Jeden, nie tak znowu duży plac Litewski, dwie sceny, na jednej Kaczyński, na drugiej Palikot, pod scenami sporo ludzi raczej nieobojętnych - a zadymy nie było. Śmiem twierdzić, że ku rozczarowaniu niemal wszystkich. Mediów elektronicznych, które od rana pompowały temat i pytały "co to będzie"; Palikota, który do końca wypatrywał wśród pisowców kogoś z kamieniem i rzekomo nawet dostrzegł; do pewnego stopnia - innych polityków PO, którzy też liczyli, że kogoś z pisowców uda się sprowokować; a nawet części polityków PiSu, bo cokolwiek by się stało, mogliby (słusznie) winą pierwotną obarczyć Palikota i jego głupi pomysł.
A ja zastanawiam się, jakim cudem władze Lublina dały zgodę na konkurencyjny wiec. Nieważne, że podstęp, że nie Palikot wnosił, lecz stowarzyszenie, że tematem miała być "polityka prorodzinna". Samorząd nie powinien wnikać w tematykę imprezy, lecz oceniać możliwość zorganizowania jej bezpiecznie. Gdyby nawet z jednej strony placu wiecować chcieli hodowcy kanarków, wniosek hodowców bialych myszek o zajęcie w tej samej chwili drugiej strony placu należałoby odrzucić. I nie byłby to dowód, że Lublin dyskryminuje myszki.
PS. Kto uważnie oglądał "Fakty" i wie, co minionej nocy robiło CBA?
Inne tematy w dziale Polityka