ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
84
BLOG

Ucieczka w potwora

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 21

Od rana w mediach tematem numer jeden jest Josef Fritzl. Przez cały dzień trwa też licytacja, kto wymyśli bardziej oryginalne określenie na niego. Z moich obserwacji wynika, że zdecydowanie przodują "potwór" i "zwyrodnialec". Mam wrażenie, że nie bez powodu trwają poszukiwania jak najdosadniejszego i jak najbardziej odczłowieczającego terminu. To jest ucieczka przed pewną straszną prawdą.

Jeden z uczestników popołudniowej konferencji prasowej, która odbyła się w Sankt Poelten po zakończeniu pierwszego dnia procesu, powiedział, że Josef Fritzl niczym się nie wyróżnia. "Gdyby tu był nie zwrócilibyście państwo na niego uwagi" - rzucił w stronę rozgorączkowanych dziennikarzy, zapewniając, że człowiek, który przez 24 lata przetrzymywał w piwnicy swoją córkę, wielokrotnie ją gwałcił, miał z nią dużo dzieci, z których najprawdopodobniej jedno doprowadził do śmierci, zachowuje się w więzieniu zgodnie z wszelkimi przepisami.

Właśnie w tym problem. Gdy Rudolf Mayer, obrońca, twierdzi, że Josef Fritzl nie jest potworem, mówi prawdę. Nazywanie Fritza "potworem", "zwyrodnialcem" jest próbą ucieczki przed straszną prawdą - Josef Fritzl jest człowiekiem. Tak samo, jak ja, jak moim znajomi, jak tysiące i miliony ludzi na świecie. Dokonując strasznych i przerażających rzeczy przez ćwierć wieku okazywał się zwykłym sąsiadem, podczas wakacji okazywał się przeciętnym wczasowiczem, dla ludzi, z którymi załatwiał interesy, był zwyczajnym kontrahentem. Nic nie wskazywało, że dopuszcza się rzeczy niewyobrażalnych.

Wolelibyśmy, aby Fritzl nie wyglądał jak zwykły starszy człowiek. Chcielibyśmy, aby samym swoim wyglądem z daleka wyróżniał się niekorzystanie i negatywnie. Aby nie zachowywał się grzecznie i potulnie, jak człowiek, który przez pomyłkę znalazł się na sali sądowej. Chcemy, aby ryczał, tarzał się po podłodze, okazywał ogromną agresję, toczył pianę itp. Abyśmy mogli się od niego odciąć, jak od przedstawiciela innego gatunku. Abyśmy mogli bez kłamstwa powiedzieć "To nie człowiek".

Nie chcemy przyznać, że Josef Fritzl jest człowiekiem, bo się boimy. Nie jego. Boimy się, że wśród ludzi, którzy nas otaczają, z którymi pracujemy, sąsiadujemy, grillujemy, chodzimy do kościoła, mogą się znajdować jemu podobni. Ale to nie wszystko. Boimy się czegoś jeszcze. Boimy się samych siebie, bo Josef Fritzl uświadamia nam, że niesłychanie łatwo jest przekroczyć wszelkie granice i nie przestać być całkiem sympatycznym, "zwyczajnym" człowiekiem.

Na poniedziałek: Portret pamięciowy Boga

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka