Nie, nie chodzi o s24, choć nocą znów miałem różne myśli. To miejsce przestaje się nadawać do czegokolwiek. Wytrwam wszakże, dopóki nie wymyślę czegoś lepszego.
Dziś poczułem, że nastąpił symboliczny koniec mej kariery w TVP. Bodajże w piątek dostałem zaproszenie do niedzielnego programu Jacka Karnowskiego "Kwartet". Ostatniego zresztą, bo spada z anteny. Był też Michał Szułdrzyński, z którym razem zasiadaliśmy niedawno jako komentatorzy w także ostatnim wydaniu programu Łukasza Warzechy w TV "Puls", więc programy ostatnie wchodzą nam w krew. Ale to też nie jest owym sybolem, który mam na myśli.

Program nagrywany był nie w studiach bloku F, lecz na jednym z... korytarzy nowego gmachu B. Nigdy w nim nie byłem, ale przez telefon oznajmiłem, że znajdę, bo nie wyobrażałem sobie, że mogę czegoś w TVP nie znaleźć.
Cóż, znów zabrakło mi wyobraźni. Ostrzeżony, by nie wjeżdżać od Woronicza, bo trzeba potem długo iść - błąkałem się po ul. Samochodowej, podjechałem pod nie tę bramę, co trzeba, a gdy w końcu trafiłem - pomyślałem, że to jest symboliczne rozstanie z myślami o tym, iż jeszcze kiedyś znajdę sobie w TVP jakieś miejsce. Moje miejsce jest obok kotów najwyraźniej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości