Dobrze tak Pacewiczowi - podszeptuje mi diabeł, gdy czytam reakcje na jego tekst o tytule Dziennikarza Roku dla Bogdana Rymanowskiego. Jak już wspomniałem, nie lubię jego dziennikarstwa, nie zgadzam się z wizją świata, jaką z uporem lansuje. Powinienem więc odczuwać pogańską (w kim z nas nie ma ukrytego głęboko poganina? We mnie jak najbardziej wciąż się czai i usiłuje mnie zepchnąć z piedestału chrześcijanina) satysfakcję, że z tylu stron (TVN24, Dziennik, Rzeczpospolita...) dostał po publicystycznym "łbie".
No tak, problem w tym, że tym razem wyjątkowo podzieliłem wątpliwości wyrażone przez Piotra Pacewicza w kwestii tytułu Dziennikarza Roku. Zresztą wątpliwości co do wizji dziennikarstwa według Rymanowskiego noszę w sobie od dawna, oglądając jego występy w TVN24, a utwierdziłem je w sobie podczas pewnego spotkania dziennikarskiego, które odbyło się parę miesięcy temu w domu Arcybiskupa Warszawskiego.
Mój niepokój co do kierunku, w jakim zmierza dziś w Polsce zawód dziennikarza, podsyciło oświadczenie szefa TVN24, odpowiadające na tekst Pacewicza. Pieczyński napisał m. in.: "Tylko jeśli dziennikarze telewizyjni są tak straszni, tak żałośnie nieprofesjonalni, tak trywialnie pokazują rzeczywistość, więc jeśli taka właśnie jest prawda o telewizji - to dlaczego, do licha, tak chętnie oglądają ich widzowie? Już wiem. Widzowie są po prostu... mało wymagający. No cóż, my z naszymi widzami dobrze się czujemy. Dostajemy od nich codziennie kilka milionów głosów poparcia (czyli kliknięć na pilota, aby włączyć TVN24) i kolejnych kilka milionów kliknięć pilota dla "Faktów" TVN". Pieczyński sam upiłował gałąź, na której budował obronę Dziennikarza Roku 2008.
Po pierwsze, jako argumentu użył oglądalności. Więc nieśmiało przypominam Panu Pieczyńskiemu, że z jeszcze większym zapałem niż pyskówki polityków widzowie oglądali pyskówki Dody w programie "Gwiazdy na lodzie".
Po drugie, Pieczyński przyznał, że widzowie są mało wymagający. Jako jeden z nich serdecznie dziękuje za ujawnienie, co tak naprawdę o nas myślicie w telewizji.
Po trzecie, szef TVN24 oświadczył, że z tymi mało wymagającymi widzami on i jego koledzy "dobrze się czują".
Super. Tylko że mnie w tych deklaracjach pobrzmiewa echo słynnej wypowiedzi o ciemnym ludzie, który to kupi. Pewnie, że kupi. I pewnie, że jest mało wymagający. Przecież jest kształtowany przez to, co ogląda. Także w TVN24.
W wywiadzie dla dzisiejszej Rzeczpospolitej Dziennikarz Roku 2008 zapewnił: "Zapraszamy takich gości, których chcą oglądać nasi widzowie". Dodał też: "Awantura to naturalny element demokracji. Jeśli polityce nadają ton tak wyraziste postaci jak Janusz Palikot czy Jacek Kurski, to dlaczego ich nie zapraszać? Ale nie po to, żeby była jatka, tylko po to, żeby poznać prawdziwą twarz władzy i opozycji. Nie jest sztuką zrobić program dla koneserów, który ogląda garstka wtajemniczonych. Sztuką jest pogodzić atrakcyjność przekazu z zawartością merytoryczną. Staram się to robić, jak tylko potrafię". Dzięki za szczerość.
Piotr Zaremba zapewnia w Dzienniku, że Rymanowski to inteligentny dziennikarz. Z pewnością. Tylko dlaczego robi dzisiaj z tej swojej inteligencji właśnie taki użytek?
Na piątek: Uwaga na anioły
Inne tematy w dziale Polityka