Pisałem tu niedawno, że moim zdaniem w sprawie ustawy o in vitro, przygotowanej przez Jarosława Gowina, Kościół w Polsce powinien póki co siedzieć cicho. Dziś czuję się jak Jan Chrzciciel. Wrzeszczę sobie na pustyni, ale mało kto się tym przejmuje. Cierpi na tym nie tylko moje ego (to akurat mu się przyda), ale obawiam się, że ucierpi na tym sprawa.
Abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych, udzielił bardzo dobrego i niezwykle ważnego wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej. Mówiąc o efekcie pracy posła Gowina i jego zespołu abp Hoser powiedział: "Obowiązkiem sumienia polityków uważających się za chrześcijan jest poprzeć te zapisy".
Jasne. Myślę dokładnie tak samo, jak abp Hoser. Ale wystarczyło zajrzeć do dzisiejszych gazet, żeby się upewnić, że na tak jednoznaczne wypowiedzi jest jeszcze za wcześnie. Dlaczego? Ponieważ jednoznaczne przecież i absolutnie zgodne z nauczaniem Kościoła wypowiedzi abp. Hosera, jak i "Oświadczenie Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych w porozumieniu z Prezydium Konferencji Episkopatu Polski" (to, które zawiera stwierdzenie "W tym kontekście należy popierać starania prawotwórcze zmierzające do stworzenia przepisów chroniących każdy ludzki zarodek") już zaczynają być interpretowane (narazie nie wprost, ale to kwestia czasu) jako zgoda Kościoła na kompromis w sprawie in vitro.
Teraz ks. dr Artur Filipowicz i cała armia równie mądrych ludzi ze strony Kościoła może płuca wypluć, tłumacząc, że "słowa apb. Hosera nie znaczą, iż Kościół w ogóle zgodził się na in vitro". W narodzie już zaczęło się utrwalać, że "Kościół dobrze o ustawie Gowina". I tyle. A za jakiś czas, gdy partyjni koledzy posła Gowina przerobią jego projekt ustawy na swoją modłę, nadal powołując sie na jego nazwisko, będzie wielkie zdumienie, że Kościół ma jakieś zastrzeżenia i wątpliwości. Niestety, po tak jednoznacznym poparciu dla dzisiejszego kształtu dokumentu, najprawdopodobniej po nieuniknionych przeróbkach, Kościół będzie musiał odnieść się do niego z mniejszym entuzjazmem. Ale nawet wtedy przecież trzeba będzie go popierać. Sytuacja będzie co najmniej niewygodna.
Na wtorek: Nie miejcie stracha
Inne tematy w dziale Polityka