czyli złe miłego początki
Pod koniec maja wybrałam się na krótką wyprawę do Trynidu i Tobago. Jednym z głównych powodów wytypowania tego karaibskiego państwa na wyjazd były oczywiście ptaki. Pod tym względem Trynidad i Tobago jest wyjątkowo atrakcyjnym miejscem. Na obu wyspach występuje 470 gatunkow ptaków, czyli więcej niż w Polsce (448 wg Wiki). Natomiast powierzchnia całego państwa to tylko 5.120 km2, czyli ¼ jednego, jedynego wojewodztwa podlaskiego! Gęstośc zaptasienia T&T jest więc imponująca.
Wyprawa okazała się lekko pechowa, bowiem:
1. Jeszcze przed wyjazdem, ale już po zakupie biletow, odkryłam, że z początkiem czerwca rozpoczyna sie na wyspach pora deszczowa. Wyobrażałam sobie jak cały pobyt siedzę uwięziona przez ulewy w hotelu i psuło mi to radość z wyjazdu.
2. Początek pory deszczowej, to pora lęgowa większości ptakow. Mają też one wowczas mnóstwo pożywienia w swoim naturalnym środowisku i mniej chętnie pojawiają się w miejscach dostępnych dla ludzi (tak jak to się dzieje w porze suchej).
3. Na miejscu okazało sie, że dzień jest tam zaskakująco krótki – słońce wschodzi ok. 6 a zachodzi już o 18.30. Pomieszało mi to plany intensywnego zwiedzania ułożone jeszcze w domu.
4. Jakby powyższych nieszczęść było mało, zapomniałam zabrać ładowarkę do wodoodpornego aparatu fotograficznego, kupionego specjalnie na wyprawę.
Mimo to wyjazd był fantastyczny. Widziałam wiele ciekawych miejsc, spotkałam sympatycznych ludzi, spróbowałam lokalnych potraw i owoców, zrobiłam mnóstwo zdjęć. Myślę, że przynajmniej na Tobago jeszcze wrócę.
Samolot miał międzylądowanie na wyspie St Lucia. Lądujemy!

Po 45-minutowym postoju opuszczamy wyspę, która w tym miejscu przypomnia ogon wieloryba.

Wreszcie, po 10 godzinach lotu pojawia się Trynidad, Widać północno-zachodnią, górzystą część wyspy.

Samolot nawraca w kierunku lotniska, teraz widać środkową część wyspy i łączącą północ z południem autostradę.

Pierwszy ptak, którego fotografuję - czapla złotawa przechadzająca się po autostradzie. Traktuję to jako dobry znak.


Jeszcze typowa ulica trynidadzka z tonami wiszących kabli, które psuły mi ujęcia

ale czasami udało się je ominąć i pstryknąć tropikalny widoczek (okolice miasta Pointe-a-Pierre)

Zdjęcia w trochę wyższej rodzielczości
cdn...
Inne tematy w dziale Rozmaitości