Oficjalna strona prezydenta-elekta USA Baracka Obamy to change.gov. Właśnie na tej stronie opublikowano projekt licznych zmian prawnych zatytułowany "Wsparcie dla społeczności LGBT".
Wystarczy rzucić okiem na zawarte tam propozycje, aby się zorientować, że chodzi o świadome podzielenie Amerykanów na lepszych i gorszych. Dlaczego? Ponieważ autorzy projektu twierdzą, iż uznanie praw LGBT wiąże się z samą amerykańską tożsamością. Inaczej mówiąc, prawdziwym Amerykaninem ma być tylko ten, kto zgadza się, aby "wszystkie nieheteroseksualne związki miały te same prawa co małżeństwo". I kto wpada w zachwyt, że 1100 przywilejów, które zapewnia małżeństwu prawo federalne, zostanie przyznanych również wszelkim innym niż heteroseksualne związkom.
Kto nie chce związku dwóch gejów albo dwóch lesbijek traktować jak małżeństwa i na przykład nie chce, aby tego typu związki miały prawo adoptować dzieci, ten będzie Amerykaninem drugiej klasy. Jakimś takim niedorobionym. A przede wszystkim takim, którego trzeba zmienić.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, co do mojej interpretacji faktów, to niech się dowie, że według projektu atak na mniejszości seksualne, czy to fizyczny, czy też werbalny, ma być ścigany prawnie na równi z okazywaniem nienawiści rasowej i religijnej.
Mamy więc wywieszony na stronie rozpisany szczegółowo plan tematów zastępczych dla spragnionych zmiany Amerykanów. Wobec takich kwestii mało kto będzie się zajmował jakimś tam kryzysem finansowym i gospodarczym.
Zdaje się, że polscy spin doktorzy wszelkich możliwych opcji uczyli się na przykładzie Obamy, jak wygrać wybory. Fajnie będzie, jak zaczną nowo zdobytą wiedzę wcielać w życie na polskim gruncie. I nawet wiem, jaka instytucja i jaka grupa społeczna wyjdzie z tego wszystkiego najbardziej pokiereszowana.
Na poniedziałek: Dwa pieniążki, czyli wszystko
Inne tematy w dziale Polityka