Bloger Janusz Wiertel dopuścił się dzisiaj skrajnej manipulacji. Opublikował bowiem notkę o słynnych 304 euro, które polscy europarlamentarzyści pobierają wyłącznie za podpisanie listy obecności w polskim Sejmie, nawet bez wchodzenia na salę obrad. Rzecz w tym, że w notce Janusza Wiertela jest mowa wyłącznie o... Jacku Kurskim (PiS). Autor pominął milczeniem gorsze niż Kurskiego przypadki europosłów PO Jacka Protasiewicza i Bogusława Sonika, a także Marka Migalskiego (PJN) i Marka Siwca (SLD).
Tak się składa, że moja poprzednia notka dotyczyła dokładnie tego samego wydarzenia. Jako że nie cierpię nachalnych manipulacji, więc zwróciłem Januszowi Wiertelowi uwagę, że manipuluje i wyłuszczyłem dokładnie, dlaczego tak sądzę.
Po początkowej połajance z jego strony, Janusz Wiertel zaniechał argumentów ad rem i przeszedł do argumentów ad personam, imputując, że w moim świecie obowiązuje cenzura, za którą tęsknie i tym podobne bzdety. Gdy zadałem mu jak najbardziej grzeczne pytanie, na jakiej podstawie napisał o tej cenzurze, zbanował mnie i wyciął moje komentarze, ale pozostawił odpowiedzi na nie.
Cóż, nie pierwszy to przykład w S24, że najbardziej o cenzurze wrzeszczą ci, którzy mają cenzorsko-dyktatorskie zapędy. Ja zaś odnotowałem ten przykład z kronikarskiej rzetelności.
PS.
Nie podaję linku do notki Janusza Wiertela, bo nie zasługuje ona na to. Kto jest ciekawy, sam sobie znajdzie.
Aha, zdążyłem zapisać sobie prawie całą stronę, nim Janusz Wiertel skasował moje komentarze.
Interesuje mnie przyszłość Polski, a nie konkretnej partii. Strzelam przede wszystkim do złej władzy, ale zła opozycja również nie może na mnie liczyć. W przeszłości sympatyzowałem z UPR - głównie w kwestiach wolnego rynku.
Lista blogerów, którzy trwale zbanowali mnie bez sensownej przyczyny: Andrzej Celiński, Mireks, maia14, teesa
Zbanowani przeze mnie za chamstwo:
entefuhrer (14.08.2011), mundry (05.10.2011)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka