ladynoprofit ladynoprofit
342
BLOG

Rogatki piękna...

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Tylko kultura umysłowa może przysposobić człowieka do rozkoszowania się życiem w jego najwyższej pełniRyszard Wagner

Przytulny kąt sobotniej nocy jest jak niemy kochanek zatopiony w fotelu. Niby nic nie mówi, nogi niedbale rozrzucone w otwarciu na kilka możliwości.

Półuśmiech, półmilczenie, półnadzieja, półniemoc...

I nagle senny mrok, który już nie miał nic do powiedzenia - woła mnie.

Tak nagle, zaskoczenie zrywa pluszowość szlafroka z nagości ramienia...

Uchylam framugi nocy - ale to za mało.

Żegnam więc szklaną barierę pomiędzy mną a nagością nocy.

Zachłystuję się z równoczesnym zdumieniem, że tam jest o wiele cieplej niż u mnie...

Moją twarz ujmują dłonie parujących zapachem gotowości pól, co zaraz uderzą pysznością zieleni.

Pan z ochrony osiedla dziwi się - nie tyle mej półnagości, co uśmiechowi - którego uzasadnienia nie ma szans zlokalizować.

Ale ono jest. Ma konkretne imię.

Konkretną potrzebę, bym to była ja...

Śmiech melioruje i noc po tamtej stronie, także na moje słowa: nacjonaliści wszystkich krajów łączcie się...:-))))

Próbujemy zestawić puzzle dostępnego nam nieba.

Nawigacja wg gwiazd - mniejsze ma znaczenie niż nawigacja wg wiedzy: dlaczego...

Nektar ma wytrawny bukiet, bo nikt nie słodzi...

Ból też chce dojść do głosu - obracamy go w dłoniach kontekstu - parzy, by za chwilę wystygnąć wobec ważniejszej prawdy.

Nie jest prawdą, że tylko kobietę można rozchylać: materię na jej biuście, jej uda, jej tajemnicę...

Mężczyznę też można -  jego skrzyżowane w geście dystansu ramiona, jego słowa, jego obawy...

Jego milczenie - dla jego słów. Jego słowa  - dla naszego milczenia.

Pożegnanie mnie w oknie nocy.

Mrugający kąt sobotniej chwili także zdumiony tym, co przed chwilą...

Nagość ramienia znów chowa cnotliwy szlafrok.

Zastygam w przeżywaniu jeszcze raz ciepła, które tak niespodziewanie wycałowało me czoło pikselami gwiazd.

Jeszcze nie wiem, że to tylko antrakt.

Bo ponownie biegnę do ledwo pożegnanego okna.

Bo ponownie i wciąż chodzi o mnie - pomimo niedawnego pożegnania.

Tam już nie ma nieba - moje wciąż przemyca swoją tajemnicę.

Ciepło mroku nadal głaszcze moje obojczyki, ale pocałunki są już bardziej rześkie.

Jeszcze nie świt, ale już nie noc.

Komunia światła z ciemnością -  to też spadające krople słów.

Bez takiej rosy - żadna prawda nie zakiełkuje.

Kąt soboty ustąpił miejsca rogatkom niedzieli...

A ta przywitała mnie z rumieńcem przeżycia za moskitierą zrozumienia.

Beznamiętni wielbiciele godzin wytartych z uśmiechu, sędziowe z bałaganem we własnych aktach - tworzą nurty rzek opływających wyspy cudów.

Tak jak czasem banalny kąt sobotniej nocy - staje się oazą spełnienia.

Nie trzeba rozumieć, jeśli się doznało...

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości