Kuba Pacan Kuba Pacan
211
BLOG

Polityka pozorowana

Kuba Pacan Kuba Pacan Polityka Obserwuj notkę 2

W wywiadzie udzielonym „Newsweekowi” przez Jarosława Kaczyńskiego moją szczególną uwagę przykuła jedna jego wypowiedź: „W tej kampanii było tylko 180 dużych spotkań wyborczych. A minimum, żeby to miało wpływ na wynik wyborów, to tysiąc dużych i parę tysięcy mniejszych z jednym posłem. To duży wysiłek, ale w końcu w kampaniach się pracuje. Śp. Przemysław Gosiewski potrafił odbyć 10 spotkań z wyborcami w ciągu jednego dnia. I to nie na zasadzie wyjątku. Tacy ludzie rodzą się bardzo rzadko, ale wystarczyłoby 10 proc. jego wysiłku, by było dobrze”.

Wypowiadając te słowa Prezes wyłożył kwintesencję dzisiejszego wygrywania się wyborów, a dalej robienia polityki po prostu, gdyż wszystko w polityce kręci się wokół wygrania kolejnej kadencji. Słowa Kaczyńskiego dotyczą wszystkich parlamentarzystów naszej sceny politycznej. Jest to dla nich tak oczywiste, że bez skrępowania opowiadają o tym w mediach. Jarek w wywiadzie przekonuje, że wybory wygrywa się poprzez zorganizowanie jak największej ilości spotkań wyborczych, jak największą ilość podanych rąk, uśmiechów, telefonów do wyborców itp.

Czyli prawo wielkich liczb ! Podstawowa zasada przedstawicieli handlowych. A więc kilkadziesiąt tysięcy telefonów, z tego np. dziesięć tysięcy da się przekonać na przyjście na spotkanie. Na spotkaniu nie wszystkim, ale większości poda się dłonie. I spośród tych, którzy „witali” się ze sławną personą lub posłem z okręgu jakaś część zagłosuje na kandydata. Zauważmy, Prezes w zdobywaniu serc Polaków nie wskazuje ilości załatwionych dla nich spraw przez posła lub jego biuro regionalne. Nie wskazuje ilości udanych interwencji, dzięki którym ludziom zaczęło być lepiej. Nie chwali wielkich, konkretnych projektów, które udało się partii przeforsować. Nie, liczą się tylko puste gesty, mamienie uśmiechem, i mydlenie oczu ogólnymi .

Tak u nas wygląda robienie polityki. Na co dzień poseł, niezależnie jaką ma w partii rangę, zajęty jest przede wszystkim zakulisową grą w Warszawie i podlizywaniem się prezesowi. Do biura poselskiego wpada od czasu do czasu wypić kawę i pogawędzić z asystentami. Z drugiej strony na takie zachowanie pozwalamy mu właśnie my, sami wyborcy. Większość z nas nie ma nawet pojęcia, gdzie mieści się biuro posła i senatora z naszego okręgu. Nie wiemy co może tam załatwić, uzyskać. A wbrew powszechnej opinii, można naprawdę dużo.

Ktoś mi zarzuci, że uczepiłem się jednej rzeczy i ciągle o niej przypominam. A przecież ten sposób uprawiania polityki – a la „handlowiec” jest już od dawna oczywistością. Napieralski spędził w tym fachu ładnych kilka lat i przeniósł nawyki do polityki (jak on się pięknie uśmiecha), główny doradca Premiera Tuska, Igor Ostachowicz zjadł zęby na czynnej sprzedaży i czerpie teraz z tego doświadczenia pełnymi garściami. Techniki w „pozyskiwaniu klienta/wyborcy” wykorzystywał nawet śp. Gosiewski. Tak to teraz wygląda. Polityk sprzedaje towar w postaci własnej osoby, klientem jest wyborca a walutą karta do głosowania. Pewien Rubikon został przekroczony i nie ma odwrotu.

Wąskie gardło współczesnej demokracji - powstaje błędne koło hipokryzji, niedomówień i działań pozorowanych. Politycy doskonale wiedzą co najbardziej trapi ich kraj. Równie dobrze mają policzone, ile głosów likwidacja każdej pojedynczej bolączki będzie ich kosztować, nie mówiąc już o usunięciu całego pakietu takich bolączek. Dlatego świadomie okłamują wyborców, by nie stracić ich sympatii. Wyborcy z kolei wiedzą, że są okłamywani i w głębi duszy pragną, by ktoś w końcu to przerwał i wziął się za prawdziwe rządzenie. Z tym, że woleliby, by zmiany najlepiej dokonały się kosztem kogo innego, innej grupy społecznej, zawodowej, itd. A grup jest tak wiele, że nie da się myśleć poważnie o jakichkolwiek zmianach, bez draśnięcia choćby jednej z nich. Stąd zamiast działania, bezruch i puste uśmiechy. Lekcja losu rządu Jerzego Buzka i AWS po reformach jest tu pouczająca.

A więc ta funkcja kontrolna, którą społeczeństwo realizuje podczas wyborów jest daleko niedoskonała. Z jednej strony owszem chroni nas przed autorytarnymi zapędami tych, którzy już dzierżą ster władzy, z drugiej jednak nie pozwala się rozwijać. Wyborca nie zagłosuje na kogoś, kto odebrał mu przywileje, choćby były tylko pozorne. Polityk o tym wiedząc nie podniesie ręki na silne lobby wyborcze. W efekcie zostaje bezpieczne trzymanie się statusu quo, zwielokrotnienie spotkań, pozorowanie działań, plecenie miłych dla ucha frazesów, w które wyborcy udają, że wierzą i samooszukiwanie się ich samych, że głosują na tego najlepszego.

Czy istnieje na to jakiś sposób? Nietrudno wszak zauważyć, że w pewnym momencie wszyscy dojdziemy do ściany. Zresztą już doszliśmy, wystarczy spojrzeć na system ubezpieczeń społecznych, czy finanse publiczne. Jedyne antidotum, na które możemy dziś sobie pozwolić i zacząć je realizować natychmiast, bez żadnych kosztów, to zmiana postawy nas, wyborców. Tylko my, wyborcy możemy powstrzymać ten potok kłamstw, ruchów pozorowanych i hipokryzji. Tylko wyborcy mogą wywrzeć na polityków nacisk, by podejmowali konkretne, mierzalne zadania i nie opłacało im się więcej kłamać. W jaki sposób? Poprzez nasze zaangażowanie. Świadomy i aktywny wyborca, nieustannie patrzący na ręce polityka, sprawdzający jego głosowania, jego obecność w Sejmie, zadający mu mądre, merytoryczne pytania i domagający się wyjaśnień - ma siłę rażenia bomby atomowej. Niech nasz poseł i radny ma świadomość, że wiemy o nich wszystko i rozliczymy ich przy urnach. To naprawdę działa.

Warto o tym pamiętać przed wyborami samorządowymi. Nie pozwólmy, by traktowano nas jak bezwładną masę, którą zdobywa się najprostszymi metodami, przez podanie ręki, sztuczny uśmiech i puste obietnice. To uwłacza naszej godności. Ile zrobił dla naszej dzielnicy radny możemy zapytać publicznie, dając mu na spotkaniu wyborczym pustą kartkę papieru i poprosić, by w punktach przedstawił co udało mu się załatwić. Jeśli kartka będzie za duża, można złożyć ją na pół, a potem jeszcze na pół i tak dalej aż powstanie mały kwadracik. Jeśli kwadracik zmieści się w dłoni, to sami sobie odpowiemy, czy warto na takiego człowieka ponownie głosować. Takie wieści szybko się rozchodzą. Po zakończeniu kadencji żaden z pozostałych rajców nie pozwoli sobie na podobną kompromitację.

Kuba Pacan
O mnie Kuba Pacan

Od centrum w prawo :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka