Friday night. Idziemy do knajpy żłopać piwo. Kumpela ma urodziny. 25.
Czym są 25. urodziny dla faceta? Niczym ważnym. Gdyby zaś nawet były ważne, przeciętny polski 25-latek by tej wagi nie rozumiał. On ma jeszcze czas. On zdąży. Zdobyć drugi zawód. Znaleźć lepszą robotę. Założyć rodzinę, a nawet dwie. A po tym wszystkim zdąży jeszcze zmądrzeć.
Nie mam żadnych traumatycznych wspomnień z urodzin w 1984. Miałem swoją rewolucję, studia jedne i drugie, swoją muzykę. Istotne były urodziny tegoroczne, 50. Bo nareszcie kumam, o co w życiu chodzi. Ale niewiele już mogę, więc gubię się w paradoksach mej sytuacji.
Z kobitką inaczej. 25 to jest już wiek zadawania sobie pytań: Kim jestem? Statystyczna Polka rodzi dziecko w wieku lat 26, gdy więc pęka ćwiartka, należałoby zajść. Z kim? Z aktualnym? On ma swoje zabawki. Małżeństwo? Drugi fakultet? Kariera? A czasu wydaje się być coraz mniej, bo za pięć lat trzydziestka, a 25-latce zdaje się, że wtedy będzie już stara.
Sprowokowałem?
PS. Dziś także mój pean pochwalny na cześć bloga Newsweeka., oraz najzupełniej nieznacząca scenka zaobserwowana z balkonu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości