Kalendarium życia
1920 (15 XI) narodziny w Gdańsku
1930 I Komunia św.
1931-1939 nauka w Niższym Seminarium w Górnej Grupie
1939 (19 X) obłóczyny i oficjalne rozpoczęcie nowicjatu
1940 (25 I) internowanie wraz z innymi mieszkańcami w Domu Misyjnym w Chludowie
1940 (22 V) aresztowanie i przewiezienie do Fortu VII w Poznaniu, a następnie do obozu koncentracyjnego w Dachau
1940 (2 VIII) przeniesienie do obozu koncentracyjnego w Gusen
1940 (24 XII) męczeńska śmierć
2003 (17 IX) początek procesu beatyfikacyjnego
2008 (23 IV) zakończenie procesu beatyfikacyjn
ego na poziomie diecezjalnym
Sługa Boży Stanisław Robert Kolka urodził się 15 listopada 1920 r. w Gdańsku. Jego matka obawiała się komplikacji porodowych, gdyż chorowała, jak i też podróży zimą do oddalonej kliniki w Gdańsku. Stąd Stanisław, jeszcze jako nienarodzone dziecko, został powierzony Bożej Opatrzności. Na szczęście poród był udany, a dziecko zdrowe. Jego ojciec zajmował się stolarstwem. Stanisław, będąc pięcioletnim chłopcem, zapragnął chodzić do szkoły, pomimo iż jego nauczyciel był zdania, że nie poradzi sobie z nauką albo wkrótce się zniechęci. Tymczasem stało się inaczej – okazał się bardzo zdolnym uczniem. Stanisław Kolka wychowywał się pobożnej rodzinie katolickiej. Tam rodziła się jego wiara i chęć oddania swego życia Bogu. Jego rodzice swoim życiem dali małemu chłopcu przykład pracowitości i sumienności. Wielką nadzieję pokładał w Najświętszej Maryi Pannie, stąd już od najmłodszych lat odmawiał różaniec, zaś w soboty uczestniczył w nabożeństwach maryjnych. Był również gorliwym ministrantem. W ten sposób przybliżał się do Boga, którego obecność odkrywał w Najświętszym Sakramencie. Wierzył, że Eucharystia jest wielkim źródłem nieocenionych łask, dzięki której mógł cierpliwie znosić szykany i nieprzyjemne żarty ze strony starszych kolegów, przez wzgląd na jego spokojne i flegmatyczne usposobienie. Znosił to z pokorą, gdyż ciągle miał przed oczyma jeden cel – zrealizować powołanie zakonno – misyjne. Był gotów poświęcić wszystko, nawet wyrzec się rodziny, odmówić posłuszeństwa ojcu, który chciał zabrać go z nowicjatu, by uchronić go przed prześladowaniami. W trakcie misji świętych prowadzonych w Sierakowicach przez misjonarzy Zgromadzenia Słowa Bożego, a także po namowach br. Augustyna Nadolskiego SVD, Stanisław postanowił związać się z tym Zgromadzeniem. W 1931 r. wstąpił do Niższego Seminarium w Górnej Grupie, zaś w 1939 r. zdał maturę z bardzo dobrym wynikiem. 29 sierpnia przybył do Domu Misyjnego św. Stanisława Kostki w Chludowie, by móc odbyć swój nowicjat. 8 września miał zostać obłóczony i rozpocząć dwuletni nowicjat. Tymczasem władze gminy wydały rozkaz ewakuacji w kierunku Warszawy. Jednakże na wieść o agresji wojsk sowieckich na Polskę, Stanisław Kolka wraz z grupą uciekinierów zawrócił po czterech tygodniach do Chludowa. 19 października odbyły się obłóczyny kursu Stanisława i w ten sposób Stanisław rozpoczął dwuletni nowicjat pod kierownictwem o. Ludwika Mzyka SVD. Jednakże po niedługim czasie władze niemieckie przeprowadziły obowiązkowy rejestr wszystkich mieszkańców Chludowa. Wówczas Stanisław opowiedział się za katolicyzmem i polską narodowością, co w konsekwencji zadecydowało o jego późniejszym wywiezieniu do obozu koncentracyjnego. Po przeprowadzeniu rejestru nie mógł się już swobodnie poruszać, gdyż musiał otrzymać przepustkę od miejscowego sołtysa powołanego z ramienia gestapo. To on kontrolował przyjazdy obcych do klasztoru i rozmowy z jego mieszkańcami. Często też wspólnota była odwiedzana przez oficera SS Franza Wolfa, którego nadzorowi podlegał klasztor. Pomimo powagi sytuacji, iż dalszy pobyt nowicjuszy w Chludowie groziłby wielkim niebezpieczeństwem, a także nalegań ze strony matki, by jednak powrócił do domu – postanowił kontynuować swój nowicjat. Twierdził, że skoro został ofiarowany Bogu, to teraz jego życie jest w rękach Boga. 25 stycznia 1940 r. internowano wszystkich mieszańców Domu, przywieziono również 40 księży z Poznania i okolic. W tym samym dniu gestapo aresztowało magistra nowicjatu, o. Ludwika Mzyka SVD, którego następnie zamordowano w Forcie VII w Poznaniu. To wydarzenie towarzyszyło Stanisławowi na wszystkich etapach jego dalszego męczeństwa i pomogło znosić prześladowanie. Choć życie internowanych było teraz bardzo ciężkie, zaś sytuacja żywieniowa i ekonomiczna tragiczna, plan nowicjatu przebiegał bez większych zmian. 22 maja 1940 r. Stanisława Kolka wraz z pozostałymi współbraćmi został przewieziony do Fortu VII w Poznaniu, a stąd nocą przetransportowany w bydlęcych wagonach do obozu koncentracyjnego w Dachau. Tutaj otrzymał numer 11093. Po przybyciu do Dachau rozpoczęła się dwumiesięczna kwarantanna wypełniona karnymi ćwiczeniami, kilkugodzinnymi apelami, nieludzkim sportem, nauką wulgarnych piosenek. Cel był jeden: złamać i odebrać uwięzionym ludzką godność. 2 sierpnia 1940 r. Stanisław Kolka został przeniesiony do obozu w Gusen. Tutaj stał się numerem 6456. W tym czasie Gusen był najgorszym obozem zagłady, gdyż dozorcami uczyniono kryminalistów, którzy mieli za cel wyniszczyć katolicką inteligencję. Poza tym obóz ten był jeszcze w budowie, dlatego warunki mieszkalne były gorsze niż w Dachau. W czasie deszczu woda dostawała się do środka, odzież była często wilgotna, co utrudniało zachowanie higieny. Do tego wszystkiego dochodziła ciężka praca poza obozem i niewystarczające wyżywienie. Tutaj kleryk nowicjusz pracował jako tragarz kamieni w kamieniołomach, które miały posłużyć do brukowania obozowych ulic i placu apelowego.
Jego zapał modlitwy z dzieciństwa przetrwał najcięższe próby, w tym obóz koncentracyjny. Ufnością swą przezwyciężał strach i rozpacz, którym wielu ludzi ulegało podczas grozy wojny. Bóg ze mną, niczego się nie boję. Jednego się tylko boję, że będziecie się o mnie obawiać. A przecież nie macie to tego żadnych powodów. Jeżeli Bóg się nami opiekuje, nic złego stać się nie może! (...) więcej wierzcie Bogu, niż ludziom. Z tą wiarą poszedł aż za obozowe druty. Tam nie tylko podtrzym
ywał innych w nadziei, ale też zarażał, przekazując swoją wielką siłę i odwagę, która niosła go wśród cierpień obozowych. Stanisław Kolka w wyniku ciężkiej pracy, złego odżywiania, braku higieny w obozie oraz licznych szykan, wkrótce zachorował, co było bezpośrednią przyczyną jego tragicznej śmierci. Pan powołał go do siebie w Wigilię, 24 grudnia 1940 r. Pamięć o Słudze Bożym Stanisławie Robercie Kolce jest ciągle żywa w licznych świadectwach współbraci ze Zgromadzenia Słowa Bożego. W Polskiej Prowincji traktuje się Stanisława Kolkę wraz z innymi klerykami pomordowanymi w obozach koncentracyjnych jako męczennika za wiarę, ponieważ był aresztowany i prześladowany, przynależał do stanuduchownego i był kandydatem na przyszłego misjonarza.
Ojciec Jan Chodzidło SVD, wychowawca i ojciec duchowny nowicjuszy w Chludowie w czasie wojny, w 1941 r. następująco wyraził się o wszystkich klerykach i nowicjuszach, którzy w tym czasie ginęli w obozach Dachau i Gusen: Bóg chce świat odnowić, a niebo napełnić świętymi. Stąd szuka sobie ofiar czystych, niewinnych, pełnowartościowych, całkiem do Baranka Bożego podobnych. Takimi barankami niewinnymi są nasi klerycy. Ich wybrał sobie Bóg, by Jemu złożyli ofiarę życia na zadośćuczynienie za grzechy świata i dla wyproszenia błogosławieństwa i łaski.
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo