbrzusza, z lędźwi, z nerek, z płuc, z serca, z głowy... (podbrzusze gdzieś znika i ta podniecająca smrodem lubricatio okudlona szpara rozpływa się jak anielska harfa w muzyce zjednoczenia z Bogiem!) następuje łagodne jak zefirek, uczucie połączenia przeciwstawnych płci, "gdzie w pochwie tylko będzie się zaciskało na członku, jakby chciało objąć wszystkie skarby świata".


Proszę zauważyć, że piszę to zdanie w trzeciej osobie, jak się pisze o Bogu. Bo to Bóg (nie szatan) spółkuje razem z ludźmi, apelując do ich zdrowego rozsądku, lecząc z dewiacji i doprowadzając między nimi do Pokoju: "To nic że jesteś z rodu Kapuletich, mimo to kocham cię”)! A więc nie ma tu już indywidualnej kobiety (ani mężczyzny), ale ujawnia się w kobiecie (i mężczyźnie) coś, i bierze ją we władanie co jest siłą kosmiczną! Z kobiety i mężczyzny czyni wzajemnych ofiarników! To właśnie ma na myśli poeta Zygmunt Prusiński, pisząc swoje erotyki! Skoro mi zarzuca ktoś prymitywizm (proszę wybaczyć!). Miłość nie jest sprawą prostą ani łatwą. Moralność nie oznacza robienia dobrych uczynków, ale również takich, które są eleganckie, uprzejme i piękne. To nie jest rozrywka dla amatorów. Na tym filozofowie całej ludzkości połamali sobie zęby!


A poropos, Prusińskiemu się wydaje, że Bóg go nie obchodzi. I słusznie. Poeta sam musi być Bogiem, jak Zygmunt! Ale oboje pracują w pocie czoła nad udoskonalaniem bydlęcej ludzkości!

Proszę zauważyć, że w szczegółach i ogółach i w generaliach, mamy (możemy mieć) z poetą Prusińskim różne zdanie (pozornie - gdy mówi, nie zawracaj mi pan głowy swoim Bogiem!) ale to wcale nie przeszkadza we wspólnym zrozumieniu o co w ogóle w poezji chodzi. A chodzi o człowieczeństwo

Kto by myślał, że system myślenia kontemplacyjnego, jest systemem irracjonalnym, gdzie wystarczy myśleć głupio, byle co, ten się srodze myli. Jest to system rygorystycznie logiczny i racjonalny, w którym nie ma miejsca dla głupców i nieznających logiki formalnej. Ale i dla tych, którzy nie znają wszystkich kruczków logiki formalnej (takich jak np. ja) jest miłosierdzie i szansa na zbawienie w miłosnym uścisku pochwy (uwaga, to tylko porównanie!), zdrowego członka (dlatego w Biblii powiedziane jest, że "wszetecznicy, którzy mają tak zniszczony system nerwowy, że nie staje im członek, nie wejdą do "królestwa"), że skażona naszą zbrodniczą kulturą natura dozna takiego odrodzenia, iż dziecko będzie mogło bezpiecznie włożyć rękę do gniazda węży, a lew nie pożre jagnięcia odżywiając się trawą...


Prawdziwa miłość to stosunek seksualny, a stosunek seksualny to cud?
A teraz, dalej. Poeta to widzi ale wątpi w cuda, i jego podmiot liryczny także.

Mimo wszystko chwała mu za to (Prusińskiemu), że rozwiera swe serce w wazonie i mówi do Sylwii Żwirskiej - "patrz"!


Kraków. 13.08.2011



Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura