ladynoprofit ladynoprofit
597
BLOG

Leon Partacz

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 18

By posuwać się naprzód, wszyscy potrzebujemy kogoś, kto widzi w nas to, czym jeszcze nie jesteśmy...Pia Skogemann

Pamiętam dokument, w którym wypowiadała się dziewczyna z Holandii, w okolicy 30-ki - jak cieniem położyły się na jej życiu słowa ojca do nauczycielki:

 - Po córce proszę niczego się nie spodziewać.

Była wtedy malutka, dopiero zaczynała drogę edukacyjną. Czyli karta do zapisania - ale tamtego dnia, jej ojciec spalił tę kartę. Tak jednym ruchem.

To nic, że skończyła szkoły, studia - ma świetną pracę, rodzinę.

Ze spływającymi łzami mówiła do kamery - że całe życie czuje się nikim.

To co osiągnęła, to nie ma znaczenia.

Przez przypadek, może to nawet nie dzięki niej...

Małżeństwo w rozsypce - nie dlatego, że nie kochają się - ale dlatego - że ona nie wierzy, by mogła być tak naprawdę kochana. Przez to unika seksu z mężem, choć chce tego seksu.

Bo jak może budzić pozytywne emocje - jeśli nie ma się czego spodziewać po niej...

Jakaż jest niszcząca moc słów - często nieprzemyślanych, rzuconych z rożnych powodów.

Dla malutkiego dziecka, opinia rodzica to wyrocznia.

Bohaterka reportażu zaliczyła terapię, w której ponownie musiała się stać dawną dziewczynką, by nie tylko usłyszeć słowa, że jest ważna, wartościowa - ale by mogła w to przede wszystkim uwierzyć.

Ekipa filmowa po wielu miesiącach nawiedziła jej dom, by zapytać o zmiany - jeśli nastąpiły.

Dziewczyna już nie ta z kadrów wcześniejszych.

Pogodna, odmłodniała wręcz.

Na pytanie - a jak z alkową - wtuleni małżonkowie tylko spontanicznie się roześmieli...

W kolejnym ujęciu - już sam mąż:

 - Odzyskałem żonę. Zawsze ją kochałem - ale nie pozwalała się kochać.

Niedawno pisałam o zależności - także tej, że dawne niekochane, deprecjonowane dziecko - to dziś nienawidzący dorosły - nienawidzący przede wszystkim siebie.

Kiedy czytam dialogi komentowe pod wpisami blogowymi - rejestruję ich treść - ale z taką sama uwagą śledzę charakter emocjonalnych reakcji piszących. Bo one więcej mówią o autorach słów niż sam temat - jeśli oczywiście zdarza się cud, że odnoszą się do meritum.

I taki wyciąg z wczoraj:

 no to kolejny kop. Won śmierdzielu
za przechodzenie na ty dostałbyś w pysk

....

 

 

to ja cię znajde smieszny klozetowy pisarczyku

....

Można kogoś nie chcieć na swoim blogu - zdarza się - są narzędzia - by kogoś na zawsze pożegnać.

Tylko po co przy takiej okazji tracić klasę, dystans - by skala rozhisteryzowania tylko już ośmieszała.

A autor słów cytowanych - właściwie jedynie tak reaguje na odmienne zdanie - często wyrażone z kulturą słowa, bez agresji.

Zostawiam tematykę dyskursu, politykę, problematykę poruszaną - patrzę jedynie na człowieka jako człowieka.

Jeśli przewertuje się wpisy - dominują takie, w których kolejno deprecjonuje innych. W taniej formule wycieczek osobistych. Nie ma analizy problemu - pojawiają się kolejne nazwiska - i liturgia odsądzania od czci, godności, inteligencji etc.

To obnaża patronującą tekstom potrzebę.

A nie jest nią próba zmierzenia się z zagadnieniem, tylko czerpanie satysfakcji z kopania po kostkach.

O wiele bardziej cenię polemiki, w których autorzy zaczynają od słów, że cenią kogoś za to czy za tamto, ale w tym i tamtym - różni się ich opinia.

Dalej eksplikują - skąd brak zgody na konkluzje i tezy przeciwnika.

Gdy ktoś potrafi jedynie jechać po bandzie, tak z zamiłowania, z użyciem atramentu niebywałago samozadowolenia - przypomina mi się pewien chory mechanizm - zgnoić kogoś, by wywindować swoje papiery.

Infantylne, nieskuteczne - a kupują to jedyni ci, którzy tylko w kopaniu innych widzą szansę, na promowanie swej świętości.

I jakiś taki totalny brak refleksji - że fundując rozhisteryzowane swe reakcje, brutalizację języka - dykswalifikuje samego siebie jako rasowego - nie tylko adwersarza - ale i mężczyznę.

Specjaliści od emocji, kondycji ludzkiej podkreślają, że agresja - także werbalna - rodzi się jedynie z lęku.

W słowach z clipu poniżej: lub w strachu tracąc swój los...

Istnieją lęki, które nie kąsają bliźnich.

Ale i istnieją też takie lęki, które zaowocują jedynie pragmatyką atakowania losu innych. Jest taki fachowy termin określający tych, którzy odnajdują satysfakcję w deprecjonowaniu, poniżaniu innych.

 

 

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości