Z informacji podanych przez dzisiejszą Gazetę Wyborczą (podaję za Onet.pl) wynika, że lotnisk zapasowych w dniu 10 kwietnia 2010 r. nie było w planie. Wedle dyplomatów, do których gazecie udało się dotrzeć, nie ma zwyczaju, by na lotniskach zapasowych były przygotowane z tej okazji kolumny samochodów do przewiezienia przedstawicieli najwyższych władz cywilnych i wojskowych. Lotnisko zapasowe służy jedynie do bezpiecznego lądowania, dotankowania i ewentualnego przeczekania złych warunków atmosferycznych na lotnisku docelowym.
Jeden z dyplomatów twierdzi, że TU-154M miał przeczekać mgłę na lotnisku zapasowym w Moskwie lub w Mińsku. Twierdzi on, że jeszcze kilkanaście minut przed katastrofą rozmawiał ze swoim odpowiednikiem ze strony rosyjskiej, iż z powodu złej pogody Tupolew odleci do Moskwy na lotnisko Wnukowo lub do Mińska i tam przeczeka mgłę."Nie wiem, co wpłynęło na zmianę tych planów" - konkluduje dyplomata.
W mojej ocenie są dwa wyjaśnienia powodów publikacji tego materiału.
Pierwszy, choć trudno w to uwierzyć, skłania się ku wersji, że to właśnie Rosjanom zależało, by samolot podjął próbę lądowania w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Dowodem może być konferencja ministra Jerzego Millera, z której wynika, że po rozmowach z centrum operacyjnym "Logika", nastąpiła metamorfoza u płk Krasnokutskiego w kierunku sprowadzenia samolotu na płytę w Smoleńsku. Jak wiadomo, oficer ten, mimo że nie posiadał żadnych uprawnień, faktycznie zarządzał w tym dniu lotniskiem w Smoleńsku. A skoro tak, to pytanie o celowość takich działań w aspekcie zamachu doznaje wzmocnienia.
Drugi, bardziej wiarygodny, jest taki, że Gazecie Wyborczej sytuacja wymknęła się spod kontroli i ktoś w Redakcji dostrzegł, iż amunicja z oznaczeniem "Lech Kaczyński" zmieniła się na "Rząd Donalda Tuska". W związku z tym nagle powstała potrzeba nowej narracji, której celem jest znowu nieżyjący Lech Kaczyński i nieżyjący generał Andrzej Błasik. Bo przecież dla rzeszy wiernych fanów GW do dzisiaj jest jasne, że ś.p. Lech Kaczyński był również pod wpływem alkoholu i wspólnie z generałem sterował pilotami. Tyle że Rosjanie przez grzeczność nie zamieścili prawdziwych informacji z badania krwi prezydenta.
Druga opcja jest prawdopdobna także z innego powodu, ale przy okazji uwiarygodnia ciekawą tezę, a mianowicie o naciskach. Bynajmniej nie idzie mi o naciski ś.p. Lecha Kaczyńskiego lub osób z jego otoczenia, lecz o naciski ze strony dyplomatów polskiego MSZ. Niezależnie bowiem od tego, ile jest prawdy o standardowym jakoby nieprzygotowywaniu kolumn pojazdów na lotniskach zapasowych, należy zauważyć, że nic nie zwalnia od przygotowaniu takiego lotniska pod kątem ochrony BOR, a tego z pewnością nie było. Bardzo prawdopodobna jest przeto sytuacja, że któryś z dyplomatów polskiego MSZ, wiedząc o fatalnym przygotowaniu logistycznym tej wizyty ze strony rządu Donalda Tuska, naciskał na Rosjan, by koniecznie spróbować sprowadzić polski samolot na lotnisku w Smoleńsku. Stąd mogła wziąć się zmiana w decyzjach "Logiki", a tym samym u płk Krasnokutskiego.
Nie znam celów tej publikacji, ale jej termin jest nieprzypadkowy. Normalni dziennikarze śledczy już dawno dotarliby bowiem do informacji na temat przygotowania lotnisk zapasowych. Nasi "fachowcy" od dezinformowania społeczeństwa zawsze jednak dozują je w miarę "potrzeb".
Interesuje mnie przyszłość Polski, a nie konkretnej partii. Strzelam przede wszystkim do złej władzy, ale zła opozycja również nie może na mnie liczyć. W przeszłości sympatyzowałem z UPR - głównie w kwestiach wolnego rynku.
Lista blogerów, którzy trwale zbanowali mnie bez sensownej przyczyny: Andrzej Celiński, Mireks, maia14, teesa
Zbanowani przeze mnie za chamstwo:
entefuhrer (14.08.2011), mundry (05.10.2011)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka