Kultura Liberalna Kultura Liberalna
319
BLOG

WONICKI: Dlaczego nie będzie internetowego okrągłego stołu

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1



 

 

Pominięcie organizacji pozarządowych i zignorowanie głosu młodych ludzi było jednym z najpoważniejszych błędów rządu. Może się okazać, że mamy do czynienia z momentem zwrotnym dla PO

Najważniejsze kwestie z dyskusji toczących się od kilku dni na forach, ulicach i w mediach dają się coraz bardziej precyzyjnie zidentyfikować. Są to kontrowersyjne zapisy ACTA, problem praw własności, coraz bardziej widoczna ignorancja rządu oraz polityczna aktywizacja młodych obywateli. Dwie pierwsze powinny być przedmiotem rzetelnej analizy i debaty, by znaleźć zadowalające wszystkich rozwiązania; dwie ostatnie wskazują na coraz większy rozziew między władzą a społeczeństwem.

Obawy o kontrowersyjne zapisy powinny być wyjaśnione przez rząd opinii publicznej. Jeśli zachodzi rzeczywiste niebezpieczeństwo ograniczenia wolności słowa lub naruszenia prywatności, rząd powinien ACTA odrzucić albo tak doprecyzować jego zapisy, by Polska na mocy swojego prawa i regulacji unijnych mogła zapewnić swoim obywatelom przynajmniej prawo domniemania niewinności oraz prawo do uczciwego i rzetelnego procesu. Nie wspominając już o wszystkich koniecznych zabezpieczeniach swobód i wolności obywatelskich, takich jak prawo do prywatności.

Pytanie, jakie powinno zostać zadane w kontekście niejasnych zapisów ACTA i na które powinniśmy jako społeczeństwo znać jasną odpowiedź, jest następujące: czy nawet jeśli Polska nie ratyfikuje ACTA, ale sam pakt stanie się obowiązujący w Unii Europejskiej, będziemy musieli podporządkować się jego regulacjom? Odpowiedź na to pytanie jest ważna, ponieważ część naszych kompetencji dotyczących tworzenia prawa przekazaliśmy Unii i istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli przyjmie ona ACTA, to nawet gdy Polska nie ratyfikuje umowy, będzie ona nas obowiązywać. Co gorsza, jeśli jest już za późno na jakiekolwiek zmiany w tym dokumencie, a jego implementacja naprawdę naruszy podstawowe wolności obywatelskie, rząd będzie miał poważne kłopoty ze względu na niedemokratyczne ograniczenie podstawowych praw konstytucyjnych swoich obywateli. Naruszenie tych praw nie tylko zdyskredytowałoby sam rząd w oczach opozycji i społeczeństwa, ale mogłoby zagrozić dalszej integracji Unii.

Kolejną kwestią są prawa własności intelektualnej. Nie ulega wątpliwości, że przepisy ACTA z sekcji 5. – dotyczącej „dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej w środowisku cyfrowym” – zabezpieczają interesy przede wszystkim producentów, głównie takich wytworów jak filmy czy muzyka, którzy nie radzą sobie z nowymi formami wolnego i bezpłatnego (należy w tym miejscu dodać, że w świetle obowiązującego prawa: często również nielegalnego) dostępu do swoich produktów w sieci. Protesty przeciwko ACTA wskazują jednak wyraźnie, że powinniśmy jako społeczeństwo, ale też szerzej – jako UE, rozpocząć poważną debatę nad kwestią prawa własności, jego nabywania i przekazywania. Widać bowiem, że obecna konstrukcja praw autorskich i mechanizm ich dystrybucji nie przystają do rzeczywistości cyfrowej, nie chronią praw twórców, tylko prawa korporacji. W tej sytuacji należałby rozważyć inne niż dotychczas istniejące rozwiązania, zabezpieczając przede wszystkim prawa twórców i odbiorców, a nie jedynie prawa najsilniejszych graczy, takich jak koncerny medialne.

Z kolei pominięcie – zwłaszcza w procesie negocjacji kształtu umowy – organizacji pozarządowych, a także zignorowanie głosu młodych ludzi, którzy uznają Internet za jedno ze swoich najważniejszych źródeł dostępu do informacji i kultury, było jednym z najpoważniejszych błędów rządu i może okazać się momentem zwrotnym dla Platformy. Brak konsultacji społecznych jest naganny niezależnie od tego, czy było to spowodowane świadomym ukrywaniem dokumentu, czy nieświadomym lekceważeniem jego konsekwencji. Wskazuje to zresztą na sposób działania i myślenia całej polskiej klasy politycznej, zwłaszcza myślenia o procesie stanowienia prawa, o tym, czym są demokracja i praworządne państwo. Dodatkowo politycy partii rządzącej w mało przekonujący sposób bronią się, że albo konsultacje były robione (ale okazuje się, że w trybie obiegowego rozesłania dokumentu do ministerstw i paru organizacji zainteresowanych ochroną praw własności takich jak ZAIKS), albo rząd miał kłopoty z dotarciem do organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną praw internautów (choć przedstawiciele tych organizacji spotkali się wcześniej z premierem i dostali zapewnienie, że będą informowani o postępach w sprawie ACTA). Takie postępowanie wskazuje na brak zrozumienia ze strony władzy, jak ważną rolę dla młodych obywateli we współczesnych demokracjach odgrywa Internet, oraz na pokoleniową różnicę w sposobie myślenia o tym, czym jest polityka.

Warto też podkreślić, że wreszcie pojawiło się interesujące zjawisko, o którym wielu aktywistów marzyło od dawna – ruch protestu młodych w Polsce. Zjawisko, które można by nazwać etycznym odruchem sprzeciwu młodych obywateli wobec władzy. Ludzie urodzeni już w wolnej Polsce, przyzwyczajeni do Internetu i swobodnej wymiany myśli, poczuli się zagrożeni i wyszli na ulice miast, protestując przeciwko ACTA, ale również przeciwko rządowi, klasie politycznej oraz ewentualnym ograniczeniom swobód obywatelskich. Niezależnie od tego, czy ACTA po ratyfikacji rzeczywiście spowoduje cenzurę w Internecie, te przejawy silnej społecznej aktywności są niezwykle cenne, gdyż mogą przyczynić się do wytworzenia zbiorowej politycznej tożsamości młodego pokolenia oraz wzmocnić społeczeństwo obywatelskie, które – jeśli chodzi o Polskę, chociażby ze względu na brak społecznego zaufania – wciąż nie jest silne.

Biorąc pod uwagę powyższe kwestie, uważam, że w interesie wszystkich zainteresowanych stron, a zwłaszcza rządu, leży zorganizowanie debat, również w Internecie, w ramach których będziemy mogli poznać odpowiedź między innymi na pytania dotyczące tego, jak należy rozumieć takie zwroty, jak „domniemanie naruszenia” stosowane w paragrafach 11 czy 22 ACTA. Na razie bowiem ogarnia nas coraz większy szum medialny oraz – jak to w takich przypadkach bywa – ideologiczna kurzawka, która zaktywizowała już ludzi, ale przeszkadza w trochę mniej medialnej, a bardziej merytorycznej debacie nad treścią dokumentu i jego ewentualnymi konsekwencjami.

Co więcej, to rząd powinien wyjść nie tylko z inicjatywą debaty krajowej, ale również debaty międzynarodowej, czegoś, co moglibyśmy nazwać „internetowym” okrągłym stołem. Zatem jak Radosław Sikorski nawoływał niedawno w Berlinie do utworzenia ściślejszej współpracy politycznej w ramach coraz bardziej sfederalizowanej Unii Europejskiej, tak premier Tusk powinien zaproponować Europie debatę o prawach do własności intelektualnej, wolnościach obywatelskich i prawie do prywatności w Internecie. Miałby wtedy szansę na rehabilitację w oczach młodego elektoratu. Jeśli z różnych powodów rząd nie ma woli promowania internetowego okrągłego stołu na poziomie krajowym i ponadnarodowym (a to raczej pewne), pozostają jeszcze organizacje pozarządowe. Celem tej inicjatywy byłoby przedyskutowanie reguł rządzących handlem w sieci, a także reguł dostępu do dóbr kultury w cyberprzestrzeni, jej efektem zaś – regulacja uwzględniająca w miarę równomiernie interesy wszystkich zainteresowanych stron uczestniczących w tych rozmowach.

* Rafał Wonicki, doktor filozofii, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

** Tekst ukazał się w Kulturze Liberalnej z 31 stycznia 2012 r. (nr 160) w ramach Tematu TygodniaACTA. Wojna e-pokoleń. Więcej tekstów - Łukasza Jasiny, Jana Tokarskiego, Anny Mazgal oraz Jakuba Stańczyka i Anny Piekarskiej -CZYTAJ TUTAJ

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka