„Włoszka Eluana Englaro, która tkwi w głębokiej śpiączce od 17 lat, może wreszcie umrzeć. Sąd najwyższy zgodził się w czwartek, aby odłączyć ją od sztucznego odżywiania”. Uważam się za starego wróbla, który z niejednego pieca chleb dziobał, a jednak wciąż pewne rzeczy nie mieszczą mi się w głowie. Na przykład nie mieści mi się w głowie, że jeden człowiek może napisać w gazecie o drugim człowieku, że „wreszcie może umrzeć”. Szczerze mówiąc, gdyby autor zacytowanych słów chciał być uczciwy, napisałby to inaczej. Przecież to nie Eluana Englaro zabiega o to, aby mogła umrzeć. To jej własny ojciec, wpierany przez najrozmaitszych ludzi i coś, co potocznie jest nazywane wymiarem sprawiedliwości, od 1999 roku robi wszystko, aby legalnie zabić swoją córkę. Aby ją zamordować.
Żeby nie było wątpliwości. To nie jest moje sformułowanie, wynikające ze zbytniej emocjonalności. Akurat w dniu, w którym Polacy gromadnie obchodzili Święto Niepodległości, pojawiła się następująca wiadomość: „Watykan powtórzył, że przerwanie sztucznego odżywiania i pojenia pacjenta w stanie wegetatywnym jest "nieludzką potwornością i morderstwem".
Opinię taką wyraził przewodniczący Papieskiej Rady Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia kardynał Javier Lozano Barragan w rozmowie z agencją Ansa.
W ten sposób kardynał Barragan zajął stanowisko w sprawie rozpatrywanego przez włoski Sąd Najwyższy wniosku o odłączenie od aparatury Elany Englaro, która od 16 lat jest w stanie wegetatywnym po wypadku samochodowym”.
A inny włoski kardynał niedawno tak ostrzegał: „Zamaskowane formy eutanazji, które usiłuje się dzisiaj wprowadzić we Włoszech, to zaprzestanie leczenia bądź odżywiania ludzi znajdujących się w stanie wegetatywnym. We Włoszech jest ich obecnie ponad 2 tys. Chorzy i ich rodziny nie potrzebują eutanazji, lecz większej pomocy państwa”.
W Polsce póki co nikt jeszcze do sądu nie zwrócił się o pozwolenie na zamordowanie najbliższego krewnego, który jest kłopotliwy, bo wymaga czasochłonnej i kosztownej opieki. Ale atmosferę pod takie wydarzenie już się szykuje. Między innymi przez pisanie w gazetach, że Włoszka w śpiączce „wreszcie może umrzeć”. Nie. Powtórzę raz jeszcze. To nie Eluana Englaro chce wreszcie umrzeć. To konkretni ludzie chcą się wreszcie pozbyć kłopotu, jaki ona swym życiem im sprawia.
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM.
Na piątek: To minie
Inne tematy w dziale Polityka