ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
91
BLOG

Matce wołającej o eutanazję dla syna

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 23

Wydaje się niemożliwe, a jednak się zdarzyło. Najpierw gdzieś daleko ojciec walczący o śmierć dla swej córki. Teraz całkiem blisko Matka walcząca o śmierć dla swego syna. Czego trzeba, aby matka publicznie deklarowała, że własnoręcznie jest gotowa zrobić zastrzyk, który skróci życie jej syna? Czy tylko przemęczenia trwającą ćwierć wieku codzienną opieką nad swym niesłychanie ciężko chorym dzieckiem? Czy poczucia osamotnienia wobec trudności i problemów? Czy tylko obawy przed tym, co się stanie z chorym, gdy jej zabraknie sił? Czy tylko poczucia kompletnej bezradności?

Myślę, że to wszystko nie wystarczyłoby, aby zepchnąć matkę na kraniec rozpaczy, gdzie pozostało jej tylko wołanie o śmierć dla kochanego człowieka. Ona przestała widzieć sens nie tylko własnych wysiłków. Przestała widzieć sens nie tylko swego poświęcenia. Przestała widzieć sens życia swojego dziecka. Jej wołanie o eutanazję dla syna to w rzeczywistości fundamentalne pytanie o sens każdego ludzkiego istnienia.

Mnie, gdy znalazłem się w sytuacji całkowitej bezradności wobec cierpienia najbliższej osoby pomagała wiara, zaufanie do Boga, że On jest nie tylko po mojej stronie, ale również po stronie tej mojej tak strasznie cierpiącej bliskiej osoby. To nie była łatwa wiara. Nie jest łatwo wierzyć Bogu, który pozwala na takie okropne, niezrozumiałe rzeczy. O wiele łatwiej w takiej sytuacji zrobić to, co zrobił jeden z medialnych posłów i stanąć "po stronie matki", a nie "po stronie Boga". Zwłaszcza, że ten Bóg zanim dopuścił do wieloletniego cierpienia matki wołającej dziś o eutanazję swego dziecka, pozwolił na cierpienie własnego Syna. Zrobił to dla całej ludzkości.

Nie wiem, czy Pani, która gotowa jest własnoręcznie zrobić kończący życie zastrzyk swemu synowi, jest chrześcijanką, czy wierzy w Boga tak, jak mnie jest dane (pamiętam, że wiara jest łaską). Ale wiem, że nie jest w ludzkich możliwościach przywrócić Jej to, co straciła - czyli poczucie (bo nie zrozumienie!) sensu życia Jej dziecka, sensu Jej uporczywego wysiłku, sensu Jej cierpienia. Mogę Jej tylko powiedzieć z całym przekonaniem, że Bóg jest po Jej stronie, po stronie Jej syna i dlatego wszystko, co robi od dwudziestu czterech lat, by żył Jej syn, ma sens. Wiem, że te słowa wyglądają mizernie i nieporadnie. Ale poza tą pewnością nie mam niczego, co mógłbym tej Pani dać.Więc z pokorą daję, co mam.

Na środę: Granice Bożej cierpliwości

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka