kuzynka.edyta kuzynka.edyta
576
BLOG

Trynidad i Tobago (2)

kuzynka.edyta kuzynka.edyta Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 88

Caroni Swamp

Notkę dedykuję testigo

Ibis szkarłatny jest symbolem Trynidadu więc odwiedzając tę wyspę koniecznie trzeba ibisa 'odhaczyć'. Bez tego wycieczka jest nieudana. Ale wiedziałam, że uda mi się zobaczyć ibisy, bo zabrałam ze sobą paczkę irysów. Na szczęście.

Wybieramy się do Caroni Swamp, rezerwatu obejmującego wielkie mokradła porośnięte lasem namorzynowym. Siedliska ibisa szkarłatnego. Po mokradłach organizowane są wycieczki łodziami motorowymi. Łodzie wypływają późnym popołudniem, tak by utrafić w porę przelotu ibisów.

Caroni Swamp

Nacieramy się żelem przeciw komarom i ruszamy. Tuż za przystanią stoi na brzegu piękna błękitna czapla. Nieprzygotowana na ten widok wyszarpuję aparat z plecaka, ale jest za późno. Przewodnik uspokaja, że dalej będzie tych ptaków dużo więcej. Owszem, są. Tyle że na warkot silnika wszystkie przezornie umykają. Łódź przesuwa się wąskimi 'kanałami' wśród mrocznych namorzynów. Płyniemy na zachód, prosto na słońce, które wypala mi niebo na zdjęciach. Ale jest niesamowicie.

 

Marzę by na jednej ze zwisających nad naszymi głowami gałęzi dojrzeć zwiniętego węża boa. Niestety, wszystkie boa postanowiły spędzić wieczór w innym miejscu. W pewnym momencie nasz przewodnik zatrzymuje łódź i wskazuje palcem gęstwinę liści. Twierdzi, że siedzi tam rzadki ptak, Common Potoo (pol. nocolot szary). Kurcze, nie widzę nic, co przypominałoby ptaka. Robię na ślepo kilka zdjęć.

Common Potoo sztukę maskowania opanował do perfekcji. Ten nocny ptak cały dzień siedzi nieruchomo w charakterystycznej pozie, udając kawałek złamanej gałęzi. Podobno gdy się do niego zbliżyć, pozostaje z zamkniętymi oczami do ostatniej chwili. Ucieka tylko wtedy, gdy potencjalny wróg jest już tuż tuż.

Common Potoo
(foto by Bill Hubick)                                       (foto by Ruben Campos)

Potoo na moim zdjęciach też się nieźle zamaskował. Widać tylko trochę piór, dziób i kawałek oka. Musicie mi uwierzyć, że tam jest.

Common Potoo

Nagle wąski kanał się kończy i wypływamy na wielkie rozlewisko. Ojej, zupełnie jak mazurskie jezioro! Tyle że płytkie, co nasz przewodnik demonstruje wbijając w dno długi kij.

Silnik zostaje zgaszony i zamieramy w oczekiwaniu. W sporej odległości dostrzegam drugą łódź zapakowaną spragnionymi widoku ibisów. Oni też czekają. Poza tym cisza, nic się nie dzieje.



Jest coś abstrakcyjnego w całej sytuacji. Grupka ludzi siedzi w wolno dryfującej łodzi gdzieś na środku rozlewiska  i cierpliwie czeka prawie godzinę, by zobaczyć z daleka lecące ptaki. Dwukrotnie nad powierzchnię wyskakuje wielka ryba. Migocze srebrem w opadającym coraz niżej słońcu i znika w czarnej wodzie.  Oczekiwanie wyostrza wyobraźnię, czuję się jakbym zobaczyła potwora z Loch Ness. Wreszcie ktoś dostrzega oczekiwane: "Wow! They're coming!"  Od zachodu nadlatuje pierwsza, mała grupka ibisów. Potem kolejne.

Jest mimo wszystko coś wzruszającego w widoku tych ptaków, które dzień w dzień pokonują sporą trasę lecąc na żerowisko i  wieczorem wracają solidarnie do domu. Podobno latają  do oddalonej o kilkanaście kilometrów Wenezueli. Zapada zmrok, ptaki są daleko i na dodatek w ruchu. To warunki bardzo nieprzyjazne dla mojego aparatu, ale udaje mi się zrobić kilka w miarę ostrych zdjęć.

 

Jeden spóźnialski przelatuje tuż nad nami.



Na zdjęciach widać, że ptaki różnią się kolorem. Jednak to ten sam gatunek. Upierzenie ibisa nabiera krwistej barwy po około dwóch latach. W piórach odkłada się karoten z pancerzy skorupiaków, które są podstawą diety ibisów. Młode ptaki są szare.

Władze serio podchodzą do ochrony ibisów. Tereny lęgowe są pilnie strzeżone, bowiem ibisy czując się zagrożone mogą przenieść się np. w deltę Orinoko. Trynidad zostałby bez swojego symbolu. Do tego dopuścić nie można. Myślę, że  z tego powodu nasz przewodnik nie podpłynął łodzią bliżej zarośli, w których siadały ptaki.

Jest coraz ciemniej, pora wracać.

Jeszcze przewodnik wypatrzy dla nas zwiniętego w kłębek mrówkojadka (ang. Silky Anteater) i mkniemy do przystani.



A tak wyglądają ibisy z bliska. Zdjęcie (do którego jeszcze wrócę) zostało zrobione w pięknym ośrodku hodowlanym Pointe-à-Pierre Wild Fowl Trust, mieszczącym się, co ciekawe, na terenie należącym do zakładów petrochemicznych.

ibisy szkarłatne

Nie oceniam ludzi po poglądach, ale po sposobie w jakim je głoszą. Mój album Flickr

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości