Krispin Krispin
132
BLOG

Bodnar z wąsikiem, Nixon z ułaskawieniem...

Krispin Krispin Polityka Obserwuj notkę 7

Nienawiść to bardzo silne uczucie. Niektóry twierdzą, że niebezpieczne. Karmienie się nim nie jest zdrowe. W dłuższej perspektywie może prowadzić do obsesji. Obsesyjna nienawiść rodzi niebezpieczne uczucia – budzi pragnienie zemsty. W kinie akty zemsty są eksploatowane w nadmiarze. Nienawiść prowadzi do ohydnych aktów odwetowych, a niekiedy zbrodni, które zwykle nie budzą sprzeciwu widzów, a nawet wywołują aprobatę, czy wręcz entuzjazm. Przykładów jest mnóstwo, a wśród nich takie klasyki jak „Rambo” czy „Bez przebaczenia”. Akceptujemy wymierzenie sprawiedliwości – nawet na własną rękę, poza prawem. Któż nie chciałby wyrównania rachunków z kimś, kto skrzywdził, poniżył, oszukał... Prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Tego najczęściej uczy kino. Ludzie oglądają i kiwają głowami. Cieszą się, że odwet się udał, że „tamtych” spotkało coś bardzo złego, zasłużona kara została im wreszcie wymierzona.

Jesteś tym czym się karmisz, czym karmisz swój umysł. Innymi słowy: czym się karmisz, tym się stajesz. Może to nastąpić dość szybko, albo zająć dłuższy czas, ale koniec jest właśnie taki – stajesz się tym, czym się karmisz. I potem... dzieją się rzeczy, o których Myslovitz śpiewał: „To nie był film”. Dziś ten „film” rozgrywa się na naszych oczach. Nienawiść wydaje swój owoc, którym jest wrogość, zemsta, odwet za wszelką cenę – nawet poza prawem. I pewnie – jak w kinie – dużo jest takich, którzy są podekscytowani i zachwyceni. Większość z nich nawet nie zada sobie trudu weryfikacji wiadomości dopływających z ekranów telewizorów i komórek. A trzeba przyznać, że ostatnio ta weryfikacja jest niezwykle trudna – szczególnie gdy ktoś na co dzień nie interesuje się zagadnieniami prawnymi i nie śledzi na bieżąco wszystkich politycznych wydarzeń, a pamięć ma krótką.

Ostatnio wielu ludzi, którzy powinni stać na straży sprawiedliwości, prawa i prawdy wykazuje nagle tendencję do radykalnej zmiany poglądów. Dziwnej zmiany. Jej efektem jest przedstawianie alternatywnych wykładni obowiązującego prawa i konstytucyjnych zapisów. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że na tę zmianę mają wpływ ich poglądy polityczne, a czasem wyjątkowo silna presja wynikająca z trwającej od lat wojny wypowiedzianej przez Platformę PiS-owi. Niektórzy boją się przyznać, że sympatyzują z PiS-em, bo mogłoby się to skończyć co najmniej obrzuceniem inwektywami – szczególnie w Internecie, gdzie nerwy ludziom puszczają szybciej i częściej.

Służalczy interpretatorzy prawa tacy jak Adam „sam się oczyści” Strzembosz, Andrzej Zoll, Andrzej Rzepliński, Marek Safjan czy Adam Bodnar – choć może powinno się już pisać: Adam S., Andrzej Z., Andrzej R., Marek S. i Adam B.? – rozwalają demokratyczny system prawa w Polsce. Uważają oni, że zmian w konstytucyjnych organach państwa można dokonywać za pomocą sejmowych uchwał, nie będących źródłem prawa w Polsce (takimi są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia), a organa państwa mogą działać na podstawie urojonych kompetencji. Teorie i propozycje niekonstytucyjne działań, głoszone przez te byłe już autorytety prawne, a rozpowszechniane przez media przychylne byłej totalnej/totalitarnej opozycji doprowadziły do tego, że zaczęliśmy żyć w dwóch światach równoległych. Niemal jak w kinie. Choć w realu jest to mniej śmieszne.

W pierwszym z tych światów panowie posłowie oraz byli ministrowie Kamiński i Wąsik zostali skazani przez sąd, ale... akt łaski prezydenta Dudy uwolnił ich od kary, więc sprawa jest zamknięta. Nie można jej było wznowić, ani sądzić ich ponownie za ten sam czyn, więc sąd nie mógł po ułaskawieniu wydać żadnego kolejnego wyroku w tej sprawie. Wyrok jest zatem skandalem i sądowym nadużyciem. W tym świecie obaj panowie nadal są posłami, bo wygaszenie ich immunitetów było bezprawne. Tak samo bezprawne było ich aresztowanie, bo Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (a zgodnie z prawem ta Izba jest władna to uczynić) uwzględniła ich odwołanie. Wszystkie ustawy uchwalane odtąd przez Sejm RP będą obarczone deliktem konstytucyjnym i ich moc i ważność może być podważona.

W drugim ze światów równoległych panowie posłowie oraz byli ministrowie Kamiński i Wąsik zostali skazani przez sąd, ale... akt łaski prezydenta Dudy nie ma mocy, więc sprawa nie jest zamknięta (mimo że wydawała się zamknięta przez 8 lat). A skoro tak, to można było ją wznowić i wydać wyrok – co nastąpiło w ciągu kilku dni – tempie wyjątkowym jak na nasze sądy. Zatem mimo aktu łaski (nieważnego w tym świecie równoległym), obaj panowie są „prawomocnie" skazani i przestali być posłami, a wygaszenie ich immunitetów było właściwe, podobnie jak ich aresztowanie. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uwzględniła ich odwołanie, ale... alle... allee... nie do tej Izby posłał dokumenty Szymon H., bo wybrał Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która takimi sprawami się nie zajmuje. A jednak się zajęła (kto mógłby odmówić marszałkowi) i... orzekła inaczej niż tamta Izba. I ta sytuacja nie będzie miała wpływu na ustawy uchwalane przez Sejm RP, bo „autorytety” potwierdzają, że wszystko jest OK.

W całym tym rozwarstwieniu światów kluczowa jest ocena aktu łaski prezydenta Dudy. Jest on bezwarunkowy i może być stosowany w dowolnym momencie – niekoniecznie dopiero po uprawomocnieniu się wyroku. W artykule 139. Konstytucji jest mowa o tym, że prezydent stosuje prawo łaski i nie ma tam mowy o żadnych warunkach czy ograniczeniach tego prawa. Taki punkt widzenia prezentował między innymi Stanisław Waltoś, współautor podręcznika dla studentów prawa. Jednak prof. Waltoś zdążył zmienić swój punkt widzenia i teraz uważa, że akt łaski nie mógł być zastosowany przed zbadaniem apelacji przez sąd II instancji (listopad 2015 r.). Ten sam człowiek i dwie różne interpretacje.

Prezydent RP może skorzystać z prawa łaski w każdej sprawie o przestępstwo i wykroczenie. Konstytucja nie odpowiada na pytanie, czy może on skorzystać z tego prawa jeszcze przed prawomocnym skazaniem. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że dopuszczalne jest ułaskawienie w postaci abolicji indywidualnej, skoro art. 139 Konstytucji nie czyni tu żadnych restrykcji. Jednakże do 16 XI 2015 r. Prezydent RP nigdy nie podjął takiej decyzji... (podręcznik „Proces karny. Zarys systemu”, Stanisław Waltoś, Piotr Hofmański, wydanie z 2016 roku)


To nie jest prawdą. Wcześniej autorytety prawnicze przeoczyły lub nie miały wątpliwości, kiedy prezydent Kwaśniewski stosował prawo łaski wobec Zbigniewa Sobotki (w trakcie procedury kasacji prawomocnego wyroku), ani przy ułaskawieniu Petera Vogla vel Piotra Filipczyńskiego (skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo w 1971 r., w niewyjaśnionych do końca okolicznościach uciekł w 1983 roku z Polski, 5 lat później zatrzymany w Szwajcarii i... ułaskawiony przez prezydenta Kwaśniewskiego przed skazaniem za ucieczkę). Skoro nie jest prawdą to, co pisze prof. Waltoś w podręczniku (wydanie z 2016 r., ale warto też sprawdzić, co pisał we wcześniejszych wydaniach) i takie decyzje były podejmowane, to mamy do czynienia z kłamstwem lub co najmniej manipulacją. Ech, te autorytety...

Na marginesie trzeba przypomnieć, że po Aferze Watergate i ustąpieniu z urzędu prezydenta Nixona w 1974 r., jego następca Gerald Ford „w miesiąc po rezygnacji Nixona, 8 września, wydał szeroki akt ułaskawienia, zamykając tym samym możliwość pociągnięcia Nixona do odpowiedzialności prawnej za jego nielegalne działania podczas prezydentury” (Wikipedia).

„Ford chciał przede wszystkim wiedzieć, czy można ułaskawić osobę zanim zostanie ona skazana, lub jeśli już dojdzie do oskarżenia, czy akt łaski powstrzyma skazanie, jeśli zostanie wydany przed decyzją ławy przysięgłych. Zastanawiał się też, czy we wniosku o ułaskawienie należało wskazać konkretne przestępstwo, czy wystarczyło określenie rodzaju przestępstwa, a także czy prezydencki gest powstrzymałby procedurę impeachmentu (akt łaski obejmuje wszystko oprócz przypadków impeachmentu). Najbardziej Fordowi zaprzątało głowę pytanie: "co, w ogóle, akt łaski oznacza?". Czy zamazuje wszystko, co on (Nixon) popełnił, tak jakby to się nigdy nie zdarzyło? Czy akt łaski zaciera przestępstwo lub tylko wymierzoną za nie karę?” (Przypadkowy prezydent).


Ostatecznie akt łaski Nixona obejmował „wszystkie naruszenia prawa, jakich mógł się dopuścić w czasie sprawowania urzędu”. Nie doszło nawet do postawienia go w stan oskarżenia. Dziś nie miałby najmniejszych szans z Bodnarem i plejadą polskich prawniczych sław. Gdyby nie to, że od dawna nie żyje, być może dziś Nixon siedziałby w areszcie z Wąsikiem. Chociaż to raczej działania pana Bodnara przypominają styl pewnego pana z wąsikiem. To się dzieje naprawdę.

Mówi się, że nienawiść to przeciwieństwo miłości, ale niektórzy sprawiają wrażenie jakby umieli te dwa uczucia łączyć. Lider „partii miłości” jest w tym niedościgniony – potrafi przekonać, że kocha i dąży do pojednania, a jednocześnie nienawidzi, pragnąc zemsty i dążąc  do konfrontacji. Trzeba uważać, żeby nie dać się oszukać. Specjaliści doradzają, aby podjąć próbę nabrania dystansu do odczuwanej nienawiści. Jest to możliwe między innymi dzięki weryfikowaniu przekonań, które temu uczuciu towarzyszą. Nie jest to sprawa prosta. I co najważniejsze – trzeba tego chcieć. On nie chce. Dlaczego nie chce, możemy się domyślać. Teorie są różne. Jedno jest pewne. Donald T. Jest na najlepszej drodze do tego, aby zostać pierwszym Łukaszenką Rzeczpospolitej. Z kolei Szymon H. może przejść do historii jako laska zakończona Hołownią. A Bodnar? To frazy o nim jeszcze, gdy był Rzecznikiem Praw Obywatelskich:

...LGTBe kochać biegnie, chwili nie zwleka
IKEA broni, ganiąc prostego człowieka,
Wśród innych i Polaków za Holokaust skarży;
Nie ustaje w swej podłej, lecz z uśmieszkiem szarży.

Jak sroka, co na płocie ustawicznie skrzeczy,
Tak on nie zamilczy, wciąż coś gada od rzeczy.
Nowości uwielbia, poniża czasy dawne,
Czyni łotry sławnymi, podli męże sławne,

Gani to, co chwalono, co ganiono – chwali,
Za dowody żart dawa, równo ci przywali.
Mądrych ciemnogrodem zwie, na błędy narzeka,
Czego dociec nie można, na pozór docieka.

Gdy przeciw Orlenowi do sądu startuje
W czyim interesie aż tak ciężko haruje?
Praw Obywatelskich ma przecież być Rzecznikiem
A nie obcych mocarstw usłużnym posłannikiem...(*)

Ten obraz nie uległ większym zmianom. Można powiedzieć, że nawet się wyostrzył. Gdzieś tam, z tyłu głowy, kołacze się myśl, że mamy kochać bliźniego jak siebie samego... Jezus mówił nawet o tym, żeby „kochać nieprzyjaciół”, ale jak mielibyśmy pokochać Adama B., Donalda T. oraz tych usłużnych prawników, którzy namawiają do niekonstytucyjnych, bezprawnych działań, niszczących ład prawny i spokój społeczny w Polsce, kierujących nasz rozpędzony okręt na skały? To jest kino grozy. Czy po tym seansie będzie jeszcze co zbierać?

(*) „Bodnar i drogi skazy” z cyklu Wierszydła, fragment

Krispin
O mnie Krispin

Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka