Szanowni Państwo, często wydaje się, że „Polak potrafi” tak bardzo, że aż nie potrzebuje swojego państwa. Jeśli własne państwo mu przeszkadza, to zaradny obywatel potrafi sobie z tym poradzić. Tu upatrywano źródeł sukcesu Polski w czasie ostatniego kryzysu ekonomicznego… Zatem może zaradny Polak nie potrzebuje zbyt wiele państwa, ale to państwo potrzebuje zaradnych obywateli? Jednocześnie pojęcia „państwa” i „społeczeństwa obywatelskiego” rozmyły się już tak bardzo, że trudno je w sposób konstruktywny odróżnić. Jak budować obie te sfery? I ile potrzebujemy jednego, a ile drugiego z nich?
Danuta Hübner
Wzajemny interes
W pytaniu, które stawia „Kultura Liberalna”, to nie proporcje są najważniejsze. Chodzi raczej o to, by władza publiczna dokończyła proces budowania ram prawnych, które potrzebne są dla wzmocnienia społeczeństwa obywatelskiego. I z drugiej strony – o to, by także samo społeczeństwo obywatelskie, przez własne instytucje, zrobiło więcej dla wzajemnej współpracy, niejako dla jedności swojego środowiska, by mogło wypowiadać się własnym, donośnym głosem. Oczywiście przy zachowaniu różnorakich zainteresowań i punktów widzenia.
Krok do przodu jest tu zatem niezbędny po obu stronach. Proporcje natomiast ukształtują się, moim zdaniem, samoczynnie. Pewne jest w każdym razie, że współdziałanie tych dwóch sił jest konieczne dla zdrowia nie tylko władz publicznych, ale w ogóle całego systemu. Struktury państwowe, które nie utrzymują dialogu ze społeczeństwem, degenerują się i odchodzą od oczekiwań społecznych. Kraje, w których to się dzieje, w sumie tylko na tym tracą.
Jest to tym ważniejsze w obecnym kontekście polskim, gdy następuje częściowa utrata zaufania obywateli do struktur państwowych, ze względu na brutalizację języka w sferze publicznej. Gwałtowność narracji politycznej jest przecież współtworzona przez elity, do których my, obywatele, powinniśmy mieć zaufanie i od których oczekujemy działania na naszą rzecz. Znane są w Europie przypadki radykalnych, prawie terrorystycznych wystąpień, inspirowanych różnorakimi wypowiedziami polityków radykalnych, którzy wybierani byli w wyborach powszechnych i funkcjonowali w ramach demokratycznego porządku. Dlatego odpowiedzialność władz publicznych polega dziś na odrzuceniu agresywnego słownictwa i używaniu racjonalnych narzędzi w grze politycznej. Inaczej działamy wbrew naszemu własnemu interesowi.
* Danuta Hübner, polityczka, posłanka do Parlamentu Europejskiego.
TEMAT TYGODNIA,„Kultura Liberalna” nr 94 (44/2010) z 26 października 2010 r.
Inne tematy w dziale Polityka