Nie kusi agresywny hedonizm - mrugający, jak atrakcyjne nocą dzielnice metropolii. Bo tam rodzi się postsmutek...
Tylko on...
Anhedonia to wciąż obca mi kraina, w której ustawowo zakazana jest radość życia, a motywacje - w celach z dożywotnim wyrokiem.
Kapłani anhedonii w misji indukowania powściągliwości emocjonalnej - ale z przyzwoleniem na dialekt smutku i goryczy.
Nie ma mnie tam.
Ostatnio mało podróżuję...
Przypadkowo zderzam się na ulicy z tłumaczem przysięgłym angielskiego narzecza.
Widzimy swoje okna, ale rozmowa raz na rok.
Pyta co u mnie...
Już rozwiązuję słowa, już mebluję je w ustach...
Ale odpowiedź pada z tej drugiej strony:
- Jest w tobie tak bogate życie wewnętrzne, że na pewno wiele dzieje się...
Stoję jak wbita - prawie zawstydzona - bo naga prawda o mnie.
Dynamiczna statyczność - tak to o mnie...
Statyczność nie grozi hedonizmem, ale dynamika skutecznie odpędza anhedonię.
Chciałabym więcej, ale nigdy - inaczej...
Kalejdoskop kolejnych zabawek, eskapizmów i tak zostawia w smutku ich nabywaców, uciekinierów.
Chcą poczuć - katalog paragonów tego jednak nie daje.
Beznamiętna galopada za namiętnością kończy się chorobą kesonową.
Komora modlitwy nie wyrównuje ciśnienia pomiędzy być a mieć.
W niemym uśmiechu łaskoczący lot słów: W moim malutkim domku...
Odźwierny judasz tak rzadko fotografuje inne twarze.
Bo przychodzą dusze...
Czasem przez kuchenne okno...
Czasem przez wywołanie mego imienia na ulicy...
Czasem w realnych snach...
I od lat zadawane mi pytanie - no jak to jest, że ty, że niby powinno, a jest tak...barwnie, intrygująco, zaskakująco.
Ze zdumieniem przekładają kolejne strony mych dni, lat.
Pytanie o receptę zostawiam bez answeru.
Bo nie znam odpowiedzi.
Znam siebie, ale i mnie to zdumiewa.
Anhedonia nie maceruje źrenicą judasza w drzwiach mego życia.
Nie zna mego adresu. Nie ujawniajcie go jej...
Inne tematy w dziale Rozmaitości