Krispin Krispin
335
BLOG

Kto chce pogrążyć PiS?

Krispin Krispin Polityka Obserwuj notkę 13

To dość banalne pytanie. I dość banalna może być odpowiedź. Wrogowie. Kim są ci wrogowie? Lista – co nikogo pewnie nie zdziwi – jest dość długa. Są na niej wrogowie jawni i ukryci, są wrogowie zewnętrzni i wewnętrzni, przebiegli i żenująco nieudolni, są tacy, którym się wydaje, że należą do elity i wypowiadają się „wymię narodu” (lub „wymię wart(ości) europejskich”) oraz bezdennie głupi, których dziwaczne, durne wypowiedzi kupuje i powtarza, i to bez mrugnięcia okiem (nie wspominając o przemyśleniu) wielu – co już może dziwić, bo przecież uważamy się za ludzi inteligentnych. Okazuje się, że bycie inteligentnym inaczej to obecnie przywilej wielu. Zacznę więc wyliczankę...

Wrogiem okazują się odwieczni wrogowie zewnętrzni Polski. „Taki mamy klimat” (polityczny) – jak rzekłaby pewnie pewna POsłanka, gdyby słała w ten deseń – bo w końcu takie mamy położenie geopolityczne. Wrogami okazują się także dotychczasowi „przyjaciele” – ci dalsi, ale także ci bliżsi – bo zmieniły się priorytety ich polityki międzynarodowej, a te uległy przedefiniowaniu na skutek zmiany fundamentu, na którym próbuje się budować „nowe” społeczeństwo i jej „nowego” człowieka. Paradoksalnie, instytucja, do której wstąpienia tak dążyliśmy (sądząc, że zapewni to Polsce większy poziom bezpieczeństwa), za czym opowiadał się nawet dalekowzroczny w innych kwestiach polski papież, stała się naszym wrogiem.

Unia Europejska potwierdziła ostatnimi swoimi decyzjami, że obce są jej nie solidarność i wspólnotowość, ale także wolność i równość. Faktem (już nie teorią spiskową) okazało się to, przed czym wielu ostrzegało już dawno. Tak jak w biznesie – żadnych sentymentów, równych szans, ani filantropii nie było i nie będzie. Tylko realizacja partykularnych interesów kosztem słabszych. Tak było w sprawie tzw. unijnych wytycznych, „otwartości” rynku pracy, a ostatnio Turowa (i szerzej polskiej energetyki) oraz zmian w wymiarze sprawiedliwości. Nie inaczej wygląda to w sprawie kryzysu wywołanego przez Łukaszenkę na naszej wschodniej granicy. Europarlamentarzystka, wiceprzewodnicząca grupy Greens/European Free Alliance Franziska Keller zapowiada, że: „UE musi wspierać Polskę, o ile jest przez nią udzielana pomoc zgodnie z prawami człowieka, np. zakwaterowanie uchodźców, rozpatrywanie wniosków o azyl lub przyjmowanie uchodźców, którzy obecnie znajdują się na granicy polsko-białoruskiej”. Taką „pomoc” oferuje nam Unia Europejska ustami Bardzo Zielonej 30-latki – takiej Europejskiej Frick-Frau.


image


Jednak rację miał ten, kto podczas hiszpańskiej wojny domowej stwierdził, że „...gdy 4 kolumny wojsk posuwają się na Madryt, to piąta kolumna czeka w mieście na sygnał do powstania”[1]. Bez względu na to, kto to powiedział – przywódca rebeliantów generał Mola czy jakaś komunistyczna propagandystka, czy też generał Franco – osoba ta zdawała sobie sprawę z tego, że „V kolumna”, którą tworzą wewnętrzni wrogowie, dywersanci, sabotażyści oraz, co dziś widzimy aż nazbyt wyraźnie, pożyteczni idioci, to grupa nie mniej niebezpieczna od uzbrojonego po zęby wojska.

W tej grupie są znane od lat twarze Totalitarnej Opozycji oraz dziennikarze, aktorzy, osoby publiczne, byłe autorytety (z nadania ówczesnej władzy lub innych niegdyś mianowanych autorytetów) i różnego typu „działacze” – nie tylko „samo”rządowi. Napisano już tony tekstów na temat Donka, dla którego „polskość to nienormalność” – i proszę mi nie zarzucać, że wyrywam coś z kontekstu:

Polskość to nienormalność — takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. (Donald Tusk[2])

Napisano też wiele o innych żołnierzach V kolumny: o „reformatorze” Balcerowiczu, „reprywatyzatorze” Lewandowskim, parlamentarzystach POtłuczonej partii pseudo-miłości – Małgośce, co przekop mierzei naturze powierzała, Ewce, co na metr w głąb kopać ponoć kiedyś kazała, Szczebrze, co zapomniał o szynie, a z głupoty słynie, Cezarym, co zapewnia, że wszystko, i ma się czym chwalić, wszystko co w ich mocy zrobią, by rząd obalić (mimo że po głowie długo się dziś skrobałem, jak to prawnicy nazywają... zapomniałem)... Pisano o Gduli, Matczaku, Czuchnowskim, Lisie, Jandzie, Stuhrze, Środzie... Ostatnio dużo było o Ochojskiej – kiedyś rzeczywiście pożytecznej, dziś już tylko pożytecznej idiotce... Z góry przepraszam wszystkich idiotów, którzy mogli poczuć się urażeni tym porównaniem, tudzież tych, których w tej wyliczance pominąłem, ale trochę szkoda mi czasu na dalsze rozbudowywanie tej bardzo, bardzo długiej listy.

Jest jeszcze jedna grupa, która współtworzy tę V kolumnę, a są to...

image

Rozważmy bowiem taki przykład. Powiedzmy, że ktoś w Polsce odkrywa, że ketchup z dużą ilością meskarpiny jest smaczny i zdrowy. Wpada więc na genialny pomysł, żeby każdy zaczął jeść ketchup z meskarpiną. Wszak jest smaczny i zdrowy, i w ten sposób łączymy przyjemne z pożytecznym. Ludzie zaczynają kupować i zachwalać ów produkt. Sprzedaż rośnie. Ale pojawiają się też głosy – najpierw nieśmiałe, pojedyncze, potem jest ich coraz więcej – że meskarpina nie jest jednak tak zdrowa, jak wcześniej zapewniano. Jednak ludzi tych, którzy zadają pytania i poszukują na nie odpowiedzi, nazywa się debilami i kretynami, zwolennikami teorii spiskowych i „płaskoziemcami”. Nawet skomasowany atak na owych sceptyków – w grupie których znajdują się lekarze i naukowcy – nie prowadzi do rozpoczęcia debaty na temat meskarpiny. Zwolennicy ketchupu z meskarpiną triumfują, informując o rosnącej sprzedaży i pomyśle wprowadzenie nakazu spożywania tego genialnego produktu. Dziwnym trafem ketchup z meskarpiną jest najmniej popularny na Podkarpaciu, gdzie promująca go partia rządząca cieszy się najwyższym poparciem. Mieszkańcy tego regionu wypowiadają się z dezaprobatą o ketchupie z meskarpiną, wskazując że każdy ma prawo do indywidualnego wyboru, a oni zdecydowanie wolą musztardę. Mimo to plany wprowadzenia przymusu ketchupowego postępują w szybkim tempie. Dla dobra ludzkości. Wygląda na to, że obowiązek zostanie wkrótce wprowadzony... I pojawia się pytanie: czy to ma sens? Czy warto forsować ten pomysł? Czy ktoś to na pewno przemyślał? „Ogarnijcie się. Można jeszcze coś zrobić" – Ochojska apelowała w złej sprawie, ale tu ten apel jest na miejscu.

Czy coś Ci to przypomina ta historia z Ketchupem? Oczywiście, to wypisz wymaluj...

image


Zgłaszamy projekt ustawy umożliwiającej sprawdzenie przez pracodawcę, czy pracownik jest za...opatrzony w ketchup. (Czesław Hoc[3], poseł PiS)


image



image


*****

[1] Wikipedia: Piąta kolumna 

[2] Donald Tusk „Polak rozłamany”, ZNAK 1987, nr 11-12

[3] hocki-klocki - rzeczy niepoważne, pozbawione sensu, figle, głupstwa (SJP)

Krispin
O mnie Krispin

Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka