Doszedłem do siebie, więc piszę parę słów podzięki: tym, którzy szli przez Puszczę, tym, którzy nas zaopatrywali (a szczególnie takiemu jednemu ;), tym, którzy nas śledzili, przepowiadali pogodę i trzymali za nas kciuki. Oraz kotom, które przyjęły do akceptującej wiadomości, że rano wróciły do domu zwłoki, jeść nie dały i trzeba było czekać, aż zwłoki wstaną.
Trochę mnie szlag trafiał, że taki Piotrek Pacewicz, starszy ode mnie o 6 lat, biega sobie matarony, a ja nie daję rady przejść 20 km. Ale wszak i tu winien jestem wdzięczność losowi. Bo przecież w 1978 r. najsławniejszy naówczas polski chirurg ortopeda przepowiadał, że zostało mi pół roku chodzenia, a potem wózek do końca życia. Jakoś się te pół roku przedłuża...
Inne tematy w dziale Rozmaitości