*Uwaga – tekst niepoprawny politycznie. Może urazić uczucia religijne i poczucie estetyki. Jeśli nie chcesz – nie czytaj.
Czy rację mają ci, którzy w wyzwoleniu środowisk LGBT, zanikaniu tradycyjnego podziału płci, nowych metodach leczenia bezpłodności i ateizacji widzą schyłek chrześcijańskiej Europy? I jaka jest w tym rola Kościoła Katolickiego?
Dlaczego pewne środowiska, ludzie i organizacje ciągle chcą zaglądać innym ludziom do łóżka? Skąd bierze się owa namiętność do kontroli nad najbardziej intymnymi obszarami ludzkiego życia? Dlaczego kręgi religijne, prawicowe, konserwatywne – jakkolwiek się w danym czasie nie nazwą uważają, że lepiej wiedzą jak należy żyć? I kto słyszy krzyk zarodków?
Niezrozumiałe in vitro.
Zacznijmy od in vitro. Dzieci poczęte dzięki tej metodzie to niemal w stu procentach dzieci zamożnych rodziców. Dzieci zadbane, kochane i wykształcone. Wyczekiwane. Nikt raczej nie będzie chował swoich dzieci z in vitro – zwłaszcza, jeśli sam zapłacił za kurację – za szafą na pięć lat. Nikt nie będzie ich topił w gnojówce ani zamrażał w zamrażarce. Jednak metoda ta budzi wielki sprzeciw Kościoła i jego zwolenników. I jest to raczej sprzeciw przeciwko właśnie metodzie, nie sprawie jej finansowania. Nie chcę być obsceniczny, ale każdy mający choć odrobinę pojęcia o funkcjonowaniu ludzkich układów rozrodczych i zapłodnieniu powinien wiedzieć, że również i natura segreguje i odrzuca wiele zapłodnionych zarodków. A już środek antykoncepcyjny taki jak spirala jest po prostu bronią masowego rażenia.
Zrozumiałbym, gdyby ludzie wieszczący zagładę Polski, wyludnienie, czy zalew islamu popierali każdy rodzaj działalności i kuracji, który w efekcie da nam więcej małych radosnych obywateli. Ale tak nie jest. Dla niektórych dobre są tylko dzieci poczęte w określony sposób. W kontekście Kościoła Katolickiego jest to zrozumiałe. Zamożni ludzie rzadziej chodzą do kościoła i rzadziej w życiu kierują się przykazaniami kościoła i jego duszpasterzy. A Kościół jest na swój sposób polski i patriotyczny, ale nie bezinteresownie.
LGBT i upadek tradycyjnych wartości.
Pięknym przykładem polskich podziałów, wielkich i głębokich jak rów mariański był warszawski Marsz Szmat. Gdzieś tam narodziła się idea i potrzeba manifestacji. Gdzieś została powtórzona, aż wreszcie trafiła na polski grunt. Wyszło jak wyszło i moim zdaniem przesłanie manifestacji pogubiło się gdzieś pomiędzy zupełnie niezrozumiale rozebranymi ludźmi, paradującymi w niewiadomym celu po ulicach. Przyczyna takiego obrotu sprawy jest łatwa do odkrycia. Społeczeństwo polskie jest jeszcze na tyle zamknięte i tradycyjne, że dla ludzi innych, szukających swojej tożsamości seksualnej i społecznej Marsz Szmat stał się pretekstem do uwolnienia samego siebie. Takich „Szmat” jest w Polskim społeczeństwie dużo. Kipi i wrze to, co teraz może a kiedyś nie mogło.
Życie i nowe wzory.
Życie składa się z wyrzeczeń. Wie to najlepiej każdy posiadający dzieci, mieszkanie na kredyt i chorych rodziców. Tak już po prostu jest, że żeby wychować potomków i zachować normalne i przyzwoite wzory w rodzinie potrzeba dużo pracy.
Nowe wzory życia lansowane przez media są zupełnie inne. Nie ma tam potrzeby ciężkiej pracy i opieki na członkami rodziny. Mamy za to pokusę życia bez zobowiązań, wyjazdów i rekreacji. Nie można się dziwić, że wiele młodych osób wybiera ten model życia. Kiedyś zwyczajnie nie było to możliwe, bo w społeczeństwie nierozwiniętym gospodarczo i kulturowo potrzebni byli tylko ludzie o określonych zawodach i zajęciach. A dzisiaj? Proszę bardzo – można być wziętym gejem dekoratorem wnętrz. Albo singielką programistką aplikacji mobilnych. I wszystko jest fajnie. Tylko, że tacy ludzie nie zostawiają po sobie nic. Nie wykształcą dzieci, nie nauczą ich jak żyć, nie przekażą swoich wysokich wzorców zachowań, savoir – vivre’u, moralności, etyki – niczego. Kto zaś ma w tej chwili najwięcej dzieci? Ludzie prości, wierzący, często niezamożni.
Nie miejcie więc single, czy homoseksualiści pretensji, że świat zawsze będzie pełen ludzi zwyczajnych, który są zbyt zajęci pracą i swoimi problemami, żeby zastanawiać się nad rozterkami kolorowych ptaków.
Komercjalizacja
Inna sprawą jest niesamowita komercjalizacja. Pogoń za posiadaniem środków nabywczych powoduje w niektórych rodzinach oddalenie i brak zrozumienia. W niektórych rodzinach będzie to pogoń za minimalną krajową w innych za dziesiątkami tysięcy złotych. Jedni muszą, inni nie. Ale fakt jest faktem i dlatego słyszy się np. o niesamowitym wzroście agresji wśród młodych dziewcząt. Będę brutalny, ale młodym ludziom trzeba dać robotę, ćwiczenia fizyczne i zaszczepić jakieś pasje. Jeśli jedynymi pasjami młodych panienek jest facebook i tatuaże, to będzie bardzo, bardzo źle. Po prostu nie odnajdą się w normalnym życiu.
Kto więc ma rację i co nas czeka?
Czy więc rację mają środowiska konserwatywne, kościelne i narodowe? Czy to dobrze, że organizuje się marsze dla życia i rodziny? Co wreszcie skłania do niechęci przeciwko środowiskom LGBT i nadaniu im praw i przywilejów?
Zdrowy rozsądek i chłodna kalkulacja skłania do przekonania, że tak, mają rację, o tyle, o ile ważna jest rodzina. I żeby było jasne – piszę to jako niewierzący. Fakt, że przy okazji mnóstwo ludzi chce realizować swoje cele, zarabiać na tym pieniądze i grzać się w świetle jupiterów jest inną sprawą. Nic się na to nie poradzi. Natomiast tylko zdrowy rozsądek, normalny podział ról społecznych – wcale nie musi być zgodny w nauczaniem Kościoła – i wychowywanie kochanych i zadbanych dzieci ma wg mnie sens i przyszłość. Bo ludzi typu kolorowe ptaki będziemy musieli utrzymywać. A będzie ich coraz więcej, bo tak żyje się po prostu łatwiej. Jeśli więc na starość budzić będzie nas w Polsce śpiew muezina będziemy mogli mieć pretensje tylko do samych siebie.
Lodzermensch76
Jestem inżynierem i zarabiam na życie pracując w polskim przemyśle. Dużo czytam i czasem coś napiszę. Ojciec i mąż.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka