Jeden dzień, tyle wrażeń. Ledwo ochłonąłem po absurdalnej stłuczce, a tu nowe przeżycia. Daję taga NDS ZDR (Nie Dotyczy Spraw Zasadniczych dla Rzeczypospolitej), ale muszę to opisać. Niby nic się nie stało, ale takiego patentu jeszcze nie widziałem. Otom blisko końca obowiązków, zaraz wysadzę dzieci u Mamusi, wrócę do domu i ruszam na piwo.
Rejon Warki. Lokalna szosa bez poboczy. Sucho, prosto, nawierzchnia dobra, z obu stron pola. Jadę 85 - świeżo był teren zabudowany, wkrótce następny, nie ma dokąd grzać. Za mną mondeo, którego świeżo wyprzedziłem. Za nim opel astra - chce podążyć za mną. Ale z tyłu z prędkością co najmniej 120 zbliża się czarny, błyskający ksenonami seat ibiza. GT, jak się potem okaże. Jest już na lewym pasie i najwyraźniej chce nas wszystkich połknąć naraz. Z przeciwka - absolutna pustka, widoczność około 700 metrów.
Wyprzedza astrę i mondeo. Astra rusza za nim ostro. Seat mija mnie. Wciąż gna lewym pasem 120, wciąż mruga lewym kierunkowskazem. Zwalnia! Astra jest równo ze mną, trochę za seatem, gdy ten - wciąż na lewym pasie - daje ostro po hamulcach i najwyraźniej zamierza skręcić w lewo w polną drózkę!
Moja decyzja była prosta: po hamulcach, żeby astra się jakoś zmieściła. Jej kierowca najwyraźniej miał dylemat: hamować (bez szans), dać od razu w prawo (we mnie), czy depnąć i próbować zdążyć wskoczyć w lukę między mną a seatem. Wybrał to trzecie. Zdążył o centymetry.
"Co za dureń", skomentował mój syn. Jąłem tłumaczyć, że płynne przejście seata od wyprzedzania do skrętu w lewo w pole miało się nijak do przepisów i zdrowego rozsądku. Zastanawiam się, czy gdyby coś się stało, kierowca astry byłby współwinny. Na jego miejscu - wpadlibyście, że seat wywinie taki numer? Że podczas wyprzedzania da po hamulcach mając na dupie innego? Ile on przepisów złamał? Nie chce mi się liczyć. Idę w końcu na to piwo.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
