Minęło pięć minut II połowy. Wisła prowadzi w Łodzi z ŁKS-em 1:0 po bramce Małeckiego w 25. minucie. Jeśli dowiezie wynik do końca, wróci na fotel lidera z przewagą punktu nad Lechem i Legią. A potem już tylko dwie kolejki.
Prawda, jak to się łatwo pisze? Wszystko wiadomo. Lech grał w piątek, Legia w sobotę. Wisła dokładnie wie, o co gra. Kiedyś istniał obyczaj, że na finiszu rozgrywek wszystkie mecze były tego samego dnia o tej samej porze. Tak, by utrudnić nadużycia, oglądanie się na innych, odpuszczanie meczów.
Gdzieniegdzie ten obyczaj wciąż istnieje. W tej chwili trwają, rozpoczęte o tej samej godzinie, mecze najwyższych lig w Portugalii, Czechach, Chorwacji, Macedonii. Ale Polska jest przecież poza jakimkolwiek podejrzeniem, że o wynikach mogłyby decydować względy pozasportowe, że jest na naszych boiskach miejsce choćby na najmniejszy cień korupcji.
PS. Dziś także: Jak SLD Unię ratował.
Inne tematy w dziale Rozmaitości